thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2015

Dystans całkowity:260.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:14:11
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:52.70 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:21.70 km i 1h 10m
Więcej statystyk

Z Komornik do domu

Wtorek, 29 września 2015
km:5.00km teren:0.00
czas:00:14km/h:21.43
Kategoria transport

Pod wieczór do kościoła

Poniedziałek, 28 września 2015
km:6.83km teren:0.00
czas:00:24km/h:17.07
Kategoria 1. 1-30km, transport, ze zdjęciami

Do Konarzewa na Mszę i Adorację. Powrót po ciemku przed 20:00.

Księżyc tak pięknie świecił, że między Konarzewem, a Chomęcicami zatrzymałam się, żeby zrobić zdjęcie:

Piękny księżyc

Na szybko do Komornik

Poniedziałek, 28 września 2015
km:9.32km teren:0.00
czas:00:30km/h:18.64
Kategoria 1. 1-30km, transport

Popołudniowo z Michałem i Lotką

Środa, 23 września 2015
km:43.13km teren:0.00
czas:02:07km/h:20.38
Kategoria 2. 30-50km, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Najpierw pojechałam do Auchan, gdzie spotkałam się z Michałem, popilnowałam mu rower, a on poszedł do środka oddać aparat na gwarancję. Później podjechaliśmy na chwilę do Decathlonu, Michał kupił portki, ja weszłam dodać wcześniejszy paragon na kartę klienta.
Wróciliśmy do domu szybko zjeść obiadek i ogarnąć się. Byliśmy umówieni na rower z Lotką. Przyjechała do nas, ubraliśmy się i pojechaliśmy. Najpierw w stronę Komornik, a po drodze spotkaliśmy moją mamę na rowerze wracającą z pracy. :) Dojechaliśmy do Lubonia i rozstaliśmy się przy szkole. Michał pojechał w kierunku Poznania, a my Łęczycy.
Jechałyśmy najpierw ścieżką rowerową, za przejazdem pojechałyśmy do Wir, tam chwila przerwy, ubrałyśmy chusty na głowy i ruszyłyśmy.
Zaczęło padać, ale nie rozpadało się. :) Przez  Komorniki i Grajzerówką dojechałyśmy do Szreniawy. Cały czas kropiło mniej lub bardziej i bałam się, że zmoknę.
Po drodze rozmawiałyśmy o blogu i w Szreniawie zorientowałam się, że dziś nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Więc zrobiłam - super hiper giga jakość: :D

Po ciemku przez Szreniawę

Rozstałyśmy się, nie zatrzymywałyśmy się ani na chwilę, tylko pojechałam prosto do domu, żeby nie zmoknąć.

Do Konarzewa na Mszę i spotkanie KSM

Poniedziałek, 21 września 2015
km:6.78km teren:0.00
czas:00:19km/h:21.41
Kategoria 1. 1-30km, transport

Z Kamilem :D

Czwartek, 17 września 2015
km:7.74km teren:0.00
czas:00:30km/h:15.49
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, transport, ze zdjęciami

Miałam jechać do Konarzewa na 19:00 na próbę śpiewu. Po 18 przyjechał do nas mój chrzestny z małym kuzynem na rowerze. Wuja nie chciał proponowanej kawy, więc powiedziałam, żeby poczekali chwilę, aż się ogarnę i pojadę z nimi. :)

Kamil i wuja

Rowerzyści gotowi do drogi

Gdy wszyscy byliśmy gotowi do drogi pojechaliśmy. Mały rowerzysta był zadowolony, że jadę z nimi, ciągle oglądał mój rower. Dojechaliśmy do Konarzewa, odprowadziłam ich do domu. Chwilę pogadaliśmy i pojechałam na próbę.

Kościół w Konarzewie

Nie byłam jedyną, która wybrała rower jako środek transportu:

Jak widać, nie tylko ja wybrałam się rowerem :)

Powrót do domu już po ciemku. :)

Na Stary Rynek

Środa, 16 września 2015
km:40.64km teren:0.00
czas:02:09km/h:18.90
Kategoria 2. 30-50km, z Michałem, ze zdjęciami

Michał chciał oddać książeczkę PTTK do podbicia, więc pojechałam z nim na Stary Rynek:

PTTK Poznań Stary Rynek

On poszedł załatwić sprawę, a ja poczekałam za nim. Tuż obok spotkaliśmy rowerowego kolegę, który tym razem popijał piwko. Pojechaliśmy dalej, po drodze wstąpiłam coś sprawdzić w Salonie Posnania, a kawałek dalej zatrzymaliśmy się przy lodziarni.
Postawiliśmy na sorbet jagodowy - pychotka! :P

Sorbet jagodowy - pychota

Dalej wstąpiliśmy do Cykloturu odebrać zamówienie i do Decathlonu, gdzie Michał kupił sobie polar. A dalej to już prosto do mnie :)

Osowa Góra

Wtorek, 15 września 2015
km:38.37km teren:0.00
czas:02:03km/h:18.72
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Kolejny raz umówiłam się z Lotką na rower i kolejny raz nie udało nam się wyjechać o umówionej godzinie. Najpierw była 16:00, ale Lotka chciała chwilę później, ja miałam przyjechać do niej, wyjechałam o 16:30, a u niej poszłam jeszcze na kawę i w końcu wyjechałyśmy około 17:30. Grajzerówką dojechałyśmy do Jezior i jeziora Góreckiego, zrobiłyśmy przerwę w tradycyjnym miejscu, a celem była Osowa Góra.

Moje miejsce

Od j. Góreckiego pojechałyśmy w dół, minęłyśmy jezioro Kociołek i zaczął się podjazd.

Początek podjazdu

Lotka uświadomiła mi, że podjeżdża tu pierwszy raz, wcześniej zawsze podprowadzała. Podjechałyśmy raczej bez problemu, ale zmachane. Chciałyśmy wejść na wieżę, ale spotkała nas przykra niespodzianka. "Teren budowy. Wstęp wzbroniony" - budowniczych nie widać, budowy nie widać, ale nie będziemy włazić jak nie każą :P

Taka przykra niespodzianka

Pojechałyśmy jednak od drugiej strony, dojechać można bez problemu, przy samej wieży nie było żadnych zakazów. Przypięłyśmy rowery i wspięłyśmy się na górę:

Wieża widokowa na Osowej Górze

Mosina.pl

Selfie na górze

Schodzimy na dół

Widok z góry całkiem ciekawy, jednak jak wiadomo, zdjęcie nigdy nie odda tego co widzimy, nawet zrobione najlepszym sprzętem. :)
Chwilę pooglądałyśmy krajobraz, zrobiłyśmy sobie sweetaśne selfie i zeszłyśmy na dół. Zjechałyśmy w dół ulicą Pożegowską. Dawno nas tam nie było, zauważyłam, że nie ma już stacji naprawczej dla rowerów. Jest natomiast nowa, kawałek dalej, po drugiej stronie ulicy - dziwne:

Nowa stacja naprawcza w Mosinie

Patrząc w drugą stronę zauważyłyśmy pięknie oświetlony światłem zachodzącego słońca komin. Tutaj zdjęcie totalnie nie oddaje widoku, jaki mogłyśmy oglądać:

Komin pieknie oświetlony światłem zachodzącego słońca

Z Mosiny pojechałyśmy do Puszczykowa, chciałyśmy zjeść hot-dogi w Żabce, ale jedna była zamknięta, w drugiej nie było. Skończyło się na mini pizzy z Biedronki. Ruszałyśmy do domu koło 20:00, było już ciemno i nie chciałyśmy jechać przez las, pojechałyśmy więc ścieżką do Łęczycy. Zaczęło kropić, ale nie rozpadało się na dobre, w Wirach już przestało. Przez Wiry i Komorniki dojechałyśmy do Rosnowa, usiadłyśmy na chwilę na przystanku, ale znów zaczęło padać, więc szybko ruszyłyśmy każda w swoją stronę.

Dzięki za fajną wycieczkę :)

Do Puszczykowa na lody

Niedziela, 13 września 2015
km:26.79km teren:0.00
czas:01:27km/h:18.48
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami

W niedzielne popołudnie postanowiliśmy wybrać się rowerami na lody do Puszczykowa. Trzeba było wykorzystać piękny, słoneczny, aczkolwiek trochę wietrzny dzień, bo być może to już jeden z ostatnich takich w tym roku. Okaże się... :)
Michał i ja pojechaliśmy najpierw do Lotki, dać jej smar do łańcucha i wypić kawę przy okazji. Na rower nie mogła jechać, bo wybierała się niebawem na kabaret. 
Kiedy wypiliśmy kawę, dojechał do nas tata i już w trójkę ruszyliśmy do Puszczykowa:

Za Szreniawą

Najpierw w stronę jeziora Jarosławieckiego:

Tata przed jeziorem Jarosławieckim

Chwila przerwy nad jeziorem

Po chwili przerwy nad jeziorem, pojechaliśmy dalej do Grajzerówki i przez las dojechaliśmy do celu:

Lodziarnia w Puszczykowie

Jak przystało na ciepłe, niedzielne popołudnie chętnych na lody mnóstwo. Wprowadziliśmy rowery, usiadłam na ławce, a tata z Michałem poszli po lody - włoskie. Zanim przyszli zdążyłam się porządnie wynudzić, taka była kolejka. Zjedliśmy lody, posiedzieliśmy chwilę i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Wracamy :P

Zdecydowaliśmy się jechać przez las żółtym szlakiem, najpierw pod górkę, później naprawdę fajnym terenem :)

Powrót żółtym szlakiem

Wyjechaliśmy na Grajzerówce i pojechaliśmy w stronę Szreniawy. Tata skręcił koło wieży, my pojechaliśmy w dół i musieliśmy chwilę za nim czekać. Końcowy etap był wariacki, bo wyprzedziłam tatę z górki i pod górę przed Rosnowem jechałam cały czas prawie 40 km/h, od Rosnowa do domu już pod 30 km/h. Dojechaliśmy do domu bardzo zmęczeni, ale za to z ogromnym apetytem na obiad, który już na nas czekał. :)

Zielonym szlakiem

Piątek, 11 września 2015
km:19.47km teren:0.00
czas:01:16km/h:15.37
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Pojechałyśmy z Lotką na krótką przejażdżkę. Pojechałam po nią i ruszyłyśmy wzdłuż lasu w stronę Grajzerówki, którą przecięłyśmy. Jechałyśmy zielonym szlakiem i chciałyśmy pojechać do Puszczykowa. Skręciłyśmy jednak zgodnie z oznakowaniem i wróciłyśmy do Grajzerówki. Zapadła decyzja, że jedziemy tym szlakiem nadal. 

Zielony szlak

Dojechałyśmy do jeziora Jarosławieckiego i tam zrobiłyśmy przerwę:

Jezioro Jarosławieckie

Kawałek dalej oznaczenie szlaku dało nam dużo do myślenia...

Prawo? Lewo? A jednak prosto! :)
Prawo? Lewo? A jednak prosto! :) © animalek

Ciekawa sytuacja, nie wiadomo czy prosto, czy w lewo lub prawo. Droga jednak wyjaśnia sytuację, ponieważ jest tylko na wprost. Jechałyśmy bardzo urozmaiconą trasą wzdłuż jeziora i kiedy szlak odbił pod górkę, pojechałyśmy prosto. Po drodze kilka razy trzeba było zsiąść z rowerów, bo nie było możliwości przejechania.

Takich przeszkód było kilka

W końcu i tak musiałyśmy podjechać pod górkę. Wyjechałyśmy w kierunku Rosnówka, w którym zatrzymałyśmy się koło sklepu.

Nasze pojezdy :)

Po chwili przerwy ruszyłyśmy do mnie, gdzie jeszcze wypiłyśmy kawkę.

Dzięki za krótki trip! :)