thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:532.96 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:52
Średnia prędkość:18.46 km/h
Maksymalna prędkość:43.40 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:38.07 km i 2h 03m
Więcej statystyk

Poznań

Poniedziałek, 29 maja 2017
km:51.53km teren:0.00
czas:02:49km/h:18.30
Kategoria 3. 50-100km, transport
Kolejny raz do Michała rowerem + trochę krążenia po mieście.

Niedzielne hopki

Niedziela, 28 maja 2017
km:60.45km teren:0.00
czas:03:32km/h:17.11
Kategoria 3. 50-100km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
Najpierw razem z Michałem pojechaliśmy do Dopiewca na Mszę. Wróciliśmy do mnie, żeby się się posilić i wypić po szklance coli. Dzień już robił się upalny. 
Gdy w końcu wyjechaliśmy z domu, po kilometrze zawracaliśmy, żeby posmarować ramiona Michała kremem z filtrem. Spalił je sobie dzień wcześniej, jadąc cały dzień na rowerze. Musiało go bardzo boleć, skoro dał sobie wysmarować ręce mazidłem. Nie wiem skąd wynika taka niechęć płci przeciwnej do różnego rodzaju kremów... :P
Planowana trasa prowadziła przez Ludwikowo i Dymaczewo, tak też pojechaliśmy. Na początek do WPNu, przy jeziorze Góreckim zatrzymaliśmy się tylko by zrobić zdjęcie. 



Dalej przejechaliśmy do jeziora Kociołek i zaraz zaczął się podjazd do Ludwikowa, na którym straciłam wiele nerwów i narzekałam na SPDy. Kiedyś podjeżdżało mi się łatwiej, czułam się pewniej. Jeszcze dużo nauki przede mną. Tego dnia okazji było wiele. 

Ludwiczanka w Ludwikowie

Na górze zatrzymaliśmy się na chwilę, obmyliśmy twarze i łyknęliśmy trochę Ludwiczanki. Zjechaliśmy kawałek asfaltem i odbiliśmy w leśną ścieżkę, prowadzącą przez sinusoidy do Dymaczewa. Dojechaliśmy do podjazdu nie do pokonania, nawet zjazd byłby trudny. 

1:0 dla podjazdu

Dawno nie byłam w tym miejscu, przypomniałam sobie i odpowiedziałam Michałowi historię, jak pierwszy raz tam dotarłyśmy z Lotką. Muszę jeździć tam częściej. 

Sinusoidy

Widoczek prawie jak w górach

Wyjechaliśmy z lasu przed Dymaczewem i czekał nas zjazd. Zatrzymaliśmy się w sklepie i kupiliśmy lody, ale przysklepowe towarzystwo zniechęciło nas do postoju w tym miejscu. Dlatego szybko pojechaliśmy nad jezioro z lodami w ręce i tam je zjedliśmy. Było znacznie przyjemniej. :) 

W Dymaczewie

Po przerwie pojechaliśmy dalej czarnym szlakiem. Tu też dawno mnie nie było, a szkoda, bo to bardzo fajna trasa, pełna krótkich zjazdów i podjazdów.

Na czarnym szlaku

Jechaliśmy szlakiem wzdłuż jeziora, później przez Łódź i Rosnówko. Dalej to już prosto do Chomęcic. 
Wieczorem jeszcze odprowadziłam Michała kawałek i po drodze oglądaliśmy zachód słońca, który udało mi się sfotografować:
Zachód słońca

Dziękuję za wycieczkę. :) 

Poznań

Piątek, 26 maja 2017
km:36.34km teren:0.00
czas:01:44km/h:20.97

Kolejny raz wykorzystałam dobrą pogodę i do Michała pojechałam rowerem.
W drodze powrotnej, w Komornikach udało mi się znów uchwycić na zdjęciu moment po zachodzie słońca:

Zachód słońca złapany w Komornikach

Poznań

Wtorek, 23 maja 2017
km:47.71km teren:0.00
czas:02:30km/h:19.09
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Michałem

Kolejny raz rowerkiem do Michała.

Tulipany już przekwitły

Dzień lenia

Niedziela, 21 maja 2017
km:44.00km teren:0.00
czas:02:14km/h:19.70
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Michałem
Leniwa niedziela, pojechałam rowerem do Michała, ale nie jechaliśmy na żadną wycieczkę. Wieczorem Michał odprowadził mnie do Komornik, dalej jechałam sama.
Niebo chwilę po zachodzie słońca uwieczione na zdjęciu przed Rosnowem:

Chwilę po zachodzie

Poznań

Sobota, 20 maja 2017
km:36.29km teren:0.00
czas:01:46km/h:20.54
Kategoria 2. 30-50km, transport
Kolejny raz rowerkiem do Michała. Pogoda od rana była kiepska, całą drogę mżyło raz mocniej, a raz słabiej. Powrót popołudniu pod silny wiatr.

Dziś kiepska pogoda

Rozkręcić Lotkę

Piątek, 19 maja 2017
km:28.36km teren:0.00
czas:01:31km/h:18.70
Kategoria z Lotką, 1. 1-30km
Udało się pójść na rower z Lotką. Połączyłam przyjemne z pożytecznym i udałyśmy się do Leroy Merlin po jedną rzecz, a Lotka pilnowała mi roweru. :) 
Później pojechałyśmy przez Plewiska, Gołuski i Konarzewo do Chomęcic. Posiedziałyśmy chwilę u mnie na ogródku, zjadłyśmy lody, a na koniec odprowadziłam ją do Szreniawy. 
 
Powrót do domu - Szreniawa

Dzięki za przejażdżkę i pomoc z zakupami! :) 

Poznań

Środa, 17 maja 2017
km:37.78km teren:0.00
czas:01:56km/h:19.54
Kategoria transport, 2. 30-50km
Tak samo jak wczoraj, dojazd do Michała rowerem.
I znów zdjęcie na Dębinie:

Na Dębinie

Poznań

Wtorek, 16 maja 2017
km:36.55km teren:0.00
czas:01:44km/h:21.09
Kategoria 2. 30-50km, transport
Do Michała stałą trasą przez Luboń, Dębinę. Cudownie było rowerkiem omijać popołudniowe korki. 

Popołudniowy korek

Na Dębinie

Na Dębinie minuta przerwy, żeby zrobić zdjęcie łabędzia po drugiej stronie stawu. Dopiero później zorientowałam się, że przede mną stoją dwie kaczki. :P Też się załapały. :)

Niedziela na bogato

Niedziela, 14 maja 2017
km:47.26km teren:0.00
czas:03:13km/h:14.69
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
Przejażdżka Wartostradą, geocaching i grill nad Wartą... Tylko kilometrów mało. :P

Pojechaliśmy rowerami razem z Michałem na Mszę do kościoła św. Rocha, a później udaliśmy się na Wartostradę. Jechało się bardzo przyjemnie, choć pod wiatr. Szkoda tylko, że nowy odcinek jest szerokim ciągiem pieszo-rowerowym, a nie jest przedzielony... Tym razem było mało ludzi, ale nie wyobrażam sobie przedzierania się przez tłumy spacerowiczów. 

Wartostrada

Koniec marudzenia. :P
Z Wartostrady zjechaliśmy przy Hetmańskiej i skręciliśmy w stronę Starołęki. Celem było to samo miejsce, które odwiedziliśmy podczas naszej poprzedniej, wspólnej wycieczki. 

Nad Wartą

Kontynuowaliśmy zbieranie skrytek. Słońce grzało bardzo mocno i było gorąco. Szukanie utrudniały wysokie, bujne pokrzywy. Musieliśmy też prowadzić rowery przez wąskie, zarośnięte ścieżki i piach. 

Nad Wartą

Jak na wydmie

Później nastąpił najbardziej wyczekiwany moment tego dnia, czyli grill. 

Ładne miejsce

Poszukaliśmy odpowiedniego miejsca i zajęliśmy się przygotowaniem naszego małego obozu. 
Mieliśmy grilla jednorazowego, kocyk i świetne nastroje. Taki klimat bardzo lubimy. 
Upiekliśmy sobie kiełbasy i chleb, do tego musztarda, pomidor - pychotka. :) 

Grill nad Wartą

Po jedzeniu mieliśmy czas na leniuchowanie, a grill na ostygnięcie. Słońce schowało się za chmurami, a ja na opalonych rękach zaczęłam odczuwać skutki jego wcześniejszego działania. 
Posprzataliśmy wszystko i ruszyliśmy zdobyć ostatnią skrytkę, do której Michał musiał się wdrapać na drzewo. Pokrzywy były wszędzie. 

Pokrzywowy las

Stan wody w Warcie jest wysoki, na zdjęciu powyżej nie widać miejsca, gdzie Michał siedział 1 maja. 

Wysoki poziom wody w Warcie

Później czekał nas powrót do domu, najpierw w stronę Rogalinka przez Czapury, Wiórek i Sasinowo czyli nieznane mi tereny. Od Rogalinka już przez Puszczykowo, doskonale znanymi drogami do domu.

Dziękuję za fajny dzień, następnym razem musimy pamiętać o kremie z filtrem, odstraszaczu owadów i dużej ilości wody. :)