Dziś nie wiało...
Środa, 22 marca 2017
Kategoria 2. 30-50km, WPN, ze zdjęciami
km: | 44.10 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:28 | km/h: | 17.88 |
...tak bardzo jak ostatnio.
Kolejna wycieczka mocno terenowa. Dziś pomysł na Nadwarciański Szlak Rowerowy, odcinek od Lubonia do Puszczykowa. Wyjechałam z domu około 14:00, słońce było jeszcze wysoko i wydawało mi się, że nie wieje za bardzo. Na rowerze jednak wiało. Mimo to w Szreniawie zrobiłam króciutki postój na zdjęcie czapki i rękawiczek, podciągnęłam chustę na uszy, podwinęłam rękawy i mogłam jechać.
Z Komornik do Lubonia trochę inną drogą niż zazwyczaj, bo przez pole przy autostradzie. Przejechałam przez Luboń i wjechałam na szlak. Zdarzyło się trochę piachu, trochę błota, znów piachu... Przez las jechało mi się cudownie, nie zawsze lekko, ale było pięknie. Słońce świeciło, było spokojnie i czuć było zapach sosnowego lasu.
Zrobiłam sobie krótką przerwę nad rzeką, w tym samym miejscu, gdzie siedziałam z Michałem podczas naszej wielkanocnej wycieczki rok temu. Poziom wody jest wyższy niż wtedy.
NSR-em dotarłam do Puszczykowa, skąd Grajzerówką pojechałam do Jezior i dalej polami do domu.
Fajne, samotne, słoneczne popołudnie. :) Poćwiczyłam też trochę jazdę w SPD-ach po piachu i na krótkiej stromej górce pełnej korzeni, którą chciałam odpuścić.
Kolejna wycieczka mocno terenowa. Dziś pomysł na Nadwarciański Szlak Rowerowy, odcinek od Lubonia do Puszczykowa. Wyjechałam z domu około 14:00, słońce było jeszcze wysoko i wydawało mi się, że nie wieje za bardzo. Na rowerze jednak wiało. Mimo to w Szreniawie zrobiłam króciutki postój na zdjęcie czapki i rękawiczek, podciągnęłam chustę na uszy, podwinęłam rękawy i mogłam jechać.
Z Komornik do Lubonia trochę inną drogą niż zazwyczaj, bo przez pole przy autostradzie. Przejechałam przez Luboń i wjechałam na szlak. Zdarzyło się trochę piachu, trochę błota, znów piachu... Przez las jechało mi się cudownie, nie zawsze lekko, ale było pięknie. Słońce świeciło, było spokojnie i czuć było zapach sosnowego lasu.
Zrobiłam sobie krótką przerwę nad rzeką, w tym samym miejscu, gdzie siedziałam z Michałem podczas naszej wielkanocnej wycieczki rok temu. Poziom wody jest wyższy niż wtedy.
NSR-em dotarłam do Puszczykowa, skąd Grajzerówką pojechałam do Jezior i dalej polami do domu.
Fajne, samotne, słoneczne popołudnie. :) Poćwiczyłam też trochę jazdę w SPD-ach po piachu i na krótkiej stromej górce pełnej korzeni, którą chciałam odpuścić.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj