Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 870.78 km (w terenie 14.20 km; 1.63%) |
Czas w ruchu: | 54:12 |
Średnia prędkość: | 15.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.10 km/h |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 34.83 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Do Decathlonu
Środa, 6 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 15.32 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:41 | km/h: | 22.42 |
Jako, że wyprawa coraz bliżej, trzeba skompletować sprzęt, a jeszcze parę rzeczy brakuje, pojechałam do Decathlonu obczaić kurtkę, albo coś przeciwdeszczowego.
Z Gumisiem po zakupy
Wtorek, 5 sierpnia 2014
Kategoria 2. 30-50km, z Gumisiem
km: | 37.10 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:41 | km/h: | 22.04 |
Pojechałam z Gumisiem do Poznania do sklepów rowerowych. Początkowo było pochmurno i ryzykowaliśmy zmoknięciem, ale potem wyszło słoneczko, ale cały czas było pod wiatr. Najpierw pojechaliśmy do Cykloturu, ja kupiłam wór transportowy na wyprawę, a Gumiś licznik, koszyki i coś tam jeszcze do nowej szosy. Potem podjechaliśmy do Maxbike'a i w drodze powrotnej do Decathlonu, bo Gumiś szukał jeszcze malutkich lampek, ale w końcu nie znalazł takich które mu odpowiadały. W Głuchowie wstąpiłam do Gumisia, zamontowaliśmy jego licznik, pogadaliśmy chwilę i śmignęłam do domu, oczywiście pod wiatr. :P
Do Biedronki
Sobota, 2 sierpnia 2014
Kategoria na luzie, transport
km: | 8.59 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:25 | km/h: | 20.62 |
Po nasmarowaniu łańcucha i ustawieniu licznika od nowa pojechałam z mamą do biedronki po zakupy.
Do i z pracy
Sobota, 2 sierpnia 2014
Kategoria transport
km: | 11.00 | km teren: | 0.00 |
czas: | km/h: |
Do Komornik i powrót. Ilość kilometrów bardzo przybliżona, bo licznik zwariował i się zresetował będąc ściągnięty z roweru...
Przyjemny wieczór
Piątek, 1 sierpnia 2014
Kategoria z Lotką, 2. 30-50km, WPN, ze zdjęciami
km: | 31.09 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:46 | km/h: | 17.60 |
Zgadałyśmy się z Lotką, że przyjedzie do nas i moja siostra podetnie jej grzywkę, a później pojedziemy na rower. Tak też zrobiłyśmy. Jeszcze pijąc kawę u mnie Lotka coś wspomniała o jeziorze Luk koło Rosnówka,a raczej małym jeziorku. Kiedyś tam jechałam, więc zaproponowałam, że możemy tam pojechać. Ruszyłyśmy w kierunku Walerianowa, gdzie zjechałyśmy w polną drogę, było dużo traw ale dało się jechać, no i jeszcze było cały czas delikatnie z górki. :)
Rozglądałam się czy uda się zobaczyć jezioro Szreniawskie, ale udało się dojrzeć tylko tęczę:
I ruszyłyśmy dalej w las:
Po przejechaniu drogi pełnej szyszek i korzeni, a co gorsze obrośniętej pokrzywami dojechałyśmy do jeziorka:
Po chwili przerwy ruszyłyśmy dalej. Z Rosnówka koło Jarochy do Grajzerówki i szukałyśmy zjazdu na tą fajną drogę przez las do Puszczykowa. Udało się bez problemu, wyjechałyśmy w Puszczykowie, tam zjazd z górki. Lotka została w tyle, mimo że nie pedałowałam, ona na koniec musiała, żeby mnie dogonić. W Puszczykowie przejechałyśmy przez lasek i nie wiedziałyśmy gdzie dokładnie jesteśmy, ale kierunek był znany i bez problemu dojechałyśmy do lodziarni. Było już grubo po 20, ale na szczęście było jeszcze otwarte. Wygrzebałam drobiazgi, Lotka mi dołożyła i obie zjadłyśmy pyszne lody. Zaczęło lekko kropić, więc trzeba było się zwijać. :)
Zapomniałam zrobić zdjęcia, więc przy odjeździe robię fotkę słynnego lwa:
Postanawiamy wracać Grajzerówką, w Jeziorach zachwycamy się zachodem słońca i chmurami, żałując że aparaty w telefonach takie słabe, ale cóż, wszystkiego mieć nie można :) Trzeba jeździć i samemu podziwiać. :)
W Szreniawie pogawędka z Lotką, prezentacja jej kamizelek odblaskowych i znów po ciemku wracam do domu. :)
Rozglądałam się czy uda się zobaczyć jezioro Szreniawskie, ale udało się dojrzeć tylko tęczę:
I ruszyłyśmy dalej w las:
Po przejechaniu drogi pełnej szyszek i korzeni, a co gorsze obrośniętej pokrzywami dojechałyśmy do jeziorka:
Po chwili przerwy ruszyłyśmy dalej. Z Rosnówka koło Jarochy do Grajzerówki i szukałyśmy zjazdu na tą fajną drogę przez las do Puszczykowa. Udało się bez problemu, wyjechałyśmy w Puszczykowie, tam zjazd z górki. Lotka została w tyle, mimo że nie pedałowałam, ona na koniec musiała, żeby mnie dogonić. W Puszczykowie przejechałyśmy przez lasek i nie wiedziałyśmy gdzie dokładnie jesteśmy, ale kierunek był znany i bez problemu dojechałyśmy do lodziarni. Było już grubo po 20, ale na szczęście było jeszcze otwarte. Wygrzebałam drobiazgi, Lotka mi dołożyła i obie zjadłyśmy pyszne lody. Zaczęło lekko kropić, więc trzeba było się zwijać. :)
Zapomniałam zrobić zdjęcia, więc przy odjeździe robię fotkę słynnego lwa:
Postanawiamy wracać Grajzerówką, w Jeziorach zachwycamy się zachodem słońca i chmurami, żałując że aparaty w telefonach takie słabe, ale cóż, wszystkiego mieć nie można :) Trzeba jeździć i samemu podziwiać. :)
W Szreniawie pogawędka z Lotką, prezentacja jej kamizelek odblaskowych i znów po ciemku wracam do domu. :)
Z pracy
Piątek, 1 sierpnia 2014
Kategoria transport
km: | 5.55 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:16 | km/h: | 20.81 |