thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Do i z pracy

Sobota, 2 sierpnia 2014
km:11.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria transport
Do Komornik i powrót. Ilość kilometrów bardzo przybliżona, bo licznik zwariował i się zresetował będąc ściągnięty z roweru...

Przyjemny wieczór

Piątek, 1 sierpnia 2014
km:31.09km teren:0.00
czas:01:46km/h:17.60
Kategoria z Lotką, 2. 30-50km, WPN, ze zdjęciami
Zgadałyśmy się z Lotką, że przyjedzie do nas i moja siostra podetnie jej grzywkę, a później pojedziemy na rower. Tak też zrobiłyśmy. Jeszcze pijąc kawę u mnie Lotka coś wspomniała o jeziorze Luk koło Rosnówka,a raczej małym jeziorku. Kiedyś tam jechałam, więc zaproponowałam, że możemy tam pojechać. Ruszyłyśmy w kierunku Walerianowa, gdzie zjechałyśmy w polną drogę, było dużo traw ale dało się jechać, no i jeszcze było cały czas delikatnie z górki. :)

Rozglądałam się czy uda się zobaczyć jezioro Szreniawskie, ale udało się dojrzeć tylko tęczę:

Tęcza


I ruszyłyśmy dalej w las:

Pomiędzy Szreniawą, Rosnówkiem i Walerianowem

Po przejechaniu drogi pełnej szyszek i korzeni, a co gorsze obrośniętej pokrzywami dojechałyśmy do jeziorka:

Jezioro Luk

Po chwili przerwy ruszyłyśmy dalej. Z Rosnówka koło Jarochy do Grajzerówki i szukałyśmy zjazdu na tą fajną drogę przez las do Puszczykowa. Udało się bez problemu, wyjechałyśmy w Puszczykowie, tam zjazd z górki. Lotka została w tyle, mimo że nie pedałowałam, ona na koniec musiała, żeby mnie dogonić. W Puszczykowie przejechałyśmy przez lasek i nie wiedziałyśmy gdzie dokładnie jesteśmy, ale kierunek był znany i bez problemu dojechałyśmy do lodziarni. Było już grubo po 20, ale na szczęście było jeszcze otwarte. Wygrzebałam drobiazgi, Lotka mi dołożyła i obie zjadłyśmy pyszne lody. Zaczęło lekko kropić, więc trzeba było się zwijać. :)
Zapomniałam zrobić zdjęcia, więc przy odjeździe robię fotkę słynnego lwa:

Lodziarnia w Puszczykowie

Postanawiamy wracać Grajzerówką, w Jeziorach zachwycamy się zachodem słońca i chmurami, żałując że aparaty w telefonach takie słabe, ale cóż, wszystkiego mieć nie można :) Trzeba jeździć i samemu podziwiać. :)

Zachód słońca

W Szreniawie pogawędka z Lotką, prezentacja jej kamizelek odblaskowych i znów po ciemku wracam do domu. :)

Z pracy

Piątek, 1 sierpnia 2014
km:5.55km teren:0.00
czas:00:16km/h:20.81
Kategoria transport

Z pracy

Czwartek, 31 lipca 2014
km:5.43km teren:0.00
czas:00:17km/h:19.16
Kategoria transport

Po zakupy do Biedronki

Środa, 30 lipca 2014
km:9.00km teren:0.00
czas:00:24km/h:22.51
Kategoria 1. 1-30km, transport
Małe rozruszanie się z rana. Musiałam pojechać na zakupy po ryż i warzywa na obiad, coby się przygotować do całodziennej wyprawy na ponton z Martą, Gumisiem, Patrycją i Mateuszem. Oczywiście cudownym zbiegiem okoliczności spotkałam ich wszystkich. :)

WPN i Puszczykowo

Wtorek, 29 lipca 2014
km:53.49km teren:0.00
czas:03:03km/h:17.54
Kategoria 3. 50-100km, WPN, z Gumisiem, z Lotką, ze zdjęciami
Tego dnia umówiłam się z Gumisiem na rower jak tylko uporam się z zaległościami na blogu. On też stwierdził, że opisze chociaż Warszawę i pojedziemy. Wyszło na to że po obiedzie wyruszyliśmy w stronę WPN-u z głównym celem w Puszczykowie, którym był sklep rowerowy. Ruszyliśmy w stronę Szreniawy i dalej Grajzerówką do j. Jarosławieckiego, tam okrążenie wokół jeziora, jechałam tam w zeszłym roku i teraz żałowałam, że tak długo mnie tam nie było, mimo że kilka razy trzeba było przenosić rowery nad leżącymi drzewami. Potem ruszyliśmy znów Grajzerówką do Jezior i zjechaliśmy do jeziora Góreckiego. Tam zrobiliśmy chwilę przerwy, żeby zgadać się z Lotką, która miała do nas dojechać. 

Gumiś stęsknił się za tym miejscem i był zachwycony, że znów tu wrócił:

Gumiś zachwyca się miejscem

I ja zgadzam się z tym, że tu jest cudownie, chociaż zdjęcie wcale tego nie oddaje:

Jezioro Góreckie

Po ustaleniu z Lotką, że mamy jechać do Puszczykowa, a ona dojedzie do nas, ruszyliśmy przed siebie. Najpierw w kierunku Kociołka i dalej podjazd na Osową Górę. Później Gumiś uparł się, że pokaże mi trasę downhillową i choć jechaliśmy najłatwiejszą trasą, to i tak nie umiałam zjechać z tych górek. :P
Zjechaliśmy gdzieś w Mosinie i już prosto do Puszczykowa. Wstąpiliśmy na chwilę na słynne lody. :)
Po dojechaniu do sklepu Gumiś poszedł do sklepu, a ja czekałam przed, co wcale mi nie przeszkadzało, bo przed sklepem był rozłożony namiot i leżaczki:

Przed Max Bike w Puszczykowie

Poczekaliśmy jeszcze trochę, ja poszłam do biedronki i akurat przyjechała Lotka. Gumiś szybko dopompował jej koło i musieliśmy ruszać szybko w stronę domu, bo z przeciwnego kierunku szły chmury i grzmiało dość mocno. Gumiś prowadził, z różnym skutkiem. :P W końcu obraliśmy dobry kierunek, jechaliśmy po bezdrożach i lasach. Lotka narzekała na takie trasy i tempo, a Gumiś jej cisnął, że nie daje rady przez fajki. Zabawne było to ich przekomarzanie :D

Gumiś z Lotką

Jechało się przyjemnie, tylko pod koniec już trochę czułam kolana na podjazdach. Przed Szreniawą przecięliśmy Grajzerówkę i jechaliśmy koło wieży widokowej. Wyjechaliśmy blisko domu Lotki, więc stanęliśmy pod blokiem, a ona poszła na chwilę po wodę. Gumiś oczywiście gdzieś dzwonił, więc ja też skorzystałam z okazji i zadzwoniłam do Miłosza bo obiecałam mu zabrać go na rower. 

Gumiś u Lotki pod blokiem

W Rosnówku:

W Rosnówku

Po powrocie Lotki ruszyliśmy przez Rosnówko do Chomęcic, żeby zgarnąć Miłosza. Był już u mnie, ale chyba zwątpił, czy może z nami jechać. Robiło się już późno, więc kazałam mu założyć kamizelkę, wypiliśmy po szklance zimnego kompociku i ruszyliśmy odprowadzić Gumisia do Głuchowa. Po drodze Paweł z Miłoszem się ścigali, co dawało młodemu niemałą frajdę. :)

W drodze do Głuchowa

Lotka, Miłosz i Gumiś

Od Gumisia pojechaliśmy polną drogą do Konarzewa i powrót już asfaltem do Chomęcic. Odstawiłyśmy Miłosza do domu, akurat ciocia była na dworze, więc chwilę pogadałyśmy i pojechałyśmy dalej. Odprowadziłam Lotkę do Walerianowa i szybciutko śmignęłam z powrotem domu. 

Dzięki wszystkim za wycieczkę. :)

Do Lubonia po raz trzeci

Wtorek, 29 lipca 2014
km:18.55km teren:0.00
czas:00:52km/h:21.40
Kategoria transport
Dziś postanowiłam pojechać rano, zanim zrobi się gorąco. No i ruszyłam o 9 z domu :) Jechało się o wiele przyjemniej. W drodze powrotnej na zakupy do Biedry :) 

Do Lubonia po raz drugi

Poniedziałek, 28 lipca 2014
km:18.00km teren:0.00
czas:00:48km/h:22.50
Kategoria 1. 1-30km, transport, ze zdjęciami
Tata poprosił mnie, żebym pojechała zawieźć kolejne zwolnienie i jakąś kartkę. Tak więc pojechałam tą samą trasą co ostatnio. Dziś tak nie wiało, więc jechało się lepiej, ale było strasznie gorąco. 

Przed Luboniem niespodzianka na drodze:

Piękna droga do Lubonia

Jakoś udało się przejechać bokiem. Do firmy dojechałam o 15.01 i było już zamknięte, więc jutro czeka mnie taka sama podróż jeszcze raz xD Nie pozostaje mi nic innego jak spokojnie wrócić do domu... :)

Oglądamy rower :)

Piątek, 25 lipca 2014
km:32.64km teren:4.50
czas:01:45km/h:18.65
Kategoria 2. 30-50km, z Gumisiem, z Lotką, ze zdjęciami, WPN
Ostatnio zgadaliśmy się, że Gumiś może sprzedać Lotce rower, więc pojechałyśmy do niego obejrzeć to cudo.

Po południu czekałam na Lotkę, a że byłam uszykowana to wyjechałam po nią do Rosnowa. Wstąpiłyśmy na kawkę do mnie, bo miałyśmy jeszcze trochę czasu do umówionej z Pawłem godziny. :)
Oczywiście standardowo zaczęły się zbierać ciemne chmury, ale pojechałyśmy w końcu. U Gumisia oględziny roweru, przejażdżki i negocjacje.

Lotka się przymierzała do roweru:

Przymiarka do roweru

Uśmiech był, więc chyba pasuje:

Rowerek pasuje

Potem jeszcze pogawędka z Martą, Gumiś pokazywał Lotce rozmiary kół, opony itd. więc po chwili u Gumisia przed domem była cała wystawa rowerów. Mój i Lotki, nowy oglądany, Marty, Gumisia, szosa i nawet rower mamy Pawła z super licznikiem z Biedronki :)
W końcu pojechałyśmy dalej w stronę Gołusek, dalej przez Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa, gdzie zrobiłyśmy przerwę przy sklepie. Lotka poszalała i postawiła po batonie :) Później pojechałyśmy przez Konarzewo, Glinki, Wypalanki do Rosnówka. Po chwili namysłu pojechałyśmy przez Walerianowo do Rosnowa gdzie się rozstajemy i w końcu wracamy do domu kiedy nie jest całkiem ciemno :)

Do bankomatu

Środa, 23 lipca 2014
km:8.92km teren:0.00
czas:00:23km/h:23.26
Kategoria 1. 1-30km, transport
Po południu tata poprosił mnie, żebym podjechała do Komornik do bankomatu, więc wsiadłam na rower i szybko śmignęłam. 
W drodze powrotnej za Komornikami wyprzedził mnie pewien rowerzysta, a moje tempo było cały czas około 26-27/h, więc byłam pełna podziwu. Jechałam cały czas w pewnym odstępie od niego. W Rosnowie skręcił w kierunku Chomęcic i nadal jechałam za nim. Przed moją piękną wioską chyba już nie dał rady trzymać tempa, wymiękł i wyprzedziłam go bez problemu. :P
Gdy dojechałam do domu on był daleeko w tyle :)