Wpisy archiwalne w kategorii
1. 1-30km
Dystans całkowity: | 3215.18 km (w terenie 158.70 km; 4.94%) |
Czas w ruchu: | 178:01 |
Średnia prędkość: | 17.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.70 km/h |
Liczba aktywności: | 177 |
Średnio na aktywność: | 18.16 km i 1h 01m |
Więcej statystyk |
Konarzewo i Głuchowo
Czwartek, 28 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 12.19 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:38 | km/h: | 19.25 |
Najpierw z mamą na 18.00 do Konarzewa na Mszę, bo kuzynka kończyła 18 lat, później powrót do domu i jeszcze do Głuchowa do Gumisia.
Z Miłoszem
Środa, 27 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, transport, z Miłoszem
km: | 11.82 | km teren: | 1.20 |
czas: | 00:50 | km/h: | 14.18 |
Musiałam pojechać do Komornik po zakupy na obiad, a że rozmawiałam z Miłoszem rano, to zaproponowałam mu, żeby pojechał ze mną. Wyjechaliśmy grubo po 11, pojechaliśmy do Biedronki w Komornikach, tam szybkie zakupy i powrót. Postanowiliśmy pojechać przez Głuchowo i wstąpić na chwilę do Gumisia bo nas zapraszał. W Głuchowie był mały problem z przejazdem, bo robili na pewnym odcinku nowy asfalt, ale pojechaliśmy polną drogą, którą i tak Miłosz chciał mi pokazać. U Gumisia chwilę pogadaliśmy, napiliśmy się soku, obejrzeliśmy rowery i z powrotem już prosto do domu do Chomęcic.
Dzięki Miłosz za towarzystwo! :)
Dzięki Miłosz za towarzystwo! :)
Do mamy do pracy
Wtorek, 26 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 10.22 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:28 | km/h: | 21.90 |
Mama zadzwoniła do mnie, żebym podjechała do niej do pracy jej coś przywiozła, więc wskoczyłam na rower i ruszyłam do Komornik. W tamtą stronę jechałam pod wiatr, ale z powrotem stwierdziłam, że tamto to był delikatny zefirek, bo dopiero teraz jechałam pod wiatr. :/
Pod wieczór na szybko
Wtorek, 26 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 19.49 | km teren: | 13.00 |
czas: | 00:58 | km/h: | 20.17 |
Lotka zadzwoniła około 16 czy chcę gdzieś jechać. Chciałam, ale pod wieczór miał przyjechać na kawę Gumiś z Michałem i Bartkiem, a jeszcze szybko chciałam upiec placek. Lotka przyjechała do mnie przed 18 i po uporaniu się ze wszystkim o 18.15 wyjechałyśmy. Plan był żeby pojechać tylko przez Rosnówko i Wypalanki, ale w końcu wyszło Rosnówko, Wypalanki, Glinki, Konarzewo i dalej jeszcze przez Głuchowo do Rosnowa. Tam Lotka odbiła na Szreniawę, a ja do domu.
Zdjęcie po drodze:
Zdjęcie po drodze:
Z Magdą do Lidla
Sobota, 23 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport, ze zdjęciami
km: | 10.83 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:32 | km/h: | 20.30 |
W sobotę rano postanowiłyśmy z siostrą pojechać na zakupy do Lidla. Po dojechaniu pod sklep, chciałam zobaczyć jak tam dystans na obu rowerach, w których ustawiałam licznik. Myślałam, że będzie bardzo zbliżony, ale nie aż tak: :P
Z Lotką by przetestować rower
Czwartek, 21 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 29.99 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:42 | km/h: | 17.64 |
Umówiłyśmy się na rower z Lotką, żeby w końcu mogła wypróbować swoje nowe cudo. Około 17.30 wyjechałam z domu, niezrażona ciemnymi chmurami w okolicy. Dojeżdżając do Szreniawy zrobiłam zdjęcie;
Po dojechaniu do Lotki zabrałyśmy się do przemontowania licznika i lampek. Oczywiście zaczęło lać, ale na szczęście byłyśmy pod dachem. A po deszczu pokazały się dwie piękne tęcze:
Jedną nawet widać na tle domu. :) Rewelacyjny widok, zwłaszcza na żywo!
Później skoczyłyśmy do niej na szybką kawkę i przed 19 wyruszyłyśmy. Najpierw w stronę jeziora Jarosławieckiego, później przez Rosnówko do Trzebawia, a następnie do Górki. Czuć już zbliżającą się jesień i wieczorny chłodek dawał się we znaki.
Dalej zjechałyśmy przy jeziorze Góreckim, gdzie zrobiłam zdjęcie zachodu:
Po wyjechaniu koło siedziby WPNu chciałyśmy pojechać w kierunku Rosnówka, ale spotkałyśmy sporą grupę dzików, Lotka uciekła natychmiast, a ja zrobiłam zdjęcie, ale i tak nie widać za bardzo. :P drugą stroną jeziora Jarosławieckiego dotarłyśmy do Rosnówka, a dalej przez Walerianowo do Rosnowa gdzie się rozdzieliłyśmy i każda z nas samotnie śmignęła do domu. :)
Po dojechaniu do Lotki zabrałyśmy się do przemontowania licznika i lampek. Oczywiście zaczęło lać, ale na szczęście byłyśmy pod dachem. A po deszczu pokazały się dwie piękne tęcze:
Jedną nawet widać na tle domu. :) Rewelacyjny widok, zwłaszcza na żywo!
Później skoczyłyśmy do niej na szybką kawkę i przed 19 wyruszyłyśmy. Najpierw w stronę jeziora Jarosławieckiego, później przez Rosnówko do Trzebawia, a następnie do Górki. Czuć już zbliżającą się jesień i wieczorny chłodek dawał się we znaki.
Dalej zjechałyśmy przy jeziorze Góreckim, gdzie zrobiłam zdjęcie zachodu:
Po wyjechaniu koło siedziby WPNu chciałyśmy pojechać w kierunku Rosnówka, ale spotkałyśmy sporą grupę dzików, Lotka uciekła natychmiast, a ja zrobiłam zdjęcie, ale i tak nie widać za bardzo. :P drugą stroną jeziora Jarosławieckiego dotarłyśmy do Rosnówka, a dalej przez Walerianowo do Rosnowa gdzie się rozdzieliłyśmy i każda z nas samotnie śmignęła do domu. :)
Do Lubonia
Wtorek, 19 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 17.85 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:52 | km/h: | 20.60 |
Znów do Lubonia, tradycyjnie zawieźć coś do taty pracy do biura. Po drodze tradycyjnie spotkałam Gumisia wracającego z pracy, ale nie rozmawialiśmy, bo bardzo się spieszyłam. Powrót pod mega wiatr.
Znów do Decathlonu
Sobota, 9 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 16.00 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:45 | km/h: | 21.34 |
Wyprawa nad morze już pojutrze, także pojechałam kupić przeciwdeszczówkę, dętki w Decathlonie i parę innych drobiazgów w Auchan.
Zobaczymy jak się sprawdzi. :)
Zobaczymy jak się sprawdzi. :)
Do Decathlonu
Środa, 6 sierpnia 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 15.32 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:41 | km/h: | 22.42 |
Jako, że wyprawa coraz bliżej, trzeba skompletować sprzęt, a jeszcze parę rzeczy brakuje, pojechałam do Decathlonu obczaić kurtkę, albo coś przeciwdeszczowego.
Po zakupy do Biedronki
Środa, 30 lipca 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport
km: | 9.00 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:24 | km/h: | 22.51 |
Małe rozruszanie się z rana. Musiałam pojechać na zakupy po ryż i warzywa na obiad, coby się przygotować do całodziennej wyprawy na ponton z Martą, Gumisiem, Patrycją i Mateuszem. Oczywiście cudownym zbiegiem okoliczności spotkałam ich wszystkich. :)