Wyprawa Nysa Odra - dzień 11. Wielki powrót
Sobota, 25 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami
km: | 13.32 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:03 | km/h: | 12.69 |
Nadszedł już dzień powrotu do domu. Rano złożyliśmy namiot, ogarnęliśmy się i wszystko zapakowaliśmy do sakw.
Opuściliśmy pole namiotowe i skierowaliśmy się z stronę promu.
Przepłynęliśmy na drugą stronę, ponieważ chcieliśmy na dworcu kupić bilety na pociąg. Michał dzielnie stał w kolejce, a ja siedziałam na zewnątrz i pilnowałam rowerów. Spędziliśmy tam około godziny - kolejka była bardzo długa, otwarta tylko jedna kasa, a pani w okienku sobie nie radziła.
Kiedy już odczekaliśmy swoje i mieliśmy bilety dla nas, a także na rowery, wróciliśmy na Uznam. Przy promie kupiliśmy 3 takie same kartki i pojechaliśmy na pocztę. Wypisałam kartki, Michał kupił znaczki i wrzuciliśmy je do skrzynki. Wysłaliśmy je do ludzi, którzy nas gościli podczas tej wyprawy - do Sękowic, Gubina oraz do Letschin. Mamy nadzieję, że wszystkie dotarły do adresatów. :)
Mieliśmy mało czasu, więc musieliśmy zrezygnować z wizyty na plaży. I tak nie wykąpalibyśmy się, bo było zimno, a my na granicy choroby. Pojechaliśmy więc zjeść pyszne gofry:
Najedzeni i zadowoleni po raz trzeci tego dnia przepłynęliśmy promem i udaliśmy się na dworzec. Pociąg już stał, więc zapakowaliśmy rowery i zajęliśmy miejsca. Jak widać na zdjęciu poniżej, rowerów było sporo:
Ruszyliśmy i podróż mijała spokojnie i dobrze.
Gdy byliśmy już w Wielkopolsce, pogoda znacznie się zepsuła, później zaczęło lać. Obawialiśmy się jazdy przez Poznań w deszczu.
Ale pogoda okazała się dla nas łaskawa i Poznań powitał nas słońcem:
Przypomniał mi się powrót z wyprawy rok wcześniej, wtedy też padało gdy dojeżdżaliśmy do Poznania, ale przestało gdy wysiedliśmy.
Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie na koniec i ruszyliśmy przez miasto do Michała.
W Parku Tysiąclecia przyglądaliśmy się zniszczeniom spowodowanym przez wichury:
Niesamowita, straszna i niszcząca siła. Mamy szczęście, że nic takiego nas nie spotkało na wyprawie.
Pojechaliśmy do dziadków Michała po klucze i po chwili rozmowy z jego dziadkiem pojechaliśmy do niego. Nadszedł czas na gorącą kąpiel, dużą porcję witamin i cieplutką kołderkę w wyrku. Tego brakowało! :)
< < < dzień 10.
Komentarze
Bardzo fajna relacja. Jak czytam, pogoda nie rozpieszczała. Tym większy podziw za hart ducha i wytrwałość.
Pozdrowienia od szczecińskiego śledzia rowerowego dla poznańskich rowerowych pyrów :-)
Wielu fajnych wypraw.... Gość - 20:15 niedziela, 4 października 2020 | linkuj
Komentuj
Pozdrowienia od szczecińskiego śledzia rowerowego dla poznańskich rowerowych pyrów :-)
Wielu fajnych wypraw.... Gość - 20:15 niedziela, 4 października 2020 | linkuj