Mimo upału
Sobota, 27 lipca 2013
Kategoria 3. 50-100km, WPN, ze zdjęciami, z Lotką
km: | 57.01 | km teren: | 29.00 |
czas: | 03:13 | km/h: | 17.72 |
Dziś dzień zapowiadał się upalnie...
Ale już od rana mama zaproponowała mi krótką przejażdżkę do Komornik po zakupy. Nie było jeszcze aż tak gorąco więc pojechałam z nią - niecałe 9 km w obie strony. Zawsze coś. :)
Ale było mi mało, więc kiedy odezwała się Dorota z chęcią pojechania gdzieś byłam bardzo zadowolona. Niestety było ponad 30 stopni i słońce prażyło nieźle, więc dopiero około 17.30 wyjechałam z domu. Najpierw polną drogą w kierunku Rosnówka gdzie robię foto na kładce nad jeziorkiem:
Następnie lasem przez Wypalanki do Trzebawia, Jezior i grajzerówką nad Jarosławiec, gdzie mam spotkać się z Lotką. Później znów w kierunku Jezior i zjazd na czerwony szlak przy jeziorze Góreckim. Po pewnym czasie odbijamy w kierunku Górki i spotyka nas niemiła niespodzianka, atakują nas chmary wielkich mucho-stworów (???) lecących za nami spory kawałek. Znów jestem w Trzebawiu, a że dobrze się jedzie postanawiamy pojechać trochę dalej, po drodze spotykamy takie zwierzątka (nie wiemy co to):
Robimy przerwę na fotkę i ugaszenie pragnienia. A oto DoLotka pijąca wodę przez dziurę w butelce: xD
Dalej jedziemy do Stęszewa, z przerwą w sklepie na lody i uzupełnienie moich zapasów wody. Później trochę krążymy po Stęszewie, ale w końcu wjeżdżamy na drogę w kierunku Wypalanek. Tam niestety znów atakują nas te muchy i gonią nas około 1,5-2 km :/ Udaje nam się je zgubić i już w stronę Chomęcic. U mnie przerwa regeneracyjna i Lotka jedzie do domu. Odprowadzam ją do Rosnowa i mykam do domu.
Udana wycieczka! Dziękuję :)
Ale już od rana mama zaproponowała mi krótką przejażdżkę do Komornik po zakupy. Nie było jeszcze aż tak gorąco więc pojechałam z nią - niecałe 9 km w obie strony. Zawsze coś. :)
Ale było mi mało, więc kiedy odezwała się Dorota z chęcią pojechania gdzieś byłam bardzo zadowolona. Niestety było ponad 30 stopni i słońce prażyło nieźle, więc dopiero około 17.30 wyjechałam z domu. Najpierw polną drogą w kierunku Rosnówka gdzie robię foto na kładce nad jeziorkiem:
Następnie lasem przez Wypalanki do Trzebawia, Jezior i grajzerówką nad Jarosławiec, gdzie mam spotkać się z Lotką. Później znów w kierunku Jezior i zjazd na czerwony szlak przy jeziorze Góreckim. Po pewnym czasie odbijamy w kierunku Górki i spotyka nas niemiła niespodzianka, atakują nas chmary wielkich mucho-stworów (???) lecących za nami spory kawałek. Znów jestem w Trzebawiu, a że dobrze się jedzie postanawiamy pojechać trochę dalej, po drodze spotykamy takie zwierzątka (nie wiemy co to):
Robimy przerwę na fotkę i ugaszenie pragnienia. A oto DoLotka pijąca wodę przez dziurę w butelce: xD
Dalej jedziemy do Stęszewa, z przerwą w sklepie na lody i uzupełnienie moich zapasów wody. Później trochę krążymy po Stęszewie, ale w końcu wjeżdżamy na drogę w kierunku Wypalanek. Tam niestety znów atakują nas te muchy i gonią nas około 1,5-2 km :/ Udaje nam się je zgubić i już w stronę Chomęcic. U mnie przerwa regeneracyjna i Lotka jedzie do domu. Odprowadzam ją do Rosnowa i mykam do domu.
Udana wycieczka! Dziękuję :)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj