Na Bytyń z Martą :)
Niedziela, 28 lipca 2013
Kategoria 4. 100-150km, ze zdjęciami
km: | 111.17 | km teren: | 4.00 |
czas: | 05:52 | km/h: | 18.95 |
W końcu się udało!
Już od dłuższego czasu planowałyśmy z Martą dłuższy wypad. Wypadło na niedzielę, więc o 9.30 ruszamy mimo wiatru i nadchodzącego upału. Postanawiamy, że odwiedzimy moją rodzinkę, która jest nad jeziorkiem (j. Bytyńskie) na rybach. Z Komornik (miejsca spotkania) przez Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Dopiewo do Więckowic, gdzie robimy chwilę przerwy, aby spojrzeć na mapę, bo tu kończy się nasza znajomość trasy. Szybki pogląd i ruszamy dalej przez różne mniejsze i większe wioski. Niestety Marty przerzutki odmawiają posłuszeństwa i co chwilę musi coś przy nich "grzebać", np. tutaj:
Robi się gorąco, ale dzielnie jedziemy. W końcu docieramy do lasku, w którym jest przyjemnie chłodno i robimy przerwę przy pomniku ku czci bohaterów II Wojny Światowej. Jednak szybko trzeba ruszać w drogę z powodu komarów.
Przed odjazdem jeszcze moja fotka:
i Marta:
I w drogę... Po jakimś czasie docieramy w końcu do celu - miejscowości Piersko. Upał już był niemiłosierny, dlatego dla po chwili odpoczynku wskakujemy do jeziorka, aby się ochłodzić. Później czas na jedzonko i robienie listy rzeczy na wyprawę.
Około 16 ruszamy w drogę powrotną. Słońce schowało się za chmury, ale nadal jest gorąco.
Jedziemy zdecydowanie wolniej, żeby Marty kolana nie protestowały. :)
Gdzieś po drodze przerwa i sik-pauza.
No i fotki:
Jedzie się już zdecydowanie przyjemniej, ale i tak są 34 stopnie. Nie wiadomo od czego zaczyna mnie boleć łokieć :P
Następną przerwę robimy w Dopiewie, gdzie możemy podziwiać aż dwa pogiągi, jeden nawet udało się uchwycić:
Później jedziemy na chwilkę do mnie na chłodną kawkę i muszę dać Marcie pieniądze za bagażnik. Odprowadzam Martę prawie do Auchan i wracam do domu.
Dzięki za wycieczkę! Myślę, że mimo temperatury udaną i jesteśmy choć trochę lepiej przygotowane na nasze mazurskie przygody. :)
Już od dłuższego czasu planowałyśmy z Martą dłuższy wypad. Wypadło na niedzielę, więc o 9.30 ruszamy mimo wiatru i nadchodzącego upału. Postanawiamy, że odwiedzimy moją rodzinkę, która jest nad jeziorkiem (j. Bytyńskie) na rybach. Z Komornik (miejsca spotkania) przez Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Dopiewo do Więckowic, gdzie robimy chwilę przerwy, aby spojrzeć na mapę, bo tu kończy się nasza znajomość trasy. Szybki pogląd i ruszamy dalej przez różne mniejsze i większe wioski. Niestety Marty przerzutki odmawiają posłuszeństwa i co chwilę musi coś przy nich "grzebać", np. tutaj:
Robi się gorąco, ale dzielnie jedziemy. W końcu docieramy do lasku, w którym jest przyjemnie chłodno i robimy przerwę przy pomniku ku czci bohaterów II Wojny Światowej. Jednak szybko trzeba ruszać w drogę z powodu komarów.
Przed odjazdem jeszcze moja fotka:
i Marta:
I w drogę... Po jakimś czasie docieramy w końcu do celu - miejscowości Piersko. Upał już był niemiłosierny, dlatego dla po chwili odpoczynku wskakujemy do jeziorka, aby się ochłodzić. Później czas na jedzonko i robienie listy rzeczy na wyprawę.
Około 16 ruszamy w drogę powrotną. Słońce schowało się za chmury, ale nadal jest gorąco.
Jedziemy zdecydowanie wolniej, żeby Marty kolana nie protestowały. :)
Gdzieś po drodze przerwa i sik-pauza.
No i fotki:
Jedzie się już zdecydowanie przyjemniej, ale i tak są 34 stopnie. Nie wiadomo od czego zaczyna mnie boleć łokieć :P
Następną przerwę robimy w Dopiewie, gdzie możemy podziwiać aż dwa pogiągi, jeden nawet udało się uchwycić:
Później jedziemy na chwilkę do mnie na chłodną kawkę i muszę dać Marcie pieniądze za bagażnik. Odprowadzam Martę prawie do Auchan i wracam do domu.
Dzięki za wycieczkę! Myślę, że mimo temperatury udaną i jesteśmy choć trochę lepiej przygotowane na nasze mazurskie przygody. :)
Komentarze
Komentuj