Wpisy archiwalne w kategorii
1. 1-30km
Dystans całkowity: | 3215.18 km (w terenie 158.70 km; 4.94%) |
Czas w ruchu: | 178:01 |
Średnia prędkość: | 17.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.70 km/h |
Liczba aktywności: | 177 |
Średnio na aktywność: | 18.16 km i 1h 01m |
Więcej statystyk |
Pierwszy raz w tym roku z Sylwią :)
Sobota, 1 marca 2014
Kategoria WPN, na luzie, 1. 1-30km
km: | 22.48 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:25 | km/h: | 15.87 |
Wczoraj umówiłam się z Sylwią, więc po powrocie z uczelni wpadam na chwilę do domu, uzupełniam zapasy picia i dalej w drogę. Plan: ok 20 km po okolicy, jako że to pierwszy wyjazd Sylwii od chyba pół roku. :P Ruszamy w kierunku Rosnówka polną drogą, niestety wiatr wieje nam w twarz, w Rosnówku przejeżdżamy przez kładkę i wjeżdżamy do lasu, droga błotno-rozorana xD, więc jedzie się średnio, przy grzybku na Wypalankach odbijamy w kierunku Trzebawia i znowu wieje w twarz (a w lesie miało nie wiać!), wyjeżdżamy z lasu przecinamy główną drogę i teraz to naprawdę wieje. W Trzebawiu skręcamy i jedziemy w kierunku Jezior. Potem już cały czas Grajzerówką, aż do Szreniawy. Jest cudownie ciepło, tylko ten wiatr - Sylwia odczuwa go szczególnie, zmęczenie daje o sobie znać. Ale dzielnie jedzie aż do Chomęcic. Wracam do domu na obiadek z myślą, że rowerowo był to udany dzień. :)
Po raz pierwszy w lutym
Środa, 12 lutego 2014
Kategoria 1. 1-30km, z Gumisiem
km: | 30.11 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:38 | km/h: | 18.44 |
Obiecałam Gumisiowi, że po wtorku (maratonie egzaminacyjno - zaliczeniowym) mogę iść na rower, więc wstaję rano (o 10 :P) dzwonię, żeby zapytać czy mają dziś z Martą wolne i są chętni na małą przejażdżkę. Jadą po wpis na uczelnię i możemy śmigać. Po problemach z dodzwonieniem się i rozładowanym telefonem w końcu się dogadujemy.
Rower już czeka, jem obiadek i przed 14 ruszam do Głuchowa. Chwila u Gumisia, bo jak zwykle jest jeszcze niegotowy (!) i ruszamy. :)
Najpierw w stronę Gołusek, za Głuchowem skręcamy w drogę koło autostrady, ale okazuje się, że kawałek dalej się kończy, więc nawrotka xD Pięknym błotkiem jedziemy do Gołusek, dalej przez Dąbrówkę, Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa gdzie dołącza się Mateusz. W Dopiewie przerwa koło sklepu na coś słodkiego i picie, chwila pogawędki i ruszamy dalej bo zaczyna się robić zimno. Jadąc przez Dopiewo słyszę ciekawy tekst starszego pana idącego ulicą: "o, jacyś zagraniczni" :D nie wiem po czym to wywnioskował, ale ok :P Dalej jedziemy przez Trzcielin i Konarzewo do Chomęcic, gdzie się rozdzielamy i śmigam do domu. Słońce coraz niżej i coraz chłodniej się robi. Swoją drogą, gdyby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że będę jeździć na rowerze przy 6 stopniach to bym nie uwierzyła, więc robię postępy. Ale gdyby nie było słońca to pewnie bym się nie ruszyła :P
I tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy i dziękuję współtowarzyszom za wycieczkę :)
Rower już czeka, jem obiadek i przed 14 ruszam do Głuchowa. Chwila u Gumisia, bo jak zwykle jest jeszcze niegotowy (!) i ruszamy. :)
Najpierw w stronę Gołusek, za Głuchowem skręcamy w drogę koło autostrady, ale okazuje się, że kawałek dalej się kończy, więc nawrotka xD Pięknym błotkiem jedziemy do Gołusek, dalej przez Dąbrówkę, Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa gdzie dołącza się Mateusz. W Dopiewie przerwa koło sklepu na coś słodkiego i picie, chwila pogawędki i ruszamy dalej bo zaczyna się robić zimno. Jadąc przez Dopiewo słyszę ciekawy tekst starszego pana idącego ulicą: "o, jacyś zagraniczni" :D nie wiem po czym to wywnioskował, ale ok :P Dalej jedziemy przez Trzcielin i Konarzewo do Chomęcic, gdzie się rozdzielamy i śmigam do domu. Słońce coraz niżej i coraz chłodniej się robi. Swoją drogą, gdyby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że będę jeździć na rowerze przy 6 stopniach to bym nie uwierzyła, więc robię postępy. Ale gdyby nie było słońca to pewnie bym się nie ruszyła :P
I tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy i dziękuję współtowarzyszom za wycieczkę :)
Niedzielna przejażdżka
Niedziela, 5 stycznia 2014
Kategoria ze zdjęciami, z Lotką, WPN, na luzie, 1. 1-30km
km: | 29.17 | km teren: | 20.00 |
czas: | 02:00 | km/h: | 14.59 |
Zacznę od tego, że Lotka się obraziła na mnie, bo nie powiedziałam jej o przedwczorajszej wycieczce. Zaproponowałam jej, że dzisiaj możemy gdzieś pokręcić jeżeli nie będzie padać. Na szczęście nie sprawdziły się prognozy, które sprawdzała w internecie i było ładnie. Co prawda były chmury, ale czasem przebijało słonko, więc nie było źle.
Kolejną ważną sprawą jest to, że moja siostra zgodziła się jechać z nami! :)
A więc o 12.30 wyruszamy z domu i jedziemy do Szreniawy po Lotkę, zgarniamy ją i prosto nad j. Jarosławieckie.
Tam fotka:
Następnie kierujemy się w stronę Jezior, zjazd do j. Góreckiego i jedziemy czerwonym szlakiem wokół części jeziorka. W niektórych miejscach jest niezłe błotko i rozmoczone liście, więc trzeba uważać, żeby nie zaliczyć żadnej gleby. Na szczęście wszystkie żyjemy :P
Dojeżdżamy do powstałego w zeszłym roku tarasu na przeciwko Wyspy Zamkowej. Widziałam go w trakcie budowy, a później kilkukrotnie przejeżdżałam obok niego, ale dopiero dziś na nim byłam. :)
Trzeba uczcić to zdjęciem :)
Potem schodzę na dół i robię zdjęcie dziewczynom:
Magda i Dorotka © animalek
I jeszcze zamek, a właściwie ruiny zamku na wyspie (latem go tak dobrze nie widać wśród zielonych drzew):
Wyspa Zamkowa na Jeziorze Góreckim © animalek
Po dość długiej przerwie ruszamy dalej czerwonym szlakiem, potem skręcamy na pomarańczowy i jedziemy fragmentem pierścienia do Górki. Odbijamy na Trzebaw, szybka decyzja kto kogo odprowadza do domu. Padło na nas, więc jedziemy przez Rosnówko znów do j. Jarosławieckiego i dalej do Szreniawy. Rozstajemy się z Lotką i śmigamy do Chomęcic.
Fajna wycieczka, dla mnie na luzie, dla reszty nie wiem :D
Kolejną ważną sprawą jest to, że moja siostra zgodziła się jechać z nami! :)
A więc o 12.30 wyruszamy z domu i jedziemy do Szreniawy po Lotkę, zgarniamy ją i prosto nad j. Jarosławieckie.
Tam fotka:
Następnie kierujemy się w stronę Jezior, zjazd do j. Góreckiego i jedziemy czerwonym szlakiem wokół części jeziorka. W niektórych miejscach jest niezłe błotko i rozmoczone liście, więc trzeba uważać, żeby nie zaliczyć żadnej gleby. Na szczęście wszystkie żyjemy :P
Dojeżdżamy do powstałego w zeszłym roku tarasu na przeciwko Wyspy Zamkowej. Widziałam go w trakcie budowy, a później kilkukrotnie przejeżdżałam obok niego, ale dopiero dziś na nim byłam. :)
Trzeba uczcić to zdjęciem :)
Potem schodzę na dół i robię zdjęcie dziewczynom:
Magda i Dorotka © animalek
I jeszcze zamek, a właściwie ruiny zamku na wyspie (latem go tak dobrze nie widać wśród zielonych drzew):
Wyspa Zamkowa na Jeziorze Góreckim © animalek
Po dość długiej przerwie ruszamy dalej czerwonym szlakiem, potem skręcamy na pomarańczowy i jedziemy fragmentem pierścienia do Górki. Odbijamy na Trzebaw, szybka decyzja kto kogo odprowadza do domu. Padło na nas, więc jedziemy przez Rosnówko znów do j. Jarosławieckiego i dalej do Szreniawy. Rozstajemy się z Lotką i śmigamy do Chomęcic.
