Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2016
Dystans całkowity: | 140.67 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 08:13 |
Średnia prędkość: | 17.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.20 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 20.10 km i 1h 10m |
Więcej statystyk |
Kolejna krótka wycieczka po okolicy
Czwartek, 25 lutego 2016
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką
km: | 24.35 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:28 | km/h: | 16.60 |
Po południu zastanawiałam się czy zaproponować Lotce wyjście na rower, ale pogoda rozwiała moje wątpliwości - zaczął padać śnieg. Jednak godzinę później znów świeciło słońce i napisałam smsa. Uszykowałyśmy się więc i o 17:45 byłam gotowa do wyjazdu, rower też:
Wyjechałam w stronę Lotki i spotkałam ją pomiędzy Chomęcicami, a Rosnowem. Zrobiłyśmy kolejny już wieczorny objazd po okolicznych miejscowościach. Trasa to Głuchowo, Gołuski, Plewiska, Głuchowo, Komorniki, Szreniawa, Rosnowo. Jechało się bardzo przyjemnie, było dość chłodno, ale w porządku.
Dzięki za kolejną przejażdżkę, jakże podobną do poprzednich. :)
Po okolicy z Lotką
Piątek, 19 lutego 2016
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką
km: | 23.75 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:23 | km/h: | 17.17 |
Wybrałam się na rower z Lotką, kolejny raz dość późno. O 17:30 wyjechałam z domu, było już szaro, ale jeszcze nie ciemno. Pomyślałam sobie, że miesiąc temu tak było, gdy wyjeżdżałam 1,5h wcześniej.
W Szreniawie poczekałam kilka minut na Dorotę, zrobiłam jedno fatalne zdjęcie xD i razem ruszyłyśmy w drogę. Już było ciemno, ale byłyśmy świadome, że tak będzie. Jakiś czas temu przekonałyśmy się, że jazda po zmroku także należy do przyjemnych, nawet gdy nie jest zbyt ciepło. Pojechałyśmy początkowo tak, jak ostatnim razem - Grajzerówką do Komornik. Jednak zamiast do Rosnowa odbiłyśmy w drugą stronę. Spotkałyśmy moją mamę, czekającą na autobus i chwilę z nią pogadałyśmy. Trzeba było ruszać, bo wiatr był zimny i przenikliwy, więc momentalnie zmarzłyśmy. Rozgrzałyśmy się gdy pojechałyśmy dalej i w Głuchowie postanowiłyśmy pojechać przez Gołuski, Palędzie, Dopiewiec i Konarzewo, żeby trochę wydłużyć trasę. Kilometry uciekały szybko, więc Lotka weszła do mnie na kawę, żeby dokończyć pogaduchy. Po kawce ubrała się i samotnie pojechała do domu. :)
Dzięki za kolejną przejażdżkę. :)
Niespodziewana krótka przejażdżka
Piątek, 12 lutego 2016
Kategoria 1. 1-30km, transport, ze zdjęciami
km: | 8.14 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:30 | km/h: | 16.28 |
Wyszłam na rower, żeby podjechać w kilka miejsc w mojej miejscowości. Najpierw do sklepu, później po pyry, a na koniec do biblioteki. Dojechałam tam o 10:41, nie pamiętając, że w piątek biblioteka jest czynna od 11:00 :)
Wracać do domu na chwilę nie było sensu, stać tam i marznąć też nie. Postanowiłam więc przejechać się kawałek i wrócić po 20-stu minutach. Pojechałam na polną drogę z zamiarem wyjechania w Konarzewie, zapomniałam jednak o budowie nowej drogi:
Nie zrażona powyższym znakiem pojechałam dalej, gdyby nie było przejazdu, cofnęłabym się. Wjechałam w lekko błotnistą drogę, błotko "mlaskało" pod oponami. :P
Kawałek dalej błotko było głębsze i rower mi stanął w miejscu. Podparłam się prawą nogą i stopy nie było widać. :D Dałam radę odepchnąć się i pojechać dalej. Wyjechałam na dawną drogę i jadąc pod wiatr dotarłam do Konarzewa. Asfaltową drogą szybciutko dojechałam do Chomęcic i po 24 minutach znów zameldowałam się pod biblioteką. Mój but wyglądał tak:
Rower też będzie trzeba wyczyścić:
I tak, bardzo niespodziewanie wyszła mi bardzo krótka, ale ciekawa wycieczka. :)
Do Komornik
Poniedziałek, 8 lutego 2016
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 9.76 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:30 | km/h: | 19.51 |
Do Komornik, do banku i weterynarza. W jedną stronę z wiatrem bocznym i w plecy, a powrót pod wiatr.
Żarnowiec
Niedziela, 7 lutego 2016
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 23.84 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:20 | km/h: | 17.88 |
Trzeba było wykorzystać piękną, niedzielną pogodę i znaleźć choć trochę czasu na rower. O 13:15 byliśmy gotowi do wyjazdu:
Pogoda była wspaniała, niebo bezchmurne i było niemalże wiosennie. Tylko wiatr trochę dawał się we znaki. Jednak na początku jechaliśmy bardziej z wiatrem, więc nie był go czuć. Jadąc spokojnym i równym tempem, przez Konarzewo, Trzcielin i Lisówki dojechaliśmy do źródełka w Żarnowcu:
Usiedliśmy na chwilę ciesząc się ciepłem i słońcem w zacisznym miejscu. Trochę pogadaliśmy, pożywiliśmy się batonikami i zrobiło się chłodnawo, bo wiatr przybrał na sile i gdzieś zabrał to przyjemne ciepełko.
Ruszyliśmy dalej i chciałam jeszcze podjechać do wiaty. Widziałam ją kilka razy przejeżdżając obok:
Gdy do niej dojechaliśmy Michał stwierdził, że ma mało powietrza w przednim kole, a po chwili, że schodzi bardzo szybko, więc pora na łatanie dętki. No cóż... Chociaż miejsce mieliśmy dobre. :)
Przerwa trochę się przeciągnęła, bo najpierw męczyliśmy się z wyjęciem z opony malutkiego kawałka szkła, a później pompka odmówiła posłuszeństwa. Ja zawsze używałam jej do pompowania moich dętek z wentylem samochodowym, a przy cienkich nie działała, powietrze uciekało bokiem. Michał ją rozkręcił, skręcił i zadziałała. Pojechaliśmy dalej przez Podłoziny w stronę Dopiewa. Michał wyrwał się do przodu, żeby wyjąć aparat i pstryknąć mi fotkę jak będę się zbliżać:
Jeszcze zdjęcie zbliżającego się pociągu i pojechaliśmy przez Dopiewo, Dopiewiec i Konarzewo do Chomęcic, do domu na obiad. Ostatnie kilometry trochę pod wiatr. Dziękuję za wycieczkę! Oby takich więcej, oby się udało zrealizować plany na ten rok, o których rozmawialiśmy. :)
Jezioro Góreckie
Sobota, 6 lutego 2016
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 33.83 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:59 | km/h: | 17.06 |
Dziś wybrałam się na rower z Michałem. Po 12:00 zaczęłam się szykować i gdy już założyłam na siebie ciuchy rowerowe, wyruszyłam w stronę Decathlonu. Tam miałam się spotkać z Michałem, bo chciał obejrzeć pelerynki i portki przeciwdeszczowe na rower. Dojechałam kilka minut wcześniej niż on, ale nie jechałam w jego stronę, tylko poczekałam. Nie chciałam pchać się na parking, rondo i wiadukt.
W końcu przyjechał:
Poszedł do środka zostawiając rower pod moją opieką. Dłużyło mi się i zaczęło robić się chłodno. W końcu po rozeznaniu wyszedł, więc mogliśmy pojechać przez Komorniki na Grajzerówkę. Cieszyłam się bardzo, że w końcu pojadę gdzieś dalej do WPN-u. Na razie za mną tylko krótkie wyjazdy, ale lepsze takie niż żadne. :) Za Szreniawą zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby zjeść po batoniku, bo w brzuchach nam już lekko burczało.
Pojechaliśmy dalej i w Jeziorach skręciliśmy do jeziora Góreckiego. Parking był pełen samochodów, co zwiastowało dużą ilość spacerowiczów na ścieżce wzdłuż jeziora. I rzeczywiście, zaraz po skręcie pojawiły się pierwsze "łajzy" - tak mi przypasowało to określenie. Zanim zjechaliśmy do jeziora musieliśmy jechać slalomem, omijając kilkanaście osób. Na ścieżce wzdłuż jeziora było wspaniale. No, może poza psem, który przyprawił mnie niemalże o zawał, gdy wyskoczył zza swej właścicielki i zaczął szczekać. :P
W moim ulubionym miejscu też dużo ludzi, zajęta była nawet ławeczka, z której robię tradycyjne zdjęcie zawsze kiedy tam jestem:
Zrobiłam zdjęcie kilka metrów dalej, nie było sensu tam stać, więc zrobiłam nam fotkę i ruszyliśmy dalej.
Wjechaliśmy na fragment pierścienia, którym jechaliśmy do Górki, gdzie odbiliśmy w kierunku Trzebawia.
Później jechaliśmy już przez las i Wypalanki. Przed Chomęcicami zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby zrobić zdjęcie klucza lecących gęsi:
Dalej to już prosto do domu na ciepły obiadek. Dziękuję za kolejną wycieczkę! :)
Ósemka z Lotką
Piątek, 5 lutego 2016
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 17.01 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:03 | km/h: | 16.20 |
Kolejna krótka wycieczka z Lotką po okolicznych wioskach. Po 17:00 gdy już było prawie ciemno byłam gotowa do drogi:
Spokojnym tempem dojechałam do Szreniawy. Musiałam chwilę na Lotkę poczekać, a gdy miała już wyciągnąć rower, stwierdziła, że musi trochę dopompować:
Gdy już się ze wszystkim uporała, przez chwilę zastanawiałyśmy się gdzie pojechać i ruszyłyśmy. Zrobiłyśmy sobie małą ósemkę po okolicy. Komorniki - Rosnowo - Walerianowo - Rosnówko - Chomęcice. Lotka wjechała do mnie na herbatkę, trochę pogadałyśmy i samotnie pojechała do domu.
Kolejna krótka wycieczka, ale ponownie dziękuję! :)