Wpisy archiwalne w kategorii
geocaching
Dystans całkowity: | 334.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 20:13 |
Średnia prędkość: | 16.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.90 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 33.43 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
Krótka przejażdżka w upalny dzień
Niedziela, 30 lipca 2017
Kategoria 1. 1-30km, geocaching, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 12.18 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:40 | km/h: | 18.28 |
W tę upalną niedzielę pojechaliśmy rowerami do Komornik na Mszę, a później w stronę Szreniawy na krótką przejażdżkę. Szukaliśmy kilka skrytek geocache. Pierwsza była w lesie, ale nie znaleźliśmy jej. Trzeba było skakać z dużej wysokości, albo przejść przez wielkie pokrzywy.
Kolejne dwie były w okolicy muzeum. Pierwszą podjęliśmy po chwili poszukiwań, z drugą trzeba było bardziej się wysilić. Policzyliśmy wymagane elementy w okolicy, wyliczyliśmy współrzędne i pojechaliśmy do miejsca ukrycia skrytki.
Trochę kręciliśmy się w jednym miejscu, ale w końcu nam się udało i odnaleźliśmy skrytkę.
Po poszukiwaniach udaliśmy się od razu do domu, było tak gorąco, że nie mieliśmy ochoty jechać dalej.
Kolejne dwie były w okolicy muzeum. Pierwszą podjęliśmy po chwili poszukiwań, z drugą trzeba było bardziej się wysilić. Policzyliśmy wymagane elementy w okolicy, wyliczyliśmy współrzędne i pojechaliśmy do miejsca ukrycia skrytki.
Trochę kręciliśmy się w jednym miejscu, ale w końcu nam się udało i odnaleźliśmy skrytkę.
Po poszukiwaniach udaliśmy się od razu do domu, było tak gorąco, że nie mieliśmy ochoty jechać dalej.
Kesze na Dębinie
Niedziela, 25 czerwca 2017
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami, geocaching
km: | 58.12 | km teren: | 0.00 |
czas: | 03:14 | km/h: | 17.97 |
Rano spotkanie z Michałem pod kościołem św. Rocha. Razem poszliśmy na Mszę, na którą ledwo zdążył przez triathlon i trasę rowerową wyznaczoną koło jego domu. Po kościele pojechaliśmy na Dębinę na geocaching. Po drodze zaliczyliśmy fajny kesz z syrenką na Starołęce i dalej w miejsce docelowe. Najpierw zgarnęłam dwa kesze, które Michał już miał, kolejnego nie udało mi się znaleźć. Później razem znaleźliśmy jeszcze kilka, tylko jeden został nieodkryty. Dopadła nas geoślepota, a w dodatku komary gryzły niesamowicie i szybko uciekliśmy.
Na koniec podjęliśmy próbę znalezienia jednej skrytki szukanej w zeszłym roku przez 20 minut. Wtedy, rozczarowani i zmarznięci się poddaliśmy. Prawdopodobnie skrytki tam nie było, bo tym razem odnalezienie zajęło nam kilkanaście sekund.
Zadowoleni z keszobrania pojechaliśmy do Michała na obiad, po drodze zgarniając jeszcze jedną zaległość przy Parku Tysiąclecia.
Postaliśmy chwilę przy ulicy Warszawskiej i przyglądaliśmy się triathlonistom na rowerach.
Pod wieczór Michał odprowadził mnie do Rosnowa, tam zawrócił i uciekał przed ulewą.
Dziękuję za fajny dzień. :)
Niedziela na bogato
Niedziela, 14 maja 2017
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 47.26 | km teren: | 0.00 |
czas: | 03:13 | km/h: | 14.69 |
Przejażdżka Wartostradą, geocaching i grill nad Wartą... Tylko kilometrów mało. :P
Pojechaliśmy rowerami razem z Michałem na Mszę do kościoła św. Rocha, a później udaliśmy się na Wartostradę. Jechało się bardzo przyjemnie, choć pod wiatr. Szkoda tylko, że nowy odcinek jest szerokim ciągiem pieszo-rowerowym, a nie jest przedzielony... Tym razem było mało ludzi, ale nie wyobrażam sobie przedzierania się przez tłumy spacerowiczów.
Koniec marudzenia. :P
Z Wartostrady zjechaliśmy przy Hetmańskiej i skręciliśmy w stronę Starołęki. Celem było to samo miejsce, które odwiedziliśmy podczas naszej poprzedniej, wspólnej wycieczki.
Kontynuowaliśmy zbieranie skrytek. Słońce grzało bardzo mocno i było gorąco. Szukanie utrudniały wysokie, bujne pokrzywy. Musieliśmy też prowadzić rowery przez wąskie, zarośnięte ścieżki i piach.
Później nastąpił najbardziej wyczekiwany moment tego dnia, czyli grill.
Poszukaliśmy odpowiedniego miejsca i zajęliśmy się przygotowaniem naszego małego obozu.
Mieliśmy grilla jednorazowego, kocyk i świetne nastroje. Taki klimat bardzo lubimy.
Upiekliśmy sobie kiełbasy i chleb, do tego musztarda, pomidor - pychotka. :)
Po jedzeniu mieliśmy czas na leniuchowanie, a grill na ostygnięcie. Słońce schowało się za chmurami, a ja na opalonych rękach zaczęłam odczuwać skutki jego wcześniejszego działania.
Posprzataliśmy wszystko i ruszyliśmy zdobyć ostatnią skrytkę, do której Michał musiał się wdrapać na drzewo. Pokrzywy były wszędzie.
Stan wody w Warcie jest wysoki, na zdjęciu powyżej nie widać miejsca, gdzie Michał siedział 1 maja.
Później czekał nas powrót do domu, najpierw w stronę Rogalinka przez Czapury, Wiórek i Sasinowo czyli nieznane mi tereny. Od Rogalinka już przez Puszczykowo, doskonale znanymi drogami do domu.
Dziękuję za fajny dzień, następnym razem musimy pamiętać o kremie z filtrem, odstraszaczu owadów i dużej ilości wody. :)
Pojechaliśmy rowerami razem z Michałem na Mszę do kościoła św. Rocha, a później udaliśmy się na Wartostradę. Jechało się bardzo przyjemnie, choć pod wiatr. Szkoda tylko, że nowy odcinek jest szerokim ciągiem pieszo-rowerowym, a nie jest przedzielony... Tym razem było mało ludzi, ale nie wyobrażam sobie przedzierania się przez tłumy spacerowiczów.
Koniec marudzenia. :P
Z Wartostrady zjechaliśmy przy Hetmańskiej i skręciliśmy w stronę Starołęki. Celem było to samo miejsce, które odwiedziliśmy podczas naszej poprzedniej, wspólnej wycieczki.
Kontynuowaliśmy zbieranie skrytek. Słońce grzało bardzo mocno i było gorąco. Szukanie utrudniały wysokie, bujne pokrzywy. Musieliśmy też prowadzić rowery przez wąskie, zarośnięte ścieżki i piach.
Później nastąpił najbardziej wyczekiwany moment tego dnia, czyli grill.
Poszukaliśmy odpowiedniego miejsca i zajęliśmy się przygotowaniem naszego małego obozu.
Mieliśmy grilla jednorazowego, kocyk i świetne nastroje. Taki klimat bardzo lubimy.
Upiekliśmy sobie kiełbasy i chleb, do tego musztarda, pomidor - pychotka. :)
Po jedzeniu mieliśmy czas na leniuchowanie, a grill na ostygnięcie. Słońce schowało się za chmurami, a ja na opalonych rękach zaczęłam odczuwać skutki jego wcześniejszego działania.
Posprzataliśmy wszystko i ruszyliśmy zdobyć ostatnią skrytkę, do której Michał musiał się wdrapać na drzewo. Pokrzywy były wszędzie.
Stan wody w Warcie jest wysoki, na zdjęciu powyżej nie widać miejsca, gdzie Michał siedział 1 maja.
Później czekał nas powrót do domu, najpierw w stronę Rogalinka przez Czapury, Wiórek i Sasinowo czyli nieznane mi tereny. Od Rogalinka już przez Puszczykowo, doskonale znanymi drogami do domu.
Dziękuję za fajny dzień, następnym razem musimy pamiętać o kremie z filtrem, odstraszaczu owadów i dużej ilości wody. :)
Majówka
Poniedziałek, 8 maja 2017
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 36.83 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:13 | km/h: | 16.62 |
Od początku roku jest zimno i wietrznie. Powoli mam tego dość. Pogoda wybiła nam z głowy nieśmiałe plany wyjazdu pod namiot, ale majówka w ogóle bez roweru byłaby nie do zaakceptowania. W poniedziałek wyruszyliśmy z Michałem w teren. Przyjechał po mnie i razem pojechaliśmy w stronę Poznania. Celem na ten dzień było odnalezienie kilku skrytek geocache nad Wartą. Pojechaliśmy przez Komorniki, Luboń, Dębinę, Starołękę i zjechaliśmy w stronę rzeki. Przed nami była łąka i ścieżka prowadząca do rzeki, a potem wzdłuż niej. Dodatkowo była usiana fajnymi skrytkami.
Kilka razy wspinaliśmy się na drzewa, żeby dosięgnąć zdobycz. Raz odpuściliśmy, bo wejście było trudne, a w butach spd jeszcze trudniejsze. Mimo to miejsce bardzo nam się spodobało i postanowiliśmy, że kiedyś tam wrócimy.
Początkowo planowaliśmy powrót przez Mosinę, aby tam przekroczyć Wartę i wrócić do mnie. Jednak szukaliśmy skrytek dłużej niż planowaliśmy i postanowiliśmy wrócić tą samą trasą. Zmodyfikowaliśmy ją o przejazd wzdłuż autostrady do Lubonia, który poleciła nam spotkana para rowerzystów. Mimo, że skraca drogę, to trzeba nosić rowery, na koniec jechać po trawie i pewnie więcej z tego skrótu nie skorzystamy.
Wróciliśmy do domu, gdzie czekał na nas obiadek.
Sam wyjazd bardzo udany, bardzo wiało, ale było słonecznie. Odkryliśmy też bardzo fajne, spokojne miejsce na obrzeżach miasta.
Dziękuję za niezbyt długą, ale ciekawą wycieczkę :*
Elegancko
Czwartek, 16 marca 2017
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, WPN, ze zdjęciami
km: | 41.39 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:11 | km/h: | 18.96 |
Pomyślałam sobie, że pojadę na Osową Górę i jak pomyślałam, tak zrobiłam. Zaplanowałam trasę tak, żeby wyjechać z wiatrem i liczyłam na to, że jak będę wracać to osłabnie. :)
Pojechałam przez Wypalanki, wjechałam do lasu i jechało się całkiem fajnie. Dalej jechałam przez Trzebaw i Górkę, skąd kawałeczek kierowałam się Pierścieniem, jednak zaraz zjechałam na czerwony szlak. Bardzo lubię tę jego część, jest mało uczęszczana, nawet kiedy nad jeziorem Góreckim są tłumy. Przy jeziorze Skrzynka usiadłam sobie na pieńku i nasłuchiwałam pięknie śpiewające ptaki. Ani trochę nie wiało.
Dalsza jazda szlakiem to czysta przyjemność, troszkę piachu, lekko pod górę, w dół i już byłam przy jeziorze Kociołek.
Podjechałam kawałek i przy głazie Adama Wodziczki przypomniało mi się o keszu, który chcieliśmy z Michałem kiedyś znaleźć. Wtedy był weekend, było ciepło, słonecznie i kręciło się dużo osób. Dzisiaj na odwrót, pogoda średnia i puściutko, więc znalezienie zajęło mi tylko chwilę. Ruszyłam dalej i wdrapałam się powoli na górę, pojechałam do wieży widokowej.
