thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wyprawa na wschód - dzień 4. Niepewna pogoda

Wtorek, 9 sierpnia 2016
km:71.53km teren:0.00
czas:04:24km/h:16.26
Kategoria ze zdjęciami, z sakwami, z Michałem, Wschód 2016, 3. 50-100km

1:0 dla deszczu, ręczniki mokre :P
Padało w nocy i dzień czwarty również powitał nas deszczem, więc rano trochę dłużej poleżeliśmy w śpiworkach. 
Zdecydowaliśmy, że zwiniemy się szybko, kiedy tylko przestanie padać i ruszymy dalej, a śniadanie zjemy pod jakimś dachem, może się trafi jakiś przystanek, albo inna wiata. 

Wyprawa, dzień 4 - Deszczowa pobudka

Wyprawa, dzień 4 - szybko się pakujemy

Wyprawa, dzień 4 - sakwy na rowery i w drogę

Poszliśmy się pożegnać i podziękować za możliwość noclegu, ale już była inna wychowawczyni, która nie wiedziała nawet o naszej obecności. Porozmawialiśmy z nią chwilę i doradziła nam, żeby do następnej miejscowości nie jechać bezpośrednio, bo droga jest brukowa, tylko troszkę dalej, gładkim asfaltem.

Wyprawa, dzień 4, Dom Dziecka w Wydrznie

Posłuchaliśmy rady i pojechaliśmy, pogoda była niepewna, bardzo pochmurno. Mieliśmy małą przygodę z psami, 3 małe wioskowe kundelki chyba czyhały na nas gotowe pogryźć nasze kostki, bo rozstawiły się z każdej strony skrzyżowania. Nie lubię takich psów i zawsze dostaję nadprzyrodzonych mocy i pedałuję niesamowicie szybko, żeby uciec. :D W takich sytuacjach przydaje się gaz pieprzowy, który Michał zawsze ma w kieszonce.
Zatrzymaliśmy się przed Szynwałdem, na przystanku autobusowym, rozłożyliśmy tropik od namiotu i szykowaliśmy śniadanie.

Wyprawa, dzień 4 - śniadanie jemy pod dachem

Michał zajął się gotowaniem wody na zupki, a ja przygotowaniem bułek. 

Wyprawa, dzień 4 - nasze śniadanko

Śniadanko było dobre i klimat też fajny, wyprawowy. :)
Pojechaliśmy dalej, pogoda była cały czas bardzo niepewna, teren zrobił się leciutko pagórkowaty. Mijaliśmy kolejne miejscowości, po raz pierwszy na tej wyprawie spotkaliśmy dwóch innych sakwiarzy. 


Wyprawa, dzień 4 - Prabuty witają nas deszczem

Przed Prabutami pogoda z niepewnej zmieniła się na pewną, na pewno będzie padać... Gnaliśmy co sił w nogach, zaczynało padać coraz bardziej, ale nie było po drodze żadnej wiaty przystankowej. Dopiero w centrum podjechaliśmy pod Polo Market.

Wyprawa, dzień 4 - zakupy

Postanowiliśmy wykorzystać czas i zrobić zakupy. Prawie przestało padać, więc ruszyliśmy. Kawałek dalej znów się zatrzymaliśmy pod sklepem odzieżowym i założyliśmy peleryny, padał drobny deszczyk i mieliśmy nadzieję, że uda nam się jechać dalej.

Wyprawa, dzień 4 - przyszedł czas na pelerynki

Pojechaliśmy, jednak po około kilometrze znów wylądowaliśmy na przystanku autobusowym, bo rozpadało się dość mocno. Sytuację musiały naprawić żelki. :D  

Wyprawa, dzień 4 - miśki :P

Pedałowaliśmy dalej, przejechaliśmy przez Mikołajki Pomorskie i znów zaczęło padać dość mocno, schowaliśmy się pod gęstymi drzewami i przeczekaliśmy. 
W Dzierzgoniu zrobiliśmy zakupy i zjedliśmy coś przed sklepem, było zimno.

Wyprawa, dzień 4 - zakupy w Dzierzgoniu

Pojawiły się pierwsze drogowskazy na Elbląg, następnego dnia już wjedziemy na Green Velo.

Wyprawa, dzień 4 - Elbląg już blisko

Opuściliśmy woj. pomorskie i dotarliśmy do Świętego Gaju, gdzie znajdowało się Sanktuarium Świętego Wojciecha, niestety zamknięte. 

Wyprawa, dzień 4 - Święty Gaj

Nieopodal był mały sklepik i postanowiliśmy tam poprosić o napełnienie worka wodą, ale pani nie miała tam żadnego zlewu i kranu. Chciałam się niedługo rozbijać, mimo że nie było jeszcze 18:00, a na licznikach niecałe 70 km, ale dzień był jakiś taki dziwny i męczący. Rozglądaliśmy się za dobrym miejscem do spania i dojechaliśmy do Starego Dolna. 

Wyprawa, dzień 4 - przerwa na siku i szukamy noclegu

Michał zagadał o wodę do pani, która była przed domem w ogródku. Poszli napełnić worek wodą i po drodze bajerował, pytał kogo jest pole po drugiej stronie ulicy, bo szukamy trochę miejsca na rozbicie namiotu, aż w końcu pani Mirka powiedziała, że przecież ona ma ogródek, tylko nie wie czy ten nasz namiot się zmieści. :) I tak o godzinie 18:00 mieliśmy już miejscówkę do spania, a w dodatku pod wieczór się trochę wypogodziło. Towarzystwa na ogrodzie dotrzymywał nam Krecik:

Wyprawa, dzień 4 - Krecik

Wyprawa, dzień 4 - rozbijamy namiot

Szybko rozbiliśmy namiot i chcieliśmy zabrać się za przygotowanie kolacji, ale przyszedł syn naszej gospodyni - Pan Mirek. Nalegał bardzo, żebyśmy przyszli do domu na kawę, nie byliśmy w stanie odmówić, więc poszliśmy.

Wyprawa, dzień 4 -

Wypiliśmy kawę, do kawki czekoladki, a później do domu wróciła pani Mirka, zrobiła nam herbatę i kanapki, przyniosła też ogórki kiszone. Porozmawialiśmy jeszcze trochę z gospodarzami i udaliśmy się do namiotu. Pan Mirek proponował jeszcze, żebyśmy przyszli do jego pokoju "na telewizję", ale tym razem odmówiliśmy, nie brakowało nam wcale takich rozrywek. :)
W namiocie mieliśmy trochę roboty z układaniem wszystkich rzeczy, żeby mieć miejsce do spania. 

Oby następny dzień był słoneczny. :)

<<< dzień 3.    dzień 5. >>>



Komentarze
U mnie też - ta trawiasta zieleń jest wprost przepiękna! Mam cały zielony komplet i używam w różnych konfiguracjach, w zależności od wyjazdu. Zwykle sakwy mniejsze, te przednie, biorę na wyjazdy krajowe. Dużych tylnych użyłam dotąd raz, gdy jechałam na wakacje do Norwegii. A przednia torebka jedzie ze mną praktycznie wszędzie :).
Kot
- 19:06 środa, 22 lutego 2017 | linkuj
Wymarzona, musiał być ten kolor :)
animalek
- 18:50 środa, 22 lutego 2017 | linkuj
Zielona torebka Ortlieb na kierownicę - mam taką samą :)
Deszcz, brrr! Aż mi się przypomniały moje ostatnie rowerowe wakacje. Gdy pada, robię wszystko, aby nie jechać ;))
Kot
- 18:47 środa, 22 lutego 2017 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa atrza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]