Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2016
Dystans całkowity: | 283.12 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 15:06 |
Średnia prędkość: | 18.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.10 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 17.69 km i 0h 56m |
Więcej statystyk |
Do Michała + IKEA
Czwartek, 8 września 2016
Kategoria transport
km: | 27.84 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:28 | km/h: | 18.98 |
Do Magdy
Środa, 7 września 2016
Kategoria transport
km: | 3.05 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:10 | km/h: | 18.29 |
Do Głuchowa
Wtorek, 6 września 2016
Kategoria transport
km: | 5.29 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:15 | km/h: | 21.16 |
Do Komornik
Niedziela, 4 września 2016
Kategoria ze zdjęciami, transport, 1. 1-30km
km: | 11.15 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:36 | km/h: | 18.58 |
Samotnie do Komornik na Mszę i w drodze powrotnej do Szreniawy oddać Lotce pożyczoną bluzę.
Po drodze takie cuda reklamujące dożynki w gminie:
Nad jeziorko
Sobota, 3 września 2016
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 14.77 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:54 | km/h: | 16.41 |
WPN
Piątek, 2 września 2016
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Gumisiem, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 39.92 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:19 | km/h: | 17.23 |
Udało się! :) Poszliśmy na rower z Gumisiem i Martą. :) Przejażdżka była niedługa, ale przyjemna, dodatkową atrakcją była kąpiel w jeziorze.
Tego dnia pojechałam do Decathlonu, gdzie spotkałam się z Michałem. On poszedł przymierzać kąpielówki, a ja czekałam, pilnując rowerów. Wracaliśmy w pośpiechu, żeby zdążyć zjeść obiad i wyjechać na czas.
Okazało się, że i tak musieliśmy czekać. :P Pojechaliśmy przez Rosnówko do Trzebawia, gdzie Marta wstąpiła do cioci załatwić jakąś sprawę - my grzecznie czekaliśmy:
Później pojechaliśmy nad jezioro Jarosławieckie i zażyliśmy kąpieli przy ostatnich promieniach słońca chowających się za drzewami. Było całkiem przyjemnie. Gdy ruszyliśmy, w lesie było już szarawo, więc musiałam zdjąć okulary, bo nie wzięłam białych szkieł na zmianę. Tak się przyzwyczaiłam do okularów, że ciężko mi się jeździ teraz bez nich, cały czas mrużę oczy, a i tak łapię jakieś robaki itd. Przez las, żółtym szlakiem dojechaliśmy do Wir. Gumiś zrobił sobie zdjęcie roweru przy tabliczce WPN-u i pojechaliśmy polną drogą w stronę Szreniawy.
Na koniec pojechaliśmy do mnie na kawę/herbatę. Po pogaduchach, Marta i Paweł, już w kompletnej ciemności pojechali do domu.
Dzięki za wycieczkę, oby ich było więcej. :)