Na chwilę weszłam do góry, wiało tylko delikatnie. Widok był średni, wszędzie chmury.
"Powoli" zjechałam w dół ulicą Pożegowską i przejechałam przez Mosinę, wstąpiłam na chwilę do Eleganta.
Dalej pojechałam do Puszczykowa, gdzie postraszył mnie delikatny deszczyk. Do Łęczycy dotarłam ścieżką rowerową, która miejscami jest tak zasyfiona, że wyglądała jak ścieżka w lesie. :P Dalsza droga już pod wiatr, przez Wiry, Komorniki i Głuchowo.
Fajna przejażdżka, tylko brakowało mi trochę słońca. Ale i tak było pięknie. :)
Malta i stawy
Czwartek, 5 maja 2016
Kategoria 1. 1-30km, geocaching, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 25.36 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:24 | km/h: | 18.12 |
Wybraliśmy się z Michałem na przejażdżkę w jego okolicy. Najpierw w stronę Antoninka i stawów. Fajne ścieżki leśne, pięknie zielono dookoła, no i cudowny zapach wiosennego lasu, a w dodatku to było jeszcze w mieście! :)
Zatrzymaliśmy się jeszcze żebym mogła poszukać jednej skryteczki geo i pojechaliśmy dalej.
Słońce było już coraz niżej i robiło się chłodniej, ale jechało się wyśmienicie. W między czasie do Michała zadzwonił kolega, że wraca z Cytadeli i możemy się spotkać, bo jest nad Maltą przy źródełku. Tak też po kilku minutach spotkaliśmy się z Łukaszem i we trójkę pojechaliśmy dalej objeżdżać dookoła stawy. Naprawdę fajne tereny tam mają. :)
Chłopaki trzymali dobre tempo, ale jak dla mnie akurat, nie męczyłam się bardzo, ale też całkiem lajtowo nie było. :)
Łukasz szalał na tym rowerze i skakał, w pewnym momencie poczuł, że złapał laczka, tak więc mieliśmy przymusowy postój.
Pokręciliśmy się trochę w okolicy i pojechaliśmy jeszcze na kółeczko nad Maltę, a potem odprowadziliśmy Łukasza. Jego tata kupił ostatnio nowy rower, więc Michał musiał go obejrzeć.
Po chwili pogawędki pojechaliśmy do Michała.
Dzięki Wam za wspólną, krótką przejażdżkę! :)
Świąteczna przejażdżka
Poniedziałek, 28 marca 2016
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 44.41 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:52 | km/h: | 15.49 |
Już przed świętami planowaliśmy z Michałem wyjście na rower w Poniedziałek Wielkanocny. Pogoda zapowiadała się dobra i taka też okazała się być w dniu wyjazdu. Rano do kościoła, później śniadanko, trochę babeczki i szykowanie się na rower. Ubieranie się w ciuchy rowerowe zajęło mi jak zwykle więcej czasu niż powinno. Postawiłam na zrezygnowanie z softshellu i ubrałam koszulkę oraz bluzę termoaktywną. Wyjechałam 15 minut później, niż zamierzałam. :P Jednak Michał też miał kilka minut poślizgu i nie było go w umówionym miejscu. Ruszyłam powoli w jego kierunku, nad autostradą zatrzymałam się na chwilę by zrobić zdjęcie.
Pojechałam dalej i na Dębinie spotkałam Michała. Pojechaliśmy do Lubonia i wjechaliśmy na Nadwarciański Szlak Rowerowy.
Zaraz nastąpiła chwila przerwy na poszukanie skrytki przy starym moście.
Szlakiem jechało się bardzo fajnie, słońce świeciło i grzało, tylko chwilami zawiewał wiaterek. Pąki już prawie pękają na drzewach i to tylko kwestia czasu, aż się zazieleni. Trzeba będzie przyjechać tu znów za jakiś czas.
Znaleźliśmy zaciszne miejsce nad rzeką na postój.
Lubimy taką pogodę, kiedy można się zatrzymać na dłużej i nie robi się zimno od razu. Wyjęliśmy jedzenie, picie, usiedliśmy i zachwycaliśmy się ciepłem i widokami.
Po pół godziny odpoczynku wyjechaliśmy znów na szlak. Kręcąc powoli dotarliśmy do Puszczykowa, gdzie ludzi na szlaku było mnóstwo. Wolny, świąteczny i pogodny dzień robi swoje, każdy chce wyjść z domu i poczuć wiosnę. :)
Poszukaliśmy jeszcze skrytki przy muzeum Arkadego Fiedlera.
Słynna lodziarnia też już była otwarta i kolejka jak zwykle była spora. :)
Przejechaliśmy obok i skręciliśmy w kierunku Mosiny. Dotarliśmy do drogi na Osową Górę i czekał nas podjazd. Od razu zrobiło się gorąco! :) Ale pedałując szybko i lekko pokonaliśmy górkę bez cierpień :P
Zdjęcie wieży widokowej zrobiliśmy tylko z daleka. Tu też kręciło się sporo osób.
Pojechaliśmy w głąb WPN-u i tłumy ludzi na ścieżkach były dla nas zbyt przytłaczające, żeby w pełni cieszyć się z obecności w tym miejscu. Mój WPN - zawsze cichy i spokojny, często można usłyszeć stukanie dzięcioła i śpiew ptaków. Jednak nie tym razem, dało się słyszeć tylko gwar rozmów, piski dzieci i szczekanie małych kejtrów, których ciężko było nie porozjeżdżać.
W naszym (a na pewno moim) ulubionym miejscu zrobiliśmy króciutki postój, pstryknęłam tradycyjną fotkę.
Ruszyliśmy dalej przedzierając się przez gąszcz spacerowiczów, których kiedyś już nazwaliśmy "łajzami". :D Pojechaliśmy w stronę Jarosławca i Rosnówka, kierując się do domu.
Na kładce w Rosnówku kilka zdjęć i pojechaliśmy do Chomęcic. Dzwonili już do mnie, że czekają na nas z jedzeniem.
Dziękuję za fajną przejażdżkę i aktywnie spędzony świąteczny dzień. :*
Jarosławiec
Środa, 16 marca 2016
Kategoria 1. 1-30km, geocaching, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 25.42 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:30 | km/h: | 16.95 |
Postanowiliśmy pojechać z Michałem nad Jarosławiec i do Rosnówka, żeby znaleźć skrytki, których nie podjęliśmy w niedzielę, kiedy to z powodu złego samopoczucia Michała musieliśmy skrócić wyjazd. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i ostatecznie udało nam się wykonać plan. Mieliśmy spotkać się przy Leroy Merlin, aby tam zrobić szybkie zakupy. Spotkaliśmy się przy Decathlonie, Michał zostawił rower i poszedł szybko oddać koszulę.
Podjechaliśmy jeszcze do Leroy'a na szybkie zakupy. Michał przyjął moją propozycje, żeby rowery wprowadzić do środka:
Dalej pojechaliśmy przez Komorniki i Grajzerówkę do WPNu. W końcu! :) Słonko pięknie świeciło, chociaż i tak było chłodno.
Wspaniale jechało się wzdłuż jeziora Jarosławieckiego, dalej do Rosnówka i polną drogą do Chomęcic.
Dziękuję za przejażdżkę :*
Niedzielna przejażdżka
Niedziela, 13 marca 2016
Kategoria 1. 1-30km, geocaching, z Michałem
km: | 14.58 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:02 | km/h: | 14.11 |
Krótka niedzielna przejażdżka do Komornik, żeby znaleźć dwa kesze w okolicy. :)
Powrót od Michała
Sobota, 12 marca 2016
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem, geocaching
km: | 28.71 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:54 | km/h: | 15.11 |
Powrót z Michałem do domu. Po drodze trochę kręcenia się koło Malty i na Dębinie w poszukiwaniu keszy. :)