Pierścień - dzień 2
Piątek, 5 czerwca 2015
Kategoria Pierścień dookoła Poznania, 3. 50-100km, z Lotką, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami
km: | 74.46 | km teren: | 0.00 |
czas: | 04:45 | km/h: | 15.67 |
Obudziliśmy się wyspani, słońce pięknie przyświecało i w ogóle było pięknie. :) Gdyby tylko tak spać na materacu, a nie na karimacie... Niestety nie mieliśmy wyboru, tylko trzy karimaty zmieszczą się w namiocie, materace są za szerokie.
Przyszedł czas na poranną toaletę, herbatę, zjedzenie resztek jedzenia od wczoraj i spakowanie namiotu. Postanowiliśmy "porządne śniadanie" zjeść pod najbliższym sklepem. Pierwszy nocleg, pierwszy poranek, więc pakowanie i ogarnianie się do wyjazdu poszło sprawnie, ale bez pośpiechu. :)
Wyjechaliśmy z miejsca noclegu na szlak i kilkaset metrów dalej było obiecane śniadanko:
Niebo było bezchmurne, zapowiadał się kolejny słoneczny i upalny dzień - i dobrze, lepiej upał niż deszcz.
Dokładnie nie pamiętam przez jakie miejscowości jechaliśmy, pamiętam na pewno Bednary, Promno, Promienko, Gorzkie Pole itp. Dużo dróg wśród pól, trochę po lasach. Ogólnie bardzo przyjemnie... i gorąco. Raz mieliśmy potencjalnie niebezpieczną sytuację. Jechaliśmy z górki, po piachu, jeden za drugim. Lotka straciła równowagę, stanęła - Michał gwałtownie zahamował, ja też, ale mimo tego wjechałam mu w sakwę. Na szczęście obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie.
Jechało się jakoś tak ciężko, wszystko fajnie, ale upał dawał się we znaki. Co jak co, ale pogoda nam się udała. :P
Dojechaliśmy do Kostrzyna i pojechaliśmy do Biedronki, wciągnęliśmy pizzerki, lody i uzupełniliśmy zapas picia.
Droga przez mniejsze i większe wioski bardzo fajna, w szczególności na takich asfaltowych odcinkach:
Przed Kórnikiem odcinki mniej przyjemne, dużo polnych, piaszczystych dróg z tarką.
Zrobiliśmy przerwę na podjedzenie drożdżówek, a tak wyglądały Lotki nogi dzięki nieustannemu działaniu słońca. Zdjęcie tego nie odda, ale czerwień była bardzo nasycona. Nazwaliśmy to zjawisko "Ogień w nogach" - tak rowerowo :D
Przy Zamku Kórniku nie zatrzymaliśmy się, zdjęcie zrobione z drogi:
Już od dłuższego czasu każdy z nas odczuwał pewną potrzebę, ale nie było gdzie jej załatwić. Trzeba było przejechać przez Kórnik, zrobić zakupy na wieczór, wyjechać za Bnin i dopiero wtedy mogliśmy się zatrzymać. :P
Kiedy już wszystkim ulżyło ruszyliśmy dalej powoli myśląc o noclegu. Dojechaliśmy do Rogalina i nie mogliśmy odpuścić wspólnej foty przy pałacu, poprosiliśmy przechodnia o zrobienie zdjęcia:
Myślałam o tym, żeby dojechać do Rogalinka, ale Michał powiedział, że za Rogalinem zna dobre miejsce na nocleg. Po dokładnej analizie terenu, obejrzeniu miejsca z każdej strony, udało nam się znaleźć odpowiednie. :)
Przyszedł czas na rozłożenie namiotu, toaletę (znów każdy miał swoje 3 minuty) i gotowanie kolacji. Szef kuchni polecał makaron z sosem pieczeniowym i kiełbaskę z kurczaka z grilla (jednorazowego)
Kolacja była bardzo smaczna. Gdy już zjedliśmy, posprzątaliśmy po sobie i położyliśmy się w namiocie. Trochę jeszcze pogadaliśmy i poszliśmy spać.
Tak minął dzień drugi. :)
<<< dzień 1 dzień 3 >>>
Tak minął dzień drugi. :)
<<< dzień 1 dzień 3 >>>
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj