thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wyprawa na wschód - dzień 3. Dziwne nazwy miejscowości

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016
km:91.09km teren:0.00
czas:05:53km/h:15.48
Kategoria ze zdjęciami, z sakwami, z Michałem, Wschód 2016, 3. 50-100km

Nocka minęła nam spokojnie, bez przygód i deszczu. Poranek i czas potrzebny na przygotowanie się do wyjazdu podobnie jak dzień wcześniej, to chyba dla nas norma. Pobudka około 7:00, ale wstajemy bardziej przed 8:00, do tego 1,5-2 h na ogarnięcie wszystkiego i o 9:30 ruszamy (czasem bardziej przed 10:00). Staramy się wszystko robić dość sprawnie, ale bez wielkiego pośpiechu. Wydaje nam się, że sporo czasu marnujemy rano, ale szybciej nie potrafimy, więc chyba tak musi być. :)

Wyprawa, dzień 3 - poranny widok

Śniadanko tego dnia było na bogato, bułka z serem, pomidorem i ziołami prowansalskimi - pychota, a do picia galaretka na ciepło. Pomysł z galaretką podpatrzyliśmy na filmikach pana, który jechał Green Velo w tym roku, żelatyna dobrze wpływa na stawy, może nam pomoże trochę.

Wyprawa, dzień 3 - śniadanko na bogato

Miejsce naszego noclegu od strony drogi wyglądało tak:

Wyprawa, dzień 3 - miejsce noclegu

Ruszyliśmy, jechało się bardzo przyjemnie, było ciepło i słonecznie. Zrobiliśmy zakupy w Biedronce i jechaliśmy dalej, trochę przez las, później spokojnymi, asfaltowymi drogami.

Wyprawa, dzień 3 - teren już lekko pofalowany

Przejechaliśmy przez Kowalewo Pomorskie, za miejscowością zobaczyliśmy takie uprawy, pierwszą myślą było "co to?", ale po chwili zastanowienia uznaliśmy, że może to być tytoń. 

Wyprawa, dzień 3 - czyżby to był tytoń?

Słońce mocno grzało, więc pedałowaliśmy z trudem, jednak kolejne kilometry powoli nabijały się na liczniki. Uśmiechy na twarzach zapewniały nam nazwy mijanych miejscowości.

Wyprawa, dzień 3 - pierwsza z wielu dziwnych nazw miejscowości

Zapluskowęsy były pierwszym hitem, dalej było Pływaczewo i w końcu Zieleń, gdzie podczas przerwy regeneracyjnej zrobiłam to zdjęcie. To chyba kozioróg dębosz - chroniony zjadacz pomników przyrody.

Wyprawa, dzień 3 - towarzysz na gapę

Przerwa była dość długa, było nam gorąco, więc chcieliśmy trochę odsapnąć i się najeść. Nasmarowałam się też kremem z filtrem, bo trochę przypiekło mi się ramię podczas jazdy. Przejechaliśmy przez Czystochleb i wjechaliśmy do Wąbrzeźna, bardzo urokliwego miasteczka. Przy brukowanej ulicy, którą jechaliśmy znajdowały się piękne budynki, m.in. ratusz. Nie wiem jak to się stało, ale nie mamy stamtąd ani jednego zdjęcia. :( 
Kilka kilometrów dalej przejechaliśmy przez Łopatki i Łopatki Polskie, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę nad jeziorem. Miło było pomoczyć chwilę zmęczone stopy. Nie kąpaliśmy się, bo nie chcieliśmy robić zbyt długiej przerwy.

Wyprawa, dzień 3 - jezioro w Łopatkach Polskich

Pod koniec postoju odwiedził nas kolejny robak, chyba im też bardzo podoba się moja nowa torba. :P

Wyprawa, dzień 3 - kolejny stworek tego dnia

Jechaliśmy dalej, wszędzie trwały żniwa, pogoda była dobra, można było zbierać plony. Przyglądaliśmy się starym ciągnikom i kombajnom, jakich dawno już nie widzieliśmy, pamiętam takie z dzieciństwa, ale teraz w naszej okolicy raczej śmigają nowsze sprzęty.
Jechaliśmy dalej i dotarliśmy do Rywałdu, gdzie zjechaliśmy na chwilę z trasy, żeby odwiedzić Sanktuarium Maryjne. 

Wyprawa, dzień 3 - Sanktuarium Maryjne w Rywałdzie

Pogoda się zmieniała, straszyła burzą żniwujących rolników i biednych rowerzystów bez dachu nad głową. :P Pojechaliśmy do sklepu, zrobiliśmy zakupy, poprosiliśmy też o napełnienie worka wodą, tak na wszelki wypadek, gdyby przyszło nam się niedługo rozbijać. 
Przed sklepem pierwszy raz widzieliśmy taką specyficzną ozdobę:

Wyprawa, dzień 3 - takie ozdoby często widywaliśmy

Chmury burzowe goniły nas przez jakiś czas, ale jakoś się rozeszły. My jechaliśmy dalej, mijając kolejne miejscowości. Dotarliśmy do Łasina gdzie znajduje się chyba najdziwniejszy znak drogowy, jaki do tej pory spotkałam:

Wyprawa, dzień 3 - Marsjanie atakują? - Łasin

Wyprawa, dzień 3 - Łasin

Postanowiliśmy, że będziemy niedługo szukać miejsca na nockę, a że było wcześnie i dość ciepło, pomyśleliśmy o prysznicu. Poprosiliśmy panią, która zrywała maliny przed domem o napełnienie prysznica i zgodziła się od razu. Michał poszedł pomóc w napełnianiu, a ja dostałam miskę z malinami z poleceniem, żebym sobie pojadła. Cudownie! :) Pani zawołała wnuczkę, która była na wakacjach, zaczęła opowiadać o tym, że też jeździ na rowerze i że następnym razem pojedzie z nami. Najbardziej rozbawiła mnie pytaniem do babci: "A zrobisz pani kawkę?" :D Jakże chętnie wypiłabym sobie dobrą, domową kawkę, ale nie chcieliśmy nadużywać gościnności, no i czas uciekał. Dostaliśmy za to słoneczniki i gruszki na drogę. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, zapakowaliśmy to wszystko na rowery i pojechaliśmy dalej w poszukiwaniu miejsca na nocleg.

Wyprawa, dzień 3 - z wizytą u przemiłych ludzi w Łasinie

Szukaliśmy go w miejscowości Wydrzno, jednak nie było dobrych miejsc, wszędzie pola, zero lasów, krzaków... Pierwsza próba u gospodarza nieudana, starszy pan był miły, ale się nie zgodził. Michał pytał o nocleg, może gdyby wysłać mnie - dziewczynę, to by się tak nie bał. :)

Wyprawa, dzień 3 - pytamy o nocleg

W końcu, po chwili zastanowienia wjechaliśmy do parku, gdzie był Dom Dziecka zlokalizowany w pałacu. Zapytaliśmy o możliwość nocki i wychowawczyni zadzwoniła do pani dyrektor, która się zgodziła. 

Wyprawa, dzień 3 - rozbijamy się w Wydrzynie

Szybko zabraliśmy się za rozbijanie namiotu, zaszło słońce i robiło się zimno, a chcieliśmy się umyć pod prysznicem. Po ekspresowym myciu ugotowaliśmy makaron, najedliśmy się i poszliśmy spać. Ręczniki rozwiesiliśmy na drzewie, szanse że zmokną bardziej - 50%, że wyschną - 50%, można zaryzykować, rano okaże się z jakim wynikiem. :D

<<< dzień 2.    dzień 4. >>>


Komentarze
Niestety gdy przyjechaliśmy do Rywałdu w sanktuarium nikogo nie było.
animalek
- 18:45 środa, 22 lutego 2017 | linkuj
Jadą na razie na północny wschód. Coś jak na Iławę, Olsztyn. Szkoda, że mapek nie ma.

Czy w Rywałdzie widzieliście jak w sanktuarium w głównym ołtarzu podnosi się do góry obraz i odsłania się figurka Matki Boskiej? Widok jest niezwykły, bo Madonna na prawdziwe włosy! Miałam okazję widzieć. Podobnie jak w Częstochowie odsłona jest o określonej godzinie, ale jak tam pewnego dnia trafiłam (rowerem), spotkałam w środku księdza i na prośbę udało się tę figurkę zobaczyć.
Kot
- 18:29 środa, 22 lutego 2017 | linkuj
Ostatecznie wylądowaliśmy na wschodzie, cierpliwości :) Dotarliśmy do woj. podlaskiego, ale do jego północnej części, więc cały wschód czeka na następną wyprawę. :) PozdRower
animalek
- 12:53 wtorek, 21 lutego 2017 | linkuj
Czekam na dalszy ciąg, gdzie ten wschód, na razie jedziecie na północ. Pozdrawiam z Podlasia Gość - 23:40 poniedziałek, 20 lutego 2017 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa eczes
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]