Na spontanie przed siebie
Środa, 31 lipca 2013
Kategoria 2. 30-50km, na luzie, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 37.33 | km teren: | 25.00 |
czas: | 02:22 | km/h: | 15.77 |
Po południu tak sobie myślę, żeby napisać do Lotki czy gdzieś ze mną pojedzie. Idę do pokoju, a tam sms od niej! :D Chyba czyta w moich myślach! :P
Po 17 wyruszam więc z domu, łokieć już mniej boli więc jest dobrze.
Jadę do niej do Szreniawy i tam wjeżdżamy w - nieznany mi, Lotce trochę bardziej znany - las. Póżniej skręcamy w żłóty szlak przez "Puszczykowskie górki" jak było napisane na drogowskazie.
Po drodze mała przeszkoda, złamane drzewko:
Objeżdżamy je i dalej przez las mkniemy do Puszcykowa, tam gubimy szkal i kręcimy się po Puszczykowie na spontanie, nie wiedząc w jakim miejscu jesteśmy.
Lotka wpada na pomysł, żeby skoczyć na słynne lody w Puszczykowie, ale ma małe fundusze, ja jeszcze mniejsze - aż 10 groszy! :P A gałek na połówki raczej nie sprzedają.
Wystarczyło tylko na kaktusy ze sklepu:
Postanawiamy kierować się już w stronę domu, a po drodze fotka:
Potem przez las w kierunku grajzerówki, bardzo ładną ścieżką, a za grajzerówką skręt w nieznaną śieżką, która okazała się być dość górzysta. :P Po drodze zdjęcie:
Dojechałyśmy do Jarochy i tam dłuższa przerwa nad jeziorkiem:
Jeszcze rundka dookoła jeziora, pokonywanie przeszkód, na przykład takich jak to:
i dalej przez Rosnówko...
...Wypalanki i Glinki do Konarzewa, gdzie oglądamy piękne widoki:
Dalej do Chomęcic jedziemy polną drogą, mając dwumetrową kukurydzę po obu stronach. Na szczęście żaden dzik nie miał ochoty nas zjeść. :P
Chwila przerwy u mnie i odprowadzam Lotkę do Rosnowa. :)
Po 17 wyruszam więc z domu, łokieć już mniej boli więc jest dobrze.
Jadę do niej do Szreniawy i tam wjeżdżamy w - nieznany mi, Lotce trochę bardziej znany - las. Póżniej skręcamy w żłóty szlak przez "Puszczykowskie górki" jak było napisane na drogowskazie.
Po drodze mała przeszkoda, złamane drzewko:
Objeżdżamy je i dalej przez las mkniemy do Puszcykowa, tam gubimy szkal i kręcimy się po Puszczykowie na spontanie, nie wiedząc w jakim miejscu jesteśmy.
Lotka wpada na pomysł, żeby skoczyć na słynne lody w Puszczykowie, ale ma małe fundusze, ja jeszcze mniejsze - aż 10 groszy! :P A gałek na połówki raczej nie sprzedają.
Wystarczyło tylko na kaktusy ze sklepu:
Postanawiamy kierować się już w stronę domu, a po drodze fotka:
Potem przez las w kierunku grajzerówki, bardzo ładną ścieżką, a za grajzerówką skręt w nieznaną śieżką, która okazała się być dość górzysta. :P Po drodze zdjęcie:
Dojechałyśmy do Jarochy i tam dłuższa przerwa nad jeziorkiem:
Jeszcze rundka dookoła jeziora, pokonywanie przeszkód, na przykład takich jak to:
i dalej przez Rosnówko...
...Wypalanki i Glinki do Konarzewa, gdzie oglądamy piękne widoki:
Dalej do Chomęcic jedziemy polną drogą, mając dwumetrową kukurydzę po obu stronach. Na szczęście żaden dzik nie miał ochoty nas zjeść. :P
Chwila przerwy u mnie i odprowadzam Lotkę do Rosnowa. :)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj