Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2016
Dystans całkowity: | 435.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 26:24 |
Średnia prędkość: | 16.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.20 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 33.48 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
Do Michała
Wtorek, 24 maja 2016
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 41.66 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:19 | km/h: | 17.98 |
Po południu wybrałam się rowerem do Michała z kilku powodów:
- było gorąco i nie chciałam się kisić się w komunikacji miejskiej,
- wzięłam sakwy, żeby zabrać od Michała część bagażu na wyprawkę,
- zabrałam ze sobą bagażnik przedni i chciałam, żeby Michał mi go zamontował.
Gdy jechałam do niego i byłam na Dębinie Lotka napisała do mnie sms z pytaniem, czy pójdziemy na rower jak się ochłodzi. Będąc już u Michała napisałam, że może po mnie przyjechać. Po wymienieniu kilku smsów, zapewnieniu jej, że się nie zgubi, zgodziła się przyjechać.
My poszliśmy do piwnicy przykręcić bagażnik, później uszykowaliśmy i zapakowaliśmy do sakw część bagażu, a gdy wychodziliśmy z mieszkania, Lotka już podjeżdżała pod blok.
Michał przejechał się rowerem Lotki, bo znowu jej coś stukało. A tak prezentował się mój nowo założony bagażnik:
Później razem ruszyliśmy w drogę. Michał jechał z nami do Lubonia, rozstaliśmy się przy Factory i we dwie pojechałyśmy dalej. Razem przejechałyśmy przez Komorniki do Rosnowa, gdzie się pożegnałyśmy.
Fajna przejażdżka, o niebo lepsza niż autobusem. :)
Do Michała na imieniny mamy
Niedziela, 22 maja 2016
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Lotką, z Michałem
km: | 43.73 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:19 | km/h: | 18.88 |
Po spędzeniu połowy dnia w kościele na Prymicjach znajomego księdza wróciliśmy do domu, szybko zjedliśmy obiad i wskoczyliśmy na rowery. Jechaliśmy do Michała mamy bo miała tego dnia imieniny.
Powrót prawie po ciemku, Michał odprowadził mnie do domu, a po drodze jeszcze dołączyła do nas Lotka, która wyjechała po mnie do Lubonia. :)
Poszukiwania zaginionego szlaku
Sobota, 21 maja 2016
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 30.66 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:54 | km/h: | 16.14 |
Już od zeszłego roku gdzieś z tyłu mojej głowy siedziała myśl o przejechaniu zielonego szlaku rowerowego, który przebiega przez moje okolice. Kilka dni temu mama Michała dała nam zbadanie tego szlaku. Znaliśmy jego część, ale nie wiedzieliśmy gdzie jest początek i koniec. W sobotę Michał przyjechał do mnie i postanowiliśmy pojechać do Szreniawy, a z tamtąd udać się najpierw w jedną stronę, później w drugą, jeśli wystarczy czasu. Lotka także zgłosiła chęć wyjazdu, więc o 16:00 umówiliśmy się koło wejścia do muzeum. Czekaliśmy na nią kilka minut, w tym czasie wypróbowałam nagrywanie trasy w telefonie i zrobiłam zdjęcie:
Już razem z Lotką pojechaliśmy na szlak. Kilkaset metrów dalej oznaczony skręt, przejazd pod wiaduktem kolejowym i koniec oznaczeń. Z nadzieją na ujrzenie kolejnego białego kwadratu z czarnym rowerem i zielonym paskiem dojechaliśmy do Komornik, gdzie po spojrzeniu na mapę okolicy, postanowiliśmy zawrócić. Cofnęliśmy się do wspomnianego już wiaduktu i odbiliśmy w stronę lasu, jednak tam też ani śladu oznaczeń. Natknęliśmy się tylko na pozostałości jakiegoś szałasu w lesie:
Wróciliśmy do Szreniawy i podjechaliśmy do Lotki na działkę, bo Michał chciał zobaczyć ogródek, a potem wróciliśmy na szlak.
Prowadził nas dobrze znaną drogą w stronę jeziora Jarosławieckiego, przez lasek pomiędzy jeziorami, do Rosnówka. Jechaliśmy dalej przez las na Wypalanki, potem w stronę Glinek i Konarzewa. Na razie jest tam przejazd, ale jak prace nad budową nowej drogi będą postępować, to wkrótce przejazdu nie będzie.
Wyjechaliśmy w Konarzewie przy parku, przejechaliśmy przez wieś i skierowaliśmy się, zgodnie z oznaczeniami, w stronę Głuchowa. Tam ślad znów się urwał, więc znalezienie początku/końca szlaku jest niemożliwe. Być może jest to pętla, ale tego nie wiemy. W Głuchowie pojechaliśmy "na własną rękę" prosto do Rosnowa, gdzie rozdzieliliśmy się z Lotką i pojechaliśmy do mnie.
Przejażdżka bardzo fajna, ale zastanawiamy się kto zarządza takim szlakiem i kogo można o niego zapytać. :)
Po klucze
Piątek, 20 maja 2016
km: | 3.42 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:10 | km/h: | 20.54 |
Wieczorny objazd z Lotką
Czwartek, 19 maja 2016
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką
km: | 16.50 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:52 | km/h: | 19.03 |
Zbyt długo już nie byłam na rowerze, ponad tydzień. Wracałam do domu przed 20:00 i napisałam sms-a do Lotki czy jest chętna na spontaniczny wypad. Była chętna tylko jeszcze gdzieś jechała. Około 20:30 wyjechałam z domu. Spotkałam ją po drodze, w Rosnowie.
Razem zrobiłyśmy sobie wieczorny objazd po okolicznych wioskach. Najpierw do Szreniawy, dalej Komorniki, Głuchowo, Konarzewo i do Chomęcic. Pogadałyśmy chwilę u mnie przed domem i Lotka pomknęła do domu.
Dzięki za przejażdżkę! :)
Z Miłoszem - pierwszy raz w tym roku :)
Wtorek, 10 maja 2016
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami
km: | 12.55 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:52 | km/h: | 14.48 |
Udało nam się razem wyjść na rower. Zeszły rok był kiepski, młody zmagał się z chorymi zatokami, potem moja wyprawa i jakoś tak zgadaliśmy trzy albo cztery razy. Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy. :)
Postanowiliśmy zrobić krótką wycieczkę na rozgrzewkę. Lekko wiało, ale cóż to dla nas. Wyjechaliśmy pod wiatr, aby wracać z wiatrem (oby tylko się nie okręcił!) :)
Dotarliśmy do plaży nad jeziorem i trochę zdziwiła mnie tabliczka z napisem "Kąpielisko nad jeziorem Chomęcicko-Rosnowskim w Chomęcicach". Wprawdzie jeziora są połączone, ale są to dwa osobne jeziora - Chomęcickie i Rosnowskie.
Postaliśmy tam chwilę i podziwialiśmy fajnie przygotowane na lato kąpielisko. Ruszyliśmy dalej przez las w stronę Rosnówka.
Przejechaliśmy przez kładkę i wyjechaliśmy na asfalt, którym dotarliśmy do Walerianowa, Rosnowa, a dalej już z wiatrem do Chomęcic.
Dzięki Miłosz za wspólną przejażdżkę! Liczę na więcej i dłuższy dystans. :)
Na spotkanie KSM-u
Poniedziałek, 9 maja 2016
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 6.51 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:23 | km/h: | 16.99 |
Zachód słońca nad jeziorem Góreckim
Sobota, 7 maja 2016
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 44.87 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:24 | km/h: | 18.70 |
W sobotnie popołudnie po powrocie od Michała i zjedzeniu obiadu pojechaliśmy nad jezioro Góreckie.
Po drodze zgarnęliśmy Lotkę i we trójkę pojechaliśmy w stronę Jarosławca, a dalej do Jezior i ścieżką wzdłuż jeziora Góreckiego. Naszym celem nie była długa wycieczka, tylko "plaża" na końcu jeziora. Michał chciał zrobić filmik zachodu słońca nad jeziorem, poskładany ze zdjęć robionych co 5 sekund.
Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce, żałowaliśmy, że nie zabraliśmy ze sobą kocyka i jakiegoś dobrego jedzonka. Michał ustawił aparat na 50 minut, później kolejne 50 minut i trzeci raz, ale tylko na chwilę. Wyszedł nam z tego filmik, który trwa 21 sekund. :)
Na zakończenie zrobiłam zdjęcie jeziora tuż po zachodzie i pojechaliśmy.
Grajzerówką dotarliśmy do Szreniawy, pożegnaliśmy się z Lotką bez zatrzymywania się u niej i pojechaliśmy prosto do domu.
Po Michała
Piątek, 6 maja 2016
km: | 6.75 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:25 | km/h: | 16.19 |
Malta i stawy
Czwartek, 5 maja 2016
Kategoria 1. 1-30km, geocaching, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 25.36 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:24 | km/h: | 18.12 |
Wybraliśmy się z Michałem na przejażdżkę w jego okolicy. Najpierw w stronę Antoninka i stawów. Fajne ścieżki leśne, pięknie zielono dookoła, no i cudowny zapach wiosennego lasu, a w dodatku to było jeszcze w mieście! :)
Zatrzymaliśmy się jeszcze żebym mogła poszukać jednej skryteczki geo i pojechaliśmy dalej.
Słońce było już coraz niżej i robiło się chłodniej, ale jechało się wyśmienicie. W między czasie do Michała zadzwonił kolega, że wraca z Cytadeli i możemy się spotkać, bo jest nad Maltą przy źródełku. Tak też po kilku minutach spotkaliśmy się z Łukaszem i we trójkę pojechaliśmy dalej objeżdżać dookoła stawy. Naprawdę fajne tereny tam mają. :)
Chłopaki trzymali dobre tempo, ale jak dla mnie akurat, nie męczyłam się bardzo, ale też całkiem lajtowo nie było. :)
Łukasz szalał na tym rowerze i skakał, w pewnym momencie poczuł, że złapał laczka, tak więc mieliśmy przymusowy postój.
Pokręciliśmy się trochę w okolicy i pojechaliśmy jeszcze na kółeczko nad Maltę, a potem odprowadziliśmy Łukasza. Jego tata kupił ostatnio nowy rower, więc Michał musiał go obejrzeć.
Po chwili pogawędki pojechaliśmy do Michała.
Dzięki Wam za wspólną, krótką przejażdżkę! :)