Wpisy archiwalne w kategorii
z Michałem
Dystans całkowity: | 6527.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 376:57 |
Średnia prędkość: | 16.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.00 km/h |
Liczba aktywności: | 145 |
Średnio na aktywność: | 45.01 km i 2h 41m |
Więcej statystyk |
Do Michała
Niedziela, 23 lipca 2017
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem
km: | 22.41 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:17 | km/h: | 17.47 |
Jazda do Michała na "nowym" rowerze. Ciężko... :P
Nowy rower
Sobota, 22 lipca 2017
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 15.00 | km teren: | 0.00 |
czas: | km/h: |
Pomyślałam, że przydałby mi się dodatkowy rower, jakiś taki byle jaki. Chodziło mi o coś takiego, żeby móc dojeżdżać nim w różne miejsca, bez obawy go przypiąć i zostawić bez nadzoru.
Olśniło mnie, że w szopce stoi jakiś stary rower, przywieziony kiedyś przez tatę od znajomych. Zatem w sobotę od rana wygrzebaliśmy go spośród sterty gratów, ja go wyczyściłam, a Michał zajął się przeglądem technicznym. Po dokręcaniu niektórych części i regulacji okazał się być zdatny do jazdy, nawet opony były ok i nie muszę na razie kupować nowych.
Ciężko się na nim jeździ, ale nie chodzi mi o pobijanie rekordów, tylko w miarę sprawną możliwość przemieszczania się. Do komunikacji miejskiej/podmiejskiej mam coraz większą niechęć. A rowery miejskie są zbyt niepewne - raz są na stacji, raz ich nie ma, więc nigdy nie mam pewności, że uda mi się taki wypożyczyć.
Zdjęcie roweru zrobione kilka dni później (początkowo miał zdjęty stary bagażnik).
Wieczorny przejazd
Piątek, 21 lipca 2017
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem
km: | 21.72 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:10 | km/h: | 18.61 |
Popołudniowa przejażdżka
Środa, 19 lipca 2017
Kategoria 2. 30-50km, z Michałem
km: | 43.87 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:13 | km/h: | 19.79 |
Niedziela
Niedziela, 16 lipca 2017
Kategoria 2. 30-50km, z Michałem
km: | 45.60 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:23 | km/h: | 19.13 |
Szlak Kościołów Drewnianych - kontynuacja
Sobota, 15 lipca 2017
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 94.37 | km teren: | 0.00 |
czas: | 06:04 | km/h: | 15.56 |
W Boże Ciało podjęliśmy pierwszą próbę odwiedzenia wszystkich drewnianych kościołów wchodzących w skład Szlaku Kościołów Drewnianych wokół Puszczy Zielonki. Opis można przeczytać tutaj. Wtedy dotarliśmy do siedmiu z dwunastu kościołów, więc dziś postanowiliśmy odwiedzić pozostałe pięć.
Trasa była w dużej części wyznaczona leśnymi ścieżkami, które były bardzo zabłocone. Nie zliczę ile razy zastanawialiśmy się jak pokonać kałużę zajmującą całą drogę, albo w którym miejscu błotko jest najmniej grząskie.
Początkowo trasa była taka sama jak ostatnim razem, wyjazd z Poznania, Koziegłowy, Kicin i wjechaliśmy w las. Pogoda sprzyjała, było ciepło, ale niezbyt gorąco, jechało się fajnie. Czasem tylko zdarzało się mniejsze lub większe błoto.
Przejechaliśmy przez Dąbrówkę Kościelną, zastanawiając się nad zrobieniem przerwy, ale pojechaliśmy dalej.
Dotarliśmy do Rejowca, gdzie znajduje się jeden z kościołów, ale najpierw zrobiliśmy sobie przerwę. Dopiero gdy się posililiśmy, udaliśmy się do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Kościół jest bardzo mały, ale ładny, nawet udało się wejść do środka.
Już podczas postoju zrobiło nam się chłodno, a zaraz za Rejowcem zaczęło kropić. Na szczęście dla nas nie rozpadało się, a ciemne chmury się rozeszły. Jechaliśmy wzdłuż drogi z kocich łbów, tak poprzerastanej trawą, że z daleka było widać ładną, zieloną ścieżkę.
Gdy dojechaliśmy do Jabłkowa, słońce świeciło już na dobre, ale grzało jeszcze słabo. Pokręciliśmy się chwilę koło kościoła, który był zamknięty i podjechaliśmy do sklepu na lody.
Ruszyliśmy dalej i niebawem naszym oczom ukazał się kościół Wszystkich Świętych w Raczkowie, który także był zamknięty.
Z Raczkowa znów jechaliśmy lasem aż do Skoków, do kościoła św. Mikołaja Biskupa. Kościół miał otwarty tylko przedsionek, ale udało nam się zrobić zdjęcie wnętrza. Zdecydowanie jest to najmniej drewniany kościół z całej dwunastki.
Ostatnim z odwiedzonych kościołów był kościół św. Marii Magdaleny w Długiej Goślinie. Był otwarty, ale nie udało nam się wejść do środka. Gdy tam podjechaliśmy akurat wychodziła z niego para młoda, a gdy już goście się rozeszli, to przyjechali kolejni na następny ślub.
Zrobiliśmy sobie przerwę na jedzenie i odpoczynek, po czym ruszyliśmy już w stronę domu. Ta część trasy m.in przez Murowaną Goślinę i Czerwonak była już w stu procentach asfaltowa, ale dzięki temu szybko dojechaliśmy do domu.
Cieszę się, że udało się razem odwiedzić wszystkie kościoły, które Michał już wcześniej widział, ale ja nie.
Dziękuję za wycieczkę! :)
Trasa była w dużej części wyznaczona leśnymi ścieżkami, które były bardzo zabłocone. Nie zliczę ile razy zastanawialiśmy się jak pokonać kałużę zajmującą całą drogę, albo w którym miejscu błotko jest najmniej grząskie.
Początkowo trasa była taka sama jak ostatnim razem, wyjazd z Poznania, Koziegłowy, Kicin i wjechaliśmy w las. Pogoda sprzyjała, było ciepło, ale niezbyt gorąco, jechało się fajnie. Czasem tylko zdarzało się mniejsze lub większe błoto.
Przejechaliśmy przez Dąbrówkę Kościelną, zastanawiając się nad zrobieniem przerwy, ale pojechaliśmy dalej.
Dotarliśmy do Rejowca, gdzie znajduje się jeden z kościołów, ale najpierw zrobiliśmy sobie przerwę. Dopiero gdy się posililiśmy, udaliśmy się do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Kościół jest bardzo mały, ale ładny, nawet udało się wejść do środka.
Już podczas postoju zrobiło nam się chłodno, a zaraz za Rejowcem zaczęło kropić. Na szczęście dla nas nie rozpadało się, a ciemne chmury się rozeszły. Jechaliśmy wzdłuż drogi z kocich łbów, tak poprzerastanej trawą, że z daleka było widać ładną, zieloną ścieżkę.
Gdy dojechaliśmy do Jabłkowa, słońce świeciło już na dobre, ale grzało jeszcze słabo. Pokręciliśmy się chwilę koło kościoła, który był zamknięty i podjechaliśmy do sklepu na lody.
Ruszyliśmy dalej i niebawem naszym oczom ukazał się kościół Wszystkich Świętych w Raczkowie, który także był zamknięty.
Z Raczkowa znów jechaliśmy lasem aż do Skoków, do kościoła św. Mikołaja Biskupa. Kościół miał otwarty tylko przedsionek, ale udało nam się zrobić zdjęcie wnętrza. Zdecydowanie jest to najmniej drewniany kościół z całej dwunastki.
Ostatnim z odwiedzonych kościołów był kościół św. Marii Magdaleny w Długiej Goślinie. Był otwarty, ale nie udało nam się wejść do środka. Gdy tam podjechaliśmy akurat wychodziła z niego para młoda, a gdy już goście się rozeszli, to przyjechali kolejni na następny ślub.
Zrobiliśmy sobie przerwę na jedzenie i odpoczynek, po czym ruszyliśmy już w stronę domu. Ta część trasy m.in przez Murowaną Goślinę i Czerwonak była już w stu procentach asfaltowa, ale dzięki temu szybko dojechaliśmy do domu.
Cieszę się, że udało się razem odwiedzić wszystkie kościoły, które Michał już wcześniej widział, ale ja nie.
Dziękuję za wycieczkę! :)
Decathlon i IKEA
Czwartek, 13 lipca 2017
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem
km: | 11.74 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:45 | km/h: | 15.65 |
Lwówek
Niedziela, 9 lipca 2017
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 98.17 | km teren: | 0.00 |
czas: | 04:53 | km/h: | 20.10 |
W niedzielny poranek wstaliśmy wcześnie, wskoczyliśmy w ciuchy rowerowe i ruszyliśmy w drogę. Na 8:00 dojechaliśmy do Konarzewa na Mszę, a przed 9:00 pojechaliśmy dalej. Trasa do Lwówka została wyznaczona przez Mapy Google. Jechaliśmy znanymi mi drogami przez Dopiewo, Podłoziny, Skrzynki i Otusz do Buku, gdzie skończyła się moja znajomość okolicy.
Przemierzaliśmy kilometry spokojnymi drogami przez małe miejscowości. Słońce zaczynało grzać coraz bardziej, ale było przyjemnie.
W pewnym miejscu przy drodze rósł prawdopodobnie Barszcz Sosnowskiego. Widziałam to na żywo pierwszy raz w takiej formie, w czasie pełnego kwitnienia. Wielkie to, najwyższe okazy miały około trzech metrów. Widać, że było to tępione i pryskane przy drodze, ale roślina rośnie coraz bardziej wgłąb pola.
Przed Michorzewem zrobiliśmy krótką przerwę, posililiśmy się kanapką i ruszyliśmy dalej.
Trochę dziurawego asfaltu, skręt w prawo, długa prosta pod wiatr i przed 12:00 dotarliśmy do Lwówka. :) Tam miło spędziliśmy dzień u znajomych i po 18:00 ruszyliśmy w drogę powrotną. Trasa taka sama, tym razem poszło nam szybciej i łatwiej, bo wiatr już nie przeszkadzał.
Fajny dzień, obfity zarówno w kilometry jak i miłe chwile lenistwa. :) A dodatkowo zaliczyłam dwie nowe gminy.
Kesze na Dębinie
Niedziela, 25 czerwca 2017
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami, geocaching
km: | 58.12 | km teren: | 0.00 |
czas: | 03:14 | km/h: | 17.97 |
Rano spotkanie z Michałem pod kościołem św. Rocha. Razem poszliśmy na Mszę, na którą ledwo zdążył przez triathlon i trasę rowerową wyznaczoną koło jego domu. Po kościele pojechaliśmy na Dębinę na geocaching. Po drodze zaliczyliśmy fajny kesz z syrenką na Starołęce i dalej w miejsce docelowe. Najpierw zgarnęłam dwa kesze, które Michał już miał, kolejnego nie udało mi się znaleźć. Później razem znaleźliśmy jeszcze kilka, tylko jeden został nieodkryty. Dopadła nas geoślepota, a w dodatku komary gryzły niesamowicie i szybko uciekliśmy.
Na koniec podjęliśmy próbę znalezienia jednej skrytki szukanej w zeszłym roku przez 20 minut. Wtedy, rozczarowani i zmarznięci się poddaliśmy. Prawdopodobnie skrytki tam nie było, bo tym razem odnalezienie zajęło nam kilkanaście sekund.
Zadowoleni z keszobrania pojechaliśmy do Michała na obiad, po drodze zgarniając jeszcze jedną zaległość przy Parku Tysiąclecia.
Postaliśmy chwilę przy ulicy Warszawskiej i przyglądaliśmy się triathlonistom na rowerach.
Pod wieczór Michał odprowadził mnie do Rosnowa, tam zawrócił i uciekał przed ulewą.
Dziękuję za fajny dzień. :)
Lusowo
Niedziela, 18 czerwca 2017
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 51.13 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:32 | km/h: | 20.18 |
Niedzielna przejażdżka z Michałem, najpierw do kościoła, a później w stronę jeziora Lusowskiego.
Michał pokazał mi tam bardzo piękne miejsce. Siedzieliśmy sobie na małym pomoście, jednym z wielu takich samych. Bardzo urokliwie. :)
Michał pokazał mi tam bardzo piękne miejsce. Siedzieliśmy sobie na małym pomoście, jednym z wielu takich samych. Bardzo urokliwie. :)