thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

z Lotką

Dystans całkowity:3015.78 km (w terenie 258.50 km; 8.57%)
Czas w ruchu:176:09
Średnia prędkość:16.67 km/h
Maksymalna prędkość:53.80 km/h
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:35.90 km i 2h 08m
Więcej statystyk

Wieczorna przejażdżka z Michałem i Lotką

Piątek, 22 lipca 2016
km:24.08km teren:0.00
czas:01:20km/h:18.06
Kategoria ze zdjęciami, z Michałem, z Lotką, 1. 1-30km

Miałam iść na rower z Lotką, ale Michał był u mnie. Połączyliśmy więc przejażdżkę z odprowadzeniem Michała. Lotka przyjechała po nas i w trojkę ruszyliśmy w stronę Gołusek. Postanowiliśmy pojechać przez teren budowy drogi i dało się przejechać bez problemu (tylko oponki miałam trochę brudne). 

Budowa w Chomęcicach

Spokojnym tempem jechaliśmy przez Plewiska, koło Auchan do Lubonia, gdzie Michał się odłączył, a my odbiłyśmy w stronę domu. Pojechałyśmy przez Komorniki i dalej Grajzerówką do Szreniawy. Chwilę jeszcze pogadałam z Lotką pod blokiem i pojechałam do domu.
:)

Krótka przejażdżka z Lotką

Środa, 20 lipca 2016
km:44.46km teren:0.00
czas:02:21km/h:18.92
Kategoria z Lotką, WPN, 2. 30-50km, ze zdjęciami

Tego dnia jechałam do Lubonia załatwić kilka spraw - oczywiście rowerkiem. :)
A później byłam umówiona z Lotką na krótką przejażdżkę po okolicy. Pojechałam po nią, wzięła rower i pojechałyśmy polną drogą w stronę jeziora Jarosławieckiego: 

Droga nad jezioro Jarosławieckie

Przejechałyśmy ścieżką wzdłuż jeziora, po płytach do Grajzerówki, którą przecięłyśmy i jechałyśmy żółtym szlakiem, na którym było sporo rowerzystów. Szlak najpierw kieruje się w stronę Łęczycy, dalej zakręca w kierunku Wir. Przed Wirami dostrzegłyśmy czarny dym, zatrzymałam się na chwilę i zrobiłam zdjęcie:

Coś się jara... xD

Przejechałyśmy przez Wiry i Lotka poprowadziła drogą w stronę Lubonia, a dalej do Komornik. Tam stało kilka wozów straży pożarnej bo zapalił się jakiś magazyn, przynajmniej tak mówiła jedna z osób, która się przyglądała. Pojechałyśmy dalej przez Komorniki, Rosnowo do Chomęcic. Lotka wstąpiła jeszcze do mnie na herbatkę. 

Dzięki za krótką przejażdżkę! :)


Osowa Góra - niespodziewanie z Miłoszem (no i Lotką) :)

Czwartek, 9 czerwca 2016
km:49.76km teren:0.00
czas:05:05km/h:9.79
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Miłoszem, ze zdjęciami

Najpierw pojechałam sama na chwilę do Plewisk, podwieźć tacie kawkę do pracy, a później na przejażdżkę z Lotką.
Ona przyjechała do mnie i pijąc kawę, czekała aż zjem obiad.
Gdy już byłam gotowa mogłyśmy ruszać. Celem była Osowa Góra, tak po prostu wymyśliłam sobie, że dawno tam nie byłyśmy. 
Jak już jechałyśmy, przypomniałam sobie, że nie przetarłam wcześniej nasmarowanego łańcucha, więc zatrzymałyśmy się przy sklepie. Zaczepił nas Miłosz i mimo naszych protestów stwierdził, że pojedzie z nami.
Pojechaliśmy w stronę Wypalanek:

Jedziemy razem

Dalej przez Trzebaw i Górkę, by wjechać na PdP. Jechało się bardzo dobrze. W okolicy jeziora Góreckiego zjechaliśmy na czerwony szlak. Przejechaliśmy koło jeziora Skrzynka i wyjechaliśmy koło leśniczówki - Miłosz już nie wiedział gdzie jest. :P

Gdzie one mnie wywiozły? :)

Dalej jechaliśmy cały czas czerwonym szlakiem, bardzo lubię tę jego część, jest cicho i spokojnie. :)
Zaczęło się trochę podjazdów i piachu, później zjazd koło Kociołka i już pod górę. Powiedziałam Miłoszowi, żeby się nie martwił, bo poczekamy na niego jak podjedziemy. Trochę prowadził, później znów podjechał trochę, a na koniec powoli doprowadził rower na górę. Kiedyś będzie podjeżdżał całość :)

Podjazd był - jest przerwa


I Miłosz też dotarł po chwili :)

Później podjechaliśmy jeszcze na chwilę na wieżę widokową:

Widok z wieży
Widoczek z góry

Lotka zauważyła, że nie ma bidonu, więc cofnęłyśmy się do poprzedniego miejsca postoju i rzeczywiście tam go zostawiła. Dojechałyśmy do Miłosza, który na nas czekał, zjechaliśmy w dół po kocich łbach i wjechaliśmy w piach. Jadąc pierścieniem dotarliśmy do jeziora Góreckiego, gdzie tradycyjnie zatrzymaliśmy się na chwilę, by zrobić zdjęcie:

Moje miejsce 3

A tu Miłosz zaliczający podjazd na drodze wzdłuż jeziora:

Podjazd

Boczną bramą wjechaliśmy na teren dyrekcji WPN-u, ale po chwili wygonił nas jakiś pan z ochrony.

Dyrekcja WPN - Jeziory

Dalej pojechaliśmy w stronę Jarosławca, przez Rosnówko i kładkę, a następnie polną drogą do Chomęcic. Miłosz już był delikatnie zmęczony, ale dzielnie pedałował bez żadnego marudzenia. :) Podjechaliśmy jeszcze do sklepu na lody i tam posiedzieliśmy trochę przed powrotem do domu. Lotka pobawiła się jeszcze z pieskiem:

Cookie :)

Dzięki Wam za wycieczkę :) Miłoszowi gratuluję kolejnego pobicia swojego rekordu! :)


Do Michała

Wtorek, 7 czerwca 2016
km:44.84km teren:0.00
czas:02:26km/h:18.43
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Lotką, z Michałem

Pojechałam do Michała rowerem zahaczając o Stare Miasto, gdzie się spotkaliśmy. Kupiliśmy książeczkę KOT i pojechaliśmy do Michała. Z powrotem Michał odprowadził mnie do Lubonia, gdzie dojechała do nas Lotka. Chwile postaliśmy i pogadaliśmy, a Michał dodatkowo wyregulował jej hamulec. Później już wracałyśmy we dwie. Lotka mnie odprowadziła pod sam dom. 
Dzięki za obstawę! :P

Do Michała

Wtorek, 24 maja 2016
km:41.66km teren:0.00
czas:02:19km/h:17.98
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Po południu wybrałam się rowerem do Michała z kilku powodów:
- było gorąco i nie chciałam się kisić się w komunikacji miejskiej,
- wzięłam sakwy, żeby zabrać od Michała część bagażu na wyprawkę,
- zabrałam ze sobą bagażnik przedni i chciałam, żeby Michał mi go zamontował.

Gdy jechałam do niego i byłam na Dębinie Lotka napisała do mnie sms z pytaniem, czy pójdziemy na rower jak się ochłodzi. Będąc już u Michała napisałam, że może po mnie przyjechać. Po wymienieniu kilku smsów, zapewnieniu jej, że się nie zgubi, zgodziła się przyjechać. 
My poszliśmy do piwnicy przykręcić bagażnik, później uszykowaliśmy i zapakowaliśmy do sakw część bagażu, a gdy wychodziliśmy z mieszkania, Lotka już podjeżdżała pod blok.

Lotka czeka przy bloku :)

Michał przejechał się rowerem Lotki, bo znowu jej coś stukało. A tak prezentował się mój nowo założony bagażnik:

Mój nowy bagażnik przedni i Michał w tle (na rowerze Lotki)

Później razem ruszyliśmy w drogę. Michał jechał z nami do Lubonia, rozstaliśmy się przy Factory i we dwie pojechałyśmy dalej. Razem przejechałyśmy przez Komorniki do Rosnowa, gdzie się pożegnałyśmy.
Fajna przejażdżka, o niebo lepsza niż autobusem. :)


Do Michała na imieniny mamy

Niedziela, 22 maja 2016
km:43.73km teren:0.00
czas:02:19km/h:18.88
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Lotką, z Michałem

Po spędzeniu połowy dnia w kościele na Prymicjach znajomego księdza wróciliśmy do domu, szybko zjedliśmy obiad i wskoczyliśmy na rowery. Jechaliśmy do Michała mamy bo miała tego dnia imieniny. 
Powrót prawie po ciemku, Michał odprowadził mnie do domu, a po drodze jeszcze dołączyła do nas Lotka, która wyjechała po mnie do Lubonia. :)

Poszukiwania zaginionego szlaku

Sobota, 21 maja 2016
km:30.66km teren:0.00
czas:01:54km/h:16.14
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Już od zeszłego roku gdzieś z tyłu mojej głowy siedziała myśl o przejechaniu zielonego szlaku rowerowego, który przebiega przez moje okolice. Kilka dni temu mama Michała dała nam zbadanie tego szlaku. Znaliśmy jego część, ale nie wiedzieliśmy gdzie jest początek i koniec. W sobotę Michał przyjechał do mnie i postanowiliśmy pojechać do Szreniawy, a z tamtąd udać się najpierw w jedną stronę, później w drugą, jeśli wystarczy czasu. Lotka także zgłosiła chęć wyjazdu, więc o 16:00 umówiliśmy się koło wejścia do muzeum. Czekaliśmy na nią kilka minut, w tym czasie wypróbowałam nagrywanie trasy w telefonie i zrobiłam zdjęcie:

Zielony szlak rowerowy - Szreniawa

Już razem z Lotką pojechaliśmy na szlak. Kilkaset metrów dalej oznaczony skręt, przejazd pod wiaduktem kolejowym i koniec oznaczeń. Z nadzieją na ujrzenie kolejnego białego kwadratu z czarnym rowerem i zielonym paskiem dojechaliśmy do Komornik, gdzie po spojrzeniu na mapę okolicy, postanowiliśmy zawrócić. Cofnęliśmy się do wspomnianego już wiaduktu i odbiliśmy w stronę lasu, jednak tam też ani śladu oznaczeń. Natknęliśmy się tylko na pozostałości jakiegoś szałasu w lesie:

Pozostałości po szałasie w lesie

Wróciliśmy do Szreniawy i podjechaliśmy do Lotki na działkę, bo Michał chciał zobaczyć ogródek, a potem wróciliśmy na szlak. 

W Szreniawie

Prowadził nas dobrze znaną drogą w stronę jeziora Jarosławieckiego, przez lasek pomiędzy jeziorami, do Rosnówka. Jechaliśmy dalej przez las na Wypalanki, potem w stronę Glinek i Konarzewa. Na razie jest tam przejazd, ale jak prace nad budową nowej drogi będą postępować, to wkrótce przejazdu nie będzie. 

Budowa drogi między Glinkami, a Konarzewem

Wyjechaliśmy w Konarzewie przy parku, przejechaliśmy przez wieś i skierowaliśmy się, zgodnie z oznaczeniami, w stronę Głuchowa. Tam ślad znów się urwał, więc znalezienie początku/końca szlaku jest niemożliwe. Być może jest to pętla, ale tego nie wiemy. W Głuchowie pojechaliśmy "na własną rękę" prosto do Rosnowa, gdzie rozdzieliliśmy się z Lotką i pojechaliśmy do mnie. 

Przejażdżka bardzo fajna, ale zastanawiamy się kto zarządza takim szlakiem i kogo można o niego zapytać. :)

Wieczorny objazd z Lotką

Czwartek, 19 maja 2016
km:16.50km teren:0.00
czas:00:52km/h:19.03
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką

Zbyt długo już nie byłam na rowerze, ponad tydzień. Wracałam do domu przed 20:00 i napisałam sms-a do Lotki czy jest chętna na spontaniczny wypad. Była chętna tylko jeszcze gdzieś jechała. Około 20:30 wyjechałam z domu. Spotkałam ją po drodze, w Rosnowie. 
Razem zrobiłyśmy sobie wieczorny objazd po okolicznych wioskach. Najpierw do Szreniawy, dalej Komorniki, Głuchowo, Konarzewo i do Chomęcic. Pogadałyśmy chwilę u mnie przed domem i Lotka pomknęła do domu.

Dzięki za przejażdżkę! :)

 

Zachód słońca nad jeziorem Góreckim

Sobota, 7 maja 2016
km:44.87km teren:0.00
czas:02:24km/h:18.70
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

W sobotnie popołudnie po powrocie od Michała i zjedzeniu obiadu pojechaliśmy nad jezioro Góreckie. 

Dojeżdżamy do Szreniawy

U Lotki

Po drodze zgarnęliśmy Lotkę i we trójkę pojechaliśmy w stronę Jarosławca, a dalej do Jezior i ścieżką wzdłuż jeziora Góreckiego. Naszym celem nie była długa wycieczka, tylko "plaża" na końcu jeziora. Michał chciał zrobić filmik zachodu słońca nad jeziorem, poskładany ze zdjęć robionych co 5 sekund. 

Jesteśmy nad jeziorem Góreckim

Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce, żałowaliśmy, że nie zabraliśmy ze sobą kocyka i jakiegoś dobrego jedzonka. Michał ustawił aparat na 50 minut, później kolejne 50 minut i trzeci raz, ale tylko na chwilę. Wyszedł nam z tego filmik, który trwa 21 sekund. :)

Michał z aparatem :)

Już po zachodzie słońca

Na zakończenie zrobiłam zdjęcie jeziora tuż po zachodzie i pojechaliśmy.

Ruszamy do domu

Grajzerówką dotarliśmy do Szreniawy, pożegnaliśmy się z Lotką bez