Wpisy archiwalne w kategorii
1. 1-30km
Dystans całkowity: | 3215.18 km (w terenie 158.70 km; 4.94%) |
Czas w ruchu: | 178:01 |
Średnia prędkość: | 17.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.70 km/h |
Liczba aktywności: | 177 |
Średnio na aktywność: | 18.16 km i 1h 01m |
Więcej statystyk |
Niedzielny objazd :)
Niedziela, 6 lipca 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, ze zdjęciami, z Miłoszem
km: | 24.00 | km teren: | 17.00 |
czas: | 01:43 | km/h: | 13.98 |
Wczoraj krótka przejażdżka z Miłoszem, a dzisiaj dłuższy wyjazd. :) Umawiamy się na "po obiedzie", czyli około 15 - 16. Młody zjawia się u nas trochę po 14. W końcu po ogarnięciu się ruszamy o 16. Jedziemy Poznańską i koło Koźlaka skręcamy w polne drogi.
Madzia od samego początku wyciąga telefon i pstryka fotki, jedna w drodze do Rosnówka:
Następne w Rosnówku:
Miłosz znów szkoli się w jeździe bez trzymanki:
Przejeżdżamy przez Rosnówko, przecinamy główną drogę i ze spokojem jedziemy w kierunku j. Jarosławieckiego. Miłosz jest pozytywnie nastawiony, a to podstawa! :) Chcemy zrobić przerwę nad jeziorem, ale w tak upalny dzień jak dzisiaj jest tylu plażowiczów, że szkoda się tam pchać. Dlatego zamiast zjechać do plaży, jedziemy dookoła i z drugiej strony robimy przerwę na parkingu. Jest ławeczka i stolik, są ciasteczka i niestety komary też gryzą. :/ Trzeba ruszać dalej.
A oto Miłosz gotowy do dalszej jazdy:
Tak więc ruszamy, cały czas polnymi drogami docieramy do Trzebawia, przejeżdżamy przez wieś i wyjeżdżamy na asfalt.
Miłosz cały czas szaleje, trochę wygłupów nie zaszkodzi:
Dojeżdżamy do przejazdu przez tory i Magda chce porobić zdjęcia. Pomysł mi się nie podoba, bo wiemy jak działają toalety w naszych pociągach... Ale robimy krótki postój:
A ja ciągle zerkam czy pociąg nie jedzie: xD
Ruszamy w końcu, znów przecinamy główną drogę i wjeżdżamy w las. Jedzie się bardzo przyjemnie, dopiero na Wypalankach jadący samochód zakurzył nam całą drogę:
Zjeżdżamy do j. Chomęcickiego od strony lasu i tam robimy przerwę.
Dobrze, że mnie nie wrzucił do tej wody:
Pytam Miłosza czy jest zmęczony i jedziemy już do domu, czy jedziemy jeszcze przez Konarzewo. Chce jechać, więc ruszamy przez Glinki do Konarzewa. Dalej jeszcze polną drogą:
I wyjeżdżamy w Chomęcicach na Poznańskiej, do domu już żabi krok i dobrze, bo młody już trochę jednak zmęczony.
Docieramy po 18 do domu. Jak dla mnie spoko przejażdżka, wiem że dla Miłosza atak na rekord życiowy, pobity o 1 km. :) Może w tym roku go podwoimy? Jeśli tylko będą chęci. :)
Chomęcice - Rosnówko - Jarosławiec - Trzebaw - Wypalanki - Glinki - Konarzewo - Chomęcice
Madzia od samego początku wyciąga telefon i pstryka fotki, jedna w drodze do Rosnówka:
Następne w Rosnówku:
Miłosz znów szkoli się w jeździe bez trzymanki:
Przejeżdżamy przez Rosnówko, przecinamy główną drogę i ze spokojem jedziemy w kierunku j. Jarosławieckiego. Miłosz jest pozytywnie nastawiony, a to podstawa! :) Chcemy zrobić przerwę nad jeziorem, ale w tak upalny dzień jak dzisiaj jest tylu plażowiczów, że szkoda się tam pchać. Dlatego zamiast zjechać do plaży, jedziemy dookoła i z drugiej strony robimy przerwę na parkingu. Jest ławeczka i stolik, są ciasteczka i niestety komary też gryzą. :/ Trzeba ruszać dalej.
A oto Miłosz gotowy do dalszej jazdy:
Tak więc ruszamy, cały czas polnymi drogami docieramy do Trzebawia, przejeżdżamy przez wieś i wyjeżdżamy na asfalt.
Miłosz cały czas szaleje, trochę wygłupów nie zaszkodzi:
Dojeżdżamy do przejazdu przez tory i Magda chce porobić zdjęcia. Pomysł mi się nie podoba, bo wiemy jak działają toalety w naszych pociągach... Ale robimy krótki postój:
A ja ciągle zerkam czy pociąg nie jedzie: xD
Ruszamy w końcu, znów przecinamy główną drogę i wjeżdżamy w las. Jedzie się bardzo przyjemnie, dopiero na Wypalankach jadący samochód zakurzył nam całą drogę:
Zjeżdżamy do j. Chomęcickiego od strony lasu i tam robimy przerwę.
Dobrze, że mnie nie wrzucił do tej wody:
Pytam Miłosza czy jest zmęczony i jedziemy już do domu, czy jedziemy jeszcze przez Konarzewo. Chce jechać, więc ruszamy przez Glinki do Konarzewa. Dalej jeszcze polną drogą:
I wyjeżdżamy w Chomęcicach na Poznańskiej, do domu już żabi krok i dobrze, bo młody już trochę jednak zmęczony.
Docieramy po 18 do domu. Jak dla mnie spoko przejażdżka, wiem że dla Miłosza atak na rekord życiowy, pobity o 1 km. :) Może w tym roku go podwoimy? Jeśli tylko będą chęci. :)
Chomęcice - Rosnówko - Jarosławiec - Trzebaw - Wypalanki - Glinki - Konarzewo - Chomęcice
Z Miłoszem i Magdą :)
Sobota, 5 lipca 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, ze zdjęciami, z Miłoszem
km: | 6.59 | km teren: | 6.00 |
czas: | 00:30 | km/h: | 13.18 |
Dziś wieczorkiem chciałam wyciągnąć siostrę na rower, a że akurat Miłosz przyszedł to i jego namówiłam. A co - niech młody trenuje :) Zgodził się, żeby pojechać na pół godziny bo czekał na niego grill. Poza tym było już około 20. Tak więc ruszyliśmy. Mały wypadek Miłosza 100 metrów od domu, następny 150 :D Ale w końcu się rozkręciliśmy. Pojechaliśmy ul. Jesionową przez pole kukurydzy do Polnej i skręciliśmy w stronę Rosnówka.
A oto moja siostrzyczka i Miłosz:
Młody szalał i doskonalił swoje umiejętności jazdy bez trzymanki, nawet nieźle mu to szło. Dobrze, że jego mama nie widziała :D
W Rosnówku już rozpoczęły się żniwa:
Ale my pojechaliśmy dalej, tym razem skręciliśmy już w stronę Chomęcic. Kawałek dalej chwila przerwy na zdjęcia. Oto jedno z nich:
I jeszcze raz Madzia z Miłoszem:
W Chomęcicach przejazd koło boiska i już prosto do domu. :)
Miłosz, mam nadzieję, że to dopiero rozgrzewka, a następnym razem pojedziemy jeszcze dalej i wtedy pokażesz na co Cię stać. :)
A oto moja siostrzyczka i Miłosz:
Młody szalał i doskonalił swoje umiejętności jazdy bez trzymanki, nawet nieźle mu to szło. Dobrze, że jego mama nie widziała :D
W Rosnówku już rozpoczęły się żniwa:
Ale my pojechaliśmy dalej, tym razem skręciliśmy już w stronę Chomęcic. Kawałek dalej chwila przerwy na zdjęcia. Oto jedno z nich:
I jeszcze raz Madzia z Miłoszem:
W Chomęcicach przejazd koło boiska i już prosto do domu. :)
Miłosz, mam nadzieję, że to dopiero rozgrzewka, a następnym razem pojedziemy jeszcze dalej i wtedy pokażesz na co Cię stać. :)
Wieczornie na luzie
Piątek, 4 lipca 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 25.14 | km teren: | 17.00 |
czas: | 01:36 | km/h: | 15.71 |
Od rana upał był niemiłosierny. Chciałyśmy z Lotką pojechać na rower około 14, ale umarłybyśmy :P Potem niby o 17, 18, aż w końcu o 19 wyjeżdżam razem z siostrą z domu w kierunku Szreniawy. Zgarniamy Lotkę spod domu i ruszamy polną drogą do jeziora Jarosławieckiego. Po drodze mała niespodzianka:
Jedziemy dalej, moment przerwy na plaży, potem przez las do Grajzerówki i jesteśmy w Jeziorach. Kierujemy się w stronę Trzebawia, droga jest okropna, tarka straszna, było tak źle, że aż brzuchy nas rozbolały od tego.
Mamy zdjęcie, ale chyba nie odda tego co tam czułyśmy:
W Trzebawiu asfalt był zbawieniem :) Jechałyśmy dalej, przecięłyśmy główną i wjechałyśmy w las w stronę Wypalanek. Nad jeziorem Chomęcickim chwila przerwy. Ruszamy w końcu i znów przerwa na robienie zdjęć. Spoko, ale ile można robić przerw, dziewczyny się śmieją, a ja się irytuję :P
Oto efekt:
W końcu jedziemy i pół kilometra dalej przerwa, bo młody jelonek (chyba) był na polu. Udało się go uchwycić, niewyraźnie, ale widać:
No i w końcu ruszamy do Konarzewa. I Magda strzela nam fotę, a co!
Przejeżdżamy przez Konarzewo i polnymi drogami docieramy do Chomęcic. Żegnamy się z Lotką, wyposażam ją w odblaskową kamizelkę, bo już ciemnawo, a ona bez świateł. Niechętnie, ale zakłada ją i śmiga do domu.
Dzięki laski za wycieczkę, szkoda że tak krótko :D
Mimo wszystko dziękuję za zdjęcia, bo cieszę się, że w końcu opis wycieczki z fotkami.
Poproszę jeszcze raz i jeszcze dalej... :)
Chomęcice - Szreniawa - Jeziory - Trzebaw - Wypalanki - Glinki - Konarzewo - Chomęcice
Jedziemy dalej, moment przerwy na plaży, potem przez las do Grajzerówki i jesteśmy w Jeziorach. Kierujemy się w stronę Trzebawia, droga jest okropna, tarka straszna, było tak źle, że aż brzuchy nas rozbolały od tego.
Mamy zdjęcie, ale chyba nie odda tego co tam czułyśmy:
W Trzebawiu asfalt był zbawieniem :) Jechałyśmy dalej, przecięłyśmy główną i wjechałyśmy w las w stronę Wypalanek. Nad jeziorem Chomęcickim chwila przerwy. Ruszamy w końcu i znów przerwa na robienie zdjęć. Spoko, ale ile można robić przerw, dziewczyny się śmieją, a ja się irytuję :P
Oto efekt:
W końcu jedziemy i pół kilometra dalej przerwa, bo młody jelonek (chyba) był na polu. Udało się go uchwycić, niewyraźnie, ale widać:
No i w końcu ruszamy do Konarzewa. I Magda strzela nam fotę, a co!
Przejeżdżamy przez Konarzewo i polnymi drogami docieramy do Chomęcic. Żegnamy się z Lotką, wyposażam ją w odblaskową kamizelkę, bo już ciemnawo, a ona bez świateł. Niechętnie, ale zakłada ją i śmiga do domu.
Dzięki laski za wycieczkę, szkoda że tak krótko :D
Mimo wszystko dziękuję za zdjęcia, bo cieszę się, że w końcu opis wycieczki z fotkami.
Poproszę jeszcze raz i jeszcze dalej... :)
Chomęcice - Szreniawa - Jeziory - Trzebaw - Wypalanki - Glinki - Konarzewo - Chomęcice
Wieczorny objazd z siostrą
Czwartek, 3 lipca 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie
km: | 15.51 | km teren: | 9.00 |
czas: | 00:54 | km/h: | 17.24 |
Miałam ochotę na krótką wieczorną przejażdżkę. Zapytałam siostrę czy chce pojechać, odpowiedź była twierdząca. Chciałam jeszcze rozruszać 10-letniego kuzyna, ale nie było go w domu. trudno, pojechałyśmy same. Wyjechałyśmy z domu około 20. Zrobiłyśmy rundkę po okolicy. Najpierw w kierunku Głuchowa, gdzie zaraz po wjechaniu do wsi skręciłyśmy w ulicę Radosną (nie wiedziałam, że tak się nazywa, ale Magda zwróciła na to uwagę) :) Polną drogą, pokonując po drodze wiadukt, dojechałyśmy do Konarzewa. Stamtąd pojechałyśmy polną drogą przez Glinki, Wypalanki do Rosnówka gdzie przejechałyśmy przez kładkę nad jeziorem, a dalej już prosto do Chomęcic.
Całkiem spoko. :) Fajnie, że udało się ruszyć Magdę :)
Chomęcice - Głuchowo - Konarzewo - Glinki - Wypalanki - Rosnówko - Chomęcice
Całkiem spoko. :) Fajnie, że udało się ruszyć Magdę :)
Chomęcice - Głuchowo - Konarzewo - Glinki - Wypalanki - Rosnówko - Chomęcice
Akcja "Otwarcie supermarketu i uwolniony pedał" :D
Sobota, 28 czerwca 2014
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Lotką
km: | 14.67 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:07 | km/h: | 13.14 |
Plan był taki, wyjeżdżamy z domu przed 7, spotykamy się z Lotką pod Lidlem i robimy akcję niczym w skeczu kabaretu Ani Mru Mru "Otwarcie Supermarketu: :D
Po co? Żeby zapolować na spodenki rowerowe w rozmiarze S na mini tyłek Lotki. :P
Wstałam rano, ogarnęłam się i za 5 siódma wyjechałam. Czuć było poranny chłodek, jechało się przyjemnie... Do czasu.
W połowie drogi między Rosnowem, a Komornikami zadzwoniła Lotka z informacją, że odpadł jej pedał (tak!) :D Stała koło Green Hotelu, więc dojechałam do Komornik i zamiast do Lidla, pojechałam w odwrotnym kierunku. Po kilku minutach do niej dotarłam, dzwoniła do taty, ale jechał do pracy i ją olał. No to ruszyłyśmy, ja jechałam i pchałam Lotkę - jakoś to szło. Dotarłyśmy do Lidla, kupiłyśmy co trzeba i powrót do Szreniawy. Trochę jazdy o wspólnych siłach (bardziej moich :P), trochę prowadzenia i dotarłyśmy do Lotki. Zjadłyśmy śniadanko i miałyśmy jechać dalej (Lotka na rowerze pożyczonym od siostry), ale zaczęło trochę padać, więc gnałam do domu, żeby zdążyć przed większym deszczem.
Cel został osiągnięty. Niestety były też straty, ale za to dużooo śmiechu :D
Dzięks Lotka za wprawienie w dobry humor od samego rana! :)
Po co? Żeby zapolować na spodenki rowerowe w rozmiarze S na mini tyłek Lotki. :P
Wstałam rano, ogarnęłam się i za 5 siódma wyjechałam. Czuć było poranny chłodek, jechało się przyjemnie... Do czasu.
W połowie drogi między Rosnowem, a Komornikami zadzwoniła Lotka z informacją, że odpadł jej pedał (tak!) :D Stała koło Green Hotelu, więc dojechałam do Komornik i zamiast do Lidla, pojechałam w odwrotnym kierunku. Po kilku minutach do niej dotarłam, dzwoniła do taty, ale jechał do pracy i ją olał. No to ruszyłyśmy, ja jechałam i pchałam Lotkę - jakoś to szło. Dotarłyśmy do Lidla, kupiłyśmy co trzeba i powrót do Szreniawy. Trochę jazdy o wspólnych siłach (bardziej moich :P), trochę prowadzenia i dotarłyśmy do Lotki. Zjadłyśmy śniadanko i miałyśmy jechać dalej (Lotka na rowerze pożyczonym od siostry), ale zaczęło trochę padać, więc gnałam do domu, żeby zdążyć przed większym deszczem.
Cel został osiągnięty. Niestety były też straty, ale za to dużooo śmiechu :D
Dzięks Lotka za wprawienie w dobry humor od samego rana! :)
Krótko popołudniu
Piątek, 27 czerwca 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, z Lotką
km: | 20.62 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:14 | km/h: | 16.72 |
Zbierałyśmy się z Lotką, żeby się gdzieś pojechać. Tego dnia wypadło na naprawdę krótką wycieczkę bo wyjechałyśmy dość późno popołudniu, a ja na 19 chciałam iść na aerobic :P
Lotka przyjechała po mnie chwilę pogadałyśmy i ruszyłyśmy przed siebie w stronę Konarzewa. Padł pomysł, żeby pojechać przez Glinki i Wypalanki do Rosnówka, ale zaproponowałam, żeby pojechać przez Dopiewiec i Palędzie, poznać trochę nowych tras. :)
No to pojechałyśmy, w Dopiewcu przenoszenie rowerów przez tory, ale dalej już pięknie jedziemy. Pod lasem nie pamiętałam czy do Palędzia trzeba już przed lasem skręcić w prawo czy już w lesie. Pojechałyśmy w las - oczywiście źle. Ale jesteśmy mistrzyniami improwizacji i wjechałyśmy na ścieżkę dla biegaczy. Jechało się bardzo przyjemnie, ścieżka zakręcała kilkukrotnie, ale kierunek ogólnie był chyba dobry. Wyjechałyśmy z lasu na jakieś osiedle i poznałam, że jesteśmy w Dąbrówce. :)
Dalej pojechałyśmy przez Palędzie do Gołusek i polną drogą do Chomęcic. Lotka wstąpiła do mnie na chłodną kawkę i pojechała do domu, a ja do Koźlaka rozruszać kości xD
Chomęcice - Konarzewo - Dopiewiec - Dąbrówka - Palędzie - Gołuski - Chomęcice
Lotka przyjechała po mnie chwilę pogadałyśmy i ruszyłyśmy przed siebie w stronę Konarzewa. Padł pomysł, żeby pojechać przez Glinki i Wypalanki do Rosnówka, ale zaproponowałam, żeby pojechać przez Dopiewiec i Palędzie, poznać trochę nowych tras. :)
No to pojechałyśmy, w Dopiewcu przenoszenie rowerów przez tory, ale dalej już pięknie jedziemy. Pod lasem nie pamiętałam czy do Palędzia trzeba już przed lasem skręcić w prawo czy już w lesie. Pojechałyśmy w las - oczywiście źle. Ale jesteśmy mistrzyniami improwizacji i wjechałyśmy na ścieżkę dla biegaczy. Jechało się bardzo przyjemnie, ścieżka zakręcała kilkukrotnie, ale kierunek ogólnie był chyba dobry. Wyjechałyśmy z lasu na jakieś osiedle i poznałam, że jesteśmy w Dąbrówce. :)
Dalej pojechałyśmy przez Palędzie do Gołusek i polną drogą do Chomęcic. Lotka wstąpiła do mnie na chłodną kawkę i pojechała do domu, a ja do Koźlaka rozruszać kości xD
Chomęcice - Konarzewo - Dopiewiec - Dąbrówka - Palędzie - Gołuski - Chomęcice
Z ciocią i kuzynką :)
Środa, 18 czerwca 2014
Kategoria 1. 1-30km, na luzie
km: | 19.48 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:15 | km/h: | 15.58 |
Umówiłam się z ciocią Elą na małą przejażdżkę. Najpierw musiałam pojechać na cmentarz do Konarzewa, oczywiście rowerem. Po powrocie się ogarnęłam i razem z ciocią i Sylwią ruszyłyśmy do Głuchowa i dalej do Gołusek. Zobaczyłyśmy sławny z TV chodnikowy slalom :) Po chwili przerwy ruszyłyśmy do Chomęcic polną drogą. Muszę przyznać, że chyba nigdy tamtędy nie jechałam, ale na pewno jeszcze kiedyś pojadę :)
fajna wieczorna przejażdżka. :)
Chomęcice - Konarzewo -Chomęcice - Głuchowo - Gołuski - Chomęcice
fajna wieczorna przejażdżka. :)
Chomęcice - Konarzewo -Chomęcice - Głuchowo - Gołuski - Chomęcice
Odkrywamy nowe szlaki
Piątek, 28 marca 2014
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką
km: | 28.54 | km teren: | 20.50 |
czas: | 01:55 | km/h: | 14.89 |
Wracając do domu zadzwoniłam do Lotki czy dziś gdzieś jedziemy, oczywiście się zgodziła. :)
Tak więc po 16 jadę do niej, chwila u niej i przed 17 ruszamy. Postanawiamy obczaić szlak zielony koło Stęszewa. Jedziemy do j. Jarosławieckiego, dalej do Trzebawia gdzie "pachnie" naturalnym nawozem i Lotka ma ochotę mnie zabić za tę trasę :P Przed Stęszewem skręcamy w zielony szlak w las, mamy wyjechać gdzieś na Wypalankach, ale zgodnie z naszymi podejrzeniami, po dojechaniu do głównej drogi jest płot i brama, więc przebijamy się na drugą stronę przejściem dla zwierząt, potem jeszcze trochę podprowadzamy przez las i wracamy na szlak. Jedziemy już znaną drogą, mijamy mogiły i jedziemy dalej. Po jakimś kilometrze naszym oczom ukazuje się piękny widok - dwa dorodne jelenie. :) Na Wypalankach skręcamy w stronę Rosnówka, gdzie rozdzielamy się - Lotka jedzie w swoją stronę, a ja polną drogą wracam do moich Chomęcic.
Wycieczka udana, dużo w terenie ;)
Tak więc po 16 jadę do niej, chwila u niej i przed 17 ruszamy. Postanawiamy obczaić szlak zielony koło Stęszewa. Jedziemy do j. Jarosławieckiego, dalej do Trzebawia gdzie "pachnie" naturalnym nawozem i Lotka ma ochotę mnie zabić za tę trasę :P Przed Stęszewem skręcamy w zielony szlak w las, mamy wyjechać gdzieś na Wypalankach, ale zgodnie z naszymi podejrzeniami, po dojechaniu do głównej drogi jest płot i brama, więc przebijamy się na drugą stronę przejściem dla zwierząt, potem jeszcze trochę podprowadzamy przez las i wracamy na szlak. Jedziemy już znaną drogą, mijamy mogiły i jedziemy dalej. Po jakimś kilometrze naszym oczom ukazuje się piękny widok - dwa dorodne jelenie. :) Na Wypalankach skręcamy w stronę Rosnówka, gdzie rozdzielamy się - Lotka jedzie w swoją stronę, a ja polną drogą wracam do moich Chomęcic.
Wycieczka udana, dużo w terenie ;)
Po okolicy
Czwartek, 27 marca 2014
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką
km: | 21.02 | km teren: | 10.50 |
czas: | 01:22 | km/h: | 15.38 |
Wracałam autobusem z uczelni z Lotką, a że było przed 16 i ładna pogoda to Lotka zaproponowała rower, więc nie było opcji, żebym się nie zgodziła. :) wstępnie umawiamy się na 16.30 w Rosnowie, ale w końcu wyjeżdżam z domu o 16.45. Lotkę spotykam w Rosnowie i śmigamy przez Walerianowo, Rosnówko, przejeżdżamy przez mostek nad jeziorem i przez las jedziemy w kierunku Wypalanek. Przy grzybku skręcamy w stronę Trzebawia, skąd jedziemy w stronę j. Jarosławieckiego i do Szreniawy, Lotka jedzie do domu, a ja szybko śmigam do domu bo już szarawo.
udana wycieczka. :)
udana wycieczka. :)
Miało być tak pięknie...
Sobota, 22 marca 2014
Kategoria 1. 1-30km
km: | 9.01 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:19 | km/h: | 28.47 |
Pogoda tego dnia była całkiem przyjemna (w porównaniu do poprzednich dni rewelacyjna), poza tym to drugi dzień wiosny i wypadałoby wyjść na rower. Wróciłam z Poznania po 17, ogarnęłam się i stwierdziłam, że jest ładnie to na godzinkę skoczę na rowerek. :)
Wyjechałam w stronę Konarzewa i myślałam jak jechać dalej, obmyśliłam trasę prze Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Głuchowo, ale zaczęły mnie niepokoić ciemne chmury. Były wprawdzie dość daleko, ale w kosmicznie szybkim tempie były już baaardzo blisko. Gdy już przejechałam całe Konarzewo, podjęłam decyzję o natychmiastowym powrocie do domu. Zaczęło wiać tak bardzo, że w pewnym momencie musiałam się zatrzymać bo wiatr zwiewał z pola ogromne ilości piachu tak, że i ja bym z tym piachem poleciała. Dalej czym prędzej do domu, z Konarzewa do Chomęcic z prędkością 42-43 km/h co jest dla mnie anormalne (mimo wiatru bardziej z boku niż w plecy). No ale co potrafi zdziałać trochę adrenaliny. :)
Tak to moja wycieczka skończyła się tak szybko jak się zaczęła. :P
Wyjechałam w stronę Konarzewa i myślałam jak jechać dalej, obmyśliłam trasę prze Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i Głuchowo, ale zaczęły mnie niepokoić ciemne chmury. Były wprawdzie dość daleko, ale w kosmicznie szybkim tempie były już baaardzo blisko. Gdy już przejechałam całe Konarzewo, podjęłam decyzję o natychmiastowym powrocie do domu. Zaczęło wiać tak bardzo, że w pewnym momencie musiałam się zatrzymać bo wiatr zwiewał z pola ogromne ilości piachu tak, że i ja bym z tym piachem poleciała. Dalej czym prędzej do domu, z Konarzewa do Chomęcic z prędkością 42-43 km/h co jest dla mnie anormalne (mimo wiatru bardziej z boku niż w plecy). No ale co potrafi zdziałać trochę adrenaliny. :)
Tak to moja wycieczka skończyła się tak szybko jak się zaczęła. :P