Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 122.41 km (w terenie 18.50 km; 15.11%) |
Czas w ruchu: | 06:22 |
Średnia prędkość: | 19.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.70 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 24.48 km i 1h 16m |
Więcej statystyk |
Na zakupy
Środa, 26 lutego 2014
Kategoria transport
km: | 15.79 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:40 | km/h: | 23.68 |
Na puzle xD
Poniedziałek, 24 lutego 2014
Kategoria transport
km: | 5.47 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:15 | km/h: | 21.86 |
Bardzo wiosennie
Czwartek, 20 lutego 2014
Kategoria 2. 30-50km, WPN
km: | 38.42 | km teren: | 16.00 |
czas: | 02:02 | km/h: | 18.89 |
Pogoda świetna, więc trzeba się ruszyć. Tym razem sama. :)
Chwilę po 14 wyjeżdżam z domu, jest na prawdę ciepło. Z Chomęcic jadę do Konarzewa, dalej przez Trzcielin, Joankę, Krąplewo do Stęszewa. Słońce wyraźnie grzeje i to bardzo, dlatego podwijam rękawy do połowy przedramion. Stamtąd kieruję się w kierunku Witobla, gdzie spontanicznie podejmuję decyzję o skręceniu ze znanej mi drogi, niestety nie wyszło na dobre. Ląduję na drodze wojewódzkiej, której wolałabym uniknąć, ale jadę, mały ruch, nie jest źle. Po 2, może 3 kilometrach skręcam w Łodzi i za chwilę wjeżdżam do lasu, wracam na znaną trasę. Przerwa na łyk wody, ptaki cudownie śpiewają, słyszę dwa dzięcioły, a jednego nawet udaje mi się zobaczyć. Ruszam dalej, jadę fragmentem pierścienia przez Górkę, kawałek dalej odbijam na czerwony szlak koło j. Góreckiego. Chyba pierwszy raz jechałam nim od tej strony. Na tym odcinku do Jezior słychać kolejne 3 dzięcioły, a i żuraw dał o sobie znać. Z Jezior do j. Jarosławieckiego, mała przerwa przy plaży łyk picia i... kolejny dzięcioł. :) Dalej jadę wzdłuż jeziora, do Rosnówka i polną drogą bezpośrednio do Chomęcic, do domu na obiadek. :)
Chwilę po 14 wyjeżdżam z domu, jest na prawdę ciepło. Z Chomęcic jadę do Konarzewa, dalej przez Trzcielin, Joankę, Krąplewo do Stęszewa. Słońce wyraźnie grzeje i to bardzo, dlatego podwijam rękawy do połowy przedramion. Stamtąd kieruję się w kierunku Witobla, gdzie spontanicznie podejmuję decyzję o skręceniu ze znanej mi drogi, niestety nie wyszło na dobre. Ląduję na drodze wojewódzkiej, której wolałabym uniknąć, ale jadę, mały ruch, nie jest źle. Po 2, może 3 kilometrach skręcam w Łodzi i za chwilę wjeżdżam do lasu, wracam na znaną trasę. Przerwa na łyk wody, ptaki cudownie śpiewają, słyszę dwa dzięcioły, a jednego nawet udaje mi się zobaczyć. Ruszam dalej, jadę fragmentem pierścienia przez Górkę, kawałek dalej odbijam na czerwony szlak koło j. Góreckiego. Chyba pierwszy raz jechałam nim od tej strony. Na tym odcinku do Jezior słychać kolejne 3 dzięcioły, a i żuraw dał o sobie znać. Z Jezior do j. Jarosławieckiego, mała przerwa przy plaży łyk picia i... kolejny dzięcioł. :) Dalej jadę wzdłuż jeziora, do Rosnówka i polną drogą bezpośrednio do Chomęcic, do domu na obiadek. :)
Znów po okolicy
Czwartek, 13 lutego 2014
Kategoria z Gumisiem, z Lotką, 2. 30-50km
km: | 32.62 | km teren: | 2.50 |
czas: | 01:47 | km/h: | 18.29 |
Umówiłam się wczoraj z Martą i Pawłem, że dzisiaj pojedziemy na rower, ale wcześnie i nie za długo. Rano stwierdzamy, że jest zimno i wieje i odpuszczamy...
Ale później wychodzi słońce, nie wieje aż tak bardzo i moja "ogromna chęć do nauki matematyki" przegrywa z chęcią wyjścia na rower. Umówiłam się z Lotką, że jednak jedziemy. Szykuję się i dzwoni Gumiś, na nich też słonko podziałało i szykuje się 4-osobowy wypad. :)
Tak więc chwilę po 14 ruszam po Lotkę, zgarniam ją w Szreniawie i mykamy przez Rosnowo do Głuchowa. Tam przerwa techniczna na pompowanie flaczków :P i ruszamy. Trasa trochę podobna do wczorajszej. Z Głuchowa przez Chomęcice, Konarzewo, Dopiewiec do Gołusek. Potem konkurs Gumisia pt. "Na jakiej ulicy w Poznaniu jest...", ciągnie się przez całą drogę przez Plewiska, aż do Komornik, gdzie po małych zakupach rozdzielamy się, Marta z Gumisiem jadą do Głuchowa, a ja z Lotką Grajzerówką jedziemy do Szreniawy. Pod lasem Lotka z dziecięcą radością jedzie po lodzie i wywija przecudownego orła :D Na szczęście w miarę ok, jest cała, tylko tyłek trochę obity :P Po małej przerwie ruszamy już do domu, Lotka już prawie na miejscu, a ja śmigam do Chomęcic. Słońce powoli zachodzi, a gdy dojeżdżam do domu chowa się w chmurach.
I dziś znów cieszę się, że udało nam się pojechać. I to w takim składzie, dzięki! :)
Ale później wychodzi słońce, nie wieje aż tak bardzo i moja "ogromna chęć do nauki matematyki" przegrywa z chęcią wyjścia na rower. Umówiłam się z Lotką, że jednak jedziemy. Szykuję się i dzwoni Gumiś, na nich też słonko podziałało i szykuje się 4-osobowy wypad. :)
Tak więc chwilę po 14 ruszam po Lotkę, zgarniam ją w Szreniawie i mykamy przez Rosnowo do Głuchowa. Tam przerwa techniczna na pompowanie flaczków :P i ruszamy. Trasa trochę podobna do wczorajszej. Z Głuchowa przez Chomęcice, Konarzewo, Dopiewiec do Gołusek. Potem konkurs Gumisia pt. "Na jakiej ulicy w Poznaniu jest...", ciągnie się przez całą drogę przez Plewiska, aż do Komornik, gdzie po małych zakupach rozdzielamy się, Marta z Gumisiem jadą do Głuchowa, a ja z Lotką Grajzerówką jedziemy do Szreniawy. Pod lasem Lotka z dziecięcą radością jedzie po lodzie i wywija przecudownego orła :D Na szczęście w miarę ok, jest cała, tylko tyłek trochę obity :P Po małej przerwie ruszamy już do domu, Lotka już prawie na miejscu, a ja śmigam do Chomęcic. Słońce powoli zachodzi, a gdy dojeżdżam do domu chowa się w chmurach.
I dziś znów cieszę się, że udało nam się pojechać. I to w takim składzie, dzięki! :)
Po raz pierwszy w lutym
Środa, 12 lutego 2014
Kategoria 1. 1-30km, z Gumisiem
km: | 30.11 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:38 | km/h: | 18.44 |
Obiecałam Gumisiowi, że po wtorku (maratonie egzaminacyjno - zaliczeniowym) mogę iść na rower, więc wstaję rano (o 10 :P) dzwonię, żeby zapytać czy mają dziś z Martą wolne i są chętni na małą przejażdżkę. Jadą po wpis na uczelnię i możemy śmigać. Po problemach z dodzwonieniem się i rozładowanym telefonem w końcu się dogadujemy.
Rower już czeka, jem obiadek i przed 14 ruszam do Głuchowa. Chwila u Gumisia, bo jak zwykle jest jeszcze niegotowy (!) i ruszamy. :)
Najpierw w stronę Gołusek, za Głuchowem skręcamy w drogę koło autostrady, ale okazuje się, że kawałek dalej się kończy, więc nawrotka xD Pięknym błotkiem jedziemy do Gołusek, dalej przez Dąbrówkę, Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa gdzie dołącza się Mateusz. W Dopiewie przerwa koło sklepu na coś słodkiego i picie, chwila pogawędki i ruszamy dalej bo zaczyna się robić zimno. Jadąc przez Dopiewo słyszę ciekawy tekst starszego pana idącego ulicą: "o, jacyś zagraniczni" :D nie wiem po czym to wywnioskował, ale ok :P Dalej jedziemy przez Trzcielin i Konarzewo do Chomęcic, gdzie się rozdzielamy i śmigam do domu. Słońce coraz niżej i coraz chłodniej się robi. Swoją drogą, gdyby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że będę jeździć na rowerze przy 6 stopniach to bym nie uwierzyła, więc robię postępy. Ale gdyby nie było słońca to pewnie bym się nie ruszyła :P
I tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy i dziękuję współtowarzyszom za wycieczkę :)
Rower już czeka, jem obiadek i przed 14 ruszam do Głuchowa. Chwila u Gumisia, bo jak zwykle jest jeszcze niegotowy (!) i ruszamy. :)
Najpierw w stronę Gołusek, za Głuchowem skręcamy w drogę koło autostrady, ale okazuje się, że kawałek dalej się kończy, więc nawrotka xD Pięknym błotkiem jedziemy do Gołusek, dalej przez Dąbrówkę, Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa gdzie dołącza się Mateusz. W Dopiewie przerwa koło sklepu na coś słodkiego i picie, chwila pogawędki i ruszamy dalej bo zaczyna się robić zimno. Jadąc przez Dopiewo słyszę ciekawy tekst starszego pana idącego ulicą: "o, jacyś zagraniczni" :D nie wiem po czym to wywnioskował, ale ok :P Dalej jedziemy przez Trzcielin i Konarzewo do Chomęcic, gdzie się rozdzielamy i śmigam do domu. Słońce coraz niżej i coraz chłodniej się robi. Swoją drogą, gdyby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że będę jeździć na rowerze przy 6 stopniach to bym nie uwierzyła, więc robię postępy. Ale gdyby nie było słońca to pewnie bym się nie ruszyła :P
I tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy i dziękuję współtowarzyszom za wycieczkę :)