Fajna wycieczka, dla mnie na luzie, dla reszty nie wiem :D
Rozpoczęcie roku :)
Piątek, 3 stycznia 2014
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami, z Gumisiem
km: | 26.24 | km teren: | 8.00 |
czas: | 01:20 | km/h: | 19.68 |
Sama w to nie wierzę, 3 stycznia a ja na rowerze!!!
Ale taka piękna pogoda, więc nie ma co się dziwić, że gdy Paweł zaproponował małą przejażdżkę zgodziłam się bez namawiania. :)
Chwila zastanowienia co by tu założyć (no dobra, dłuższa chwila xD), kanapka i w drogę. Dojeżdżam do Głuchowa, gdzie już czeka na mnie Gumiś, pomaga mi ustawić licznik bo po wyzerowaniu nie wiedziałam jak to zrobić. :P No i dwa km uciekły :P Czekamy na Bartka, dzwonimy, ale nie odbiera więc ruszamy w jego stronę, trochę niepewnie bo nie wiemy, którędy jechał. Na szczęście dobrą trasą, bo już po wyjechaniu z miejscowości spotykamy go.
Wybór pada rzecz jasna na WPN. A więc prosto do Komornik na Grajzerówkę, przed Szreniawą Paweł strzela nam fotkę, widać cudną kobzę Bartka: :)
Kawałek dalej górka, której pokonanie daje się we znaki, ale pocieszam się, że nie tylko ja się zmachałam :P Ale przynajmniej mnie nogi nie bolały :)
Dalej prosto docieramy do jezior, gdzie robimy chwilę przerwy i nie całkiem udane zdjęcie:
Ruszamy dalej w kierunku Trzebawia, słońce już coraz niżej, ale przynajmniej ładne światło jest na zdjęciach.
Następnie jedziemy przez las na Wypalanki, skręcamy nad jeziorko Chomęcickie, tam znów mała przerwa, czekoladka i znowu zdjęcie:
Według mnie bardzo ładne zdjęcie. A wszystkie zdjęcia dostałam od Pawła, za co bardzo dziękuję. :)
Po kilku minutach ruszamy dalej do Chomęcic, chłopacy wstępują do mnie na herbatkę/kawkę i piernika, a potem ruszają w swoją stronę. :)
Dziękuję za udany wyjazd, oby więcej takich! :)
Ale taka piękna pogoda, więc nie ma co się dziwić, że gdy Paweł zaproponował małą przejażdżkę zgodziłam się bez namawiania. :)
Chwila zastanowienia co by tu założyć (no dobra, dłuższa chwila xD), kanapka i w drogę. Dojeżdżam do Głuchowa, gdzie już czeka na mnie Gumiś, pomaga mi ustawić licznik bo po wyzerowaniu nie wiedziałam jak to zrobić. :P No i dwa km uciekły :P Czekamy na Bartka, dzwonimy, ale nie odbiera więc ruszamy w jego stronę, trochę niepewnie bo nie wiemy, którędy jechał. Na szczęście dobrą trasą, bo już po wyjechaniu z miejscowości spotykamy go.
Wybór pada rzecz jasna na WPN. A więc prosto do Komornik na Grajzerówkę, przed Szreniawą Paweł strzela nam fotkę, widać cudną kobzę Bartka: :)
Kawałek dalej górka, której pokonanie daje się we znaki, ale pocieszam się, że nie tylko ja się zmachałam :P Ale przynajmniej mnie nogi nie bolały :)
Dalej prosto docieramy do jezior, gdzie robimy chwilę przerwy i nie całkiem udane zdjęcie:
Ruszamy dalej w kierunku Trzebawia, słońce już coraz niżej, ale przynajmniej ładne światło jest na zdjęciach.
Następnie jedziemy przez las na Wypalanki, skręcamy nad jeziorko Chomęcickie, tam znów mała przerwa, czekoladka i znowu zdjęcie:
Według mnie bardzo ładne zdjęcie. A wszystkie zdjęcia dostałam od Pawła, za co bardzo dziękuję. :)
Po kilku minutach ruszamy dalej do Chomęcic, chłopacy wstępują do mnie na herbatkę/kawkę i piernika, a potem ruszają w swoją stronę. :)
Dziękuję za udany wyjazd, oby więcej takich! :)
Na spotkanie z Martyną
Niedziela, 4 sierpnia 2013
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, transport
km: | 12.54 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:41 | km/h: | 18.35 |
Szybki wieczorny wypad na luzie na spotkanie z Martyną do Konarzewa. :)
Szybko do Dopiewca
Piątek, 26 lipca 2013
Kategoria 1. 1-30km
km: | 12.23 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:27 | km/h: | 27.17 |
Dziś od rana strasznie mnie kusiło, żeby wyjść na rower, ale upał nie zachęcał nawet do wyjścia na dwór. W końcu zadzwoniła do mnie Martyna i powiedziała, żebym do niej przyjechała. No to ja na to jak na lato. Kiedy już się "ochłodziło" tzn. temperatura spadła do jakichś 28-29 stopni wyruszyłam do Dopiewca.
Jechało się wspaniale - delikatny, ochładzający wiaterek. :) Zdziwiłam się gdy po dojechaniu zobaczyłam moją średnią - aż 27 km/h!
U Martyny czekało mnie farbowanie jej włosów i malowanie flagi. :P
Wracałam do domku bardzo szybko bo już robiło się ciemnawo.
A po powrocie do domu dostałam jeszcze imieninowy prezent od siostry:
:)
Jechało się wspaniale - delikatny, ochładzający wiaterek. :) Zdziwiłam się gdy po dojechaniu zobaczyłam moją średnią - aż 27 km/h!
U Martyny czekało mnie farbowanie jej włosów i malowanie flagi. :P
Wracałam do domku bardzo szybko bo już robiło się ciemnawo.
A po powrocie do domu dostałam jeszcze imieninowy prezent od siostry:
:)
Rybojedzking z Martyną
Wtorek, 23 lipca 2013
Kategoria 1. 1-30km, ze zdjęciami, na luzie
km: | 29.53 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:47 | km/h: | 16.56 |
Pierwszy wpis! Ilość kilometrów i tempo nie powala, ale to się nie liczy :) Najważniejsze, że w końcu się za to zabrałam.
Miałam pojechać z Martyną do Rybojedzka, odwiedzić KSM-owiczów na obozie.
Umawiamy się pod kioskiem w Konarzewie, skąd przez Trzcielin, Lisówki, Tomice docieramy do Rybojedzka, najpierw na działkę, gdzie wciągamy pyszny sorbet pomarańczowy, leżąc na poduchach na tarasie i zachwycając się miejscem, w którym jesteśmy:
Następnie poszłyśmy odwiedzić obozowiczów. :)
Powrót do domu tą samą trasą, w Konarzewie żegnam się z Martyną i śmigam do domku z prędkością 26-27 km/h.
Dzięki za wycieczkę! Od czegoś trzeba zacząć :)
"Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku."
Miałam pojechać z Martyną do Rybojedzka, odwiedzić KSM-owiczów na obozie.
Umawiamy się pod kioskiem w Konarzewie, skąd przez Trzcielin, Lisówki, Tomice docieramy do Rybojedzka, najpierw na działkę, gdzie wciągamy pyszny sorbet pomarańczowy, leżąc na poduchach na tarasie i zachwycając się miejscem, w którym jesteśmy:
Następnie poszłyśmy odwiedzić obozowiczów. :)
Powrót do domu tą samą trasą, w Konarzewie żegnam się z Martyną i śmigam do domku z prędkością 26-27 km/h.
Dzięki za wycieczkę! Od czegoś trzeba zacząć :)
"Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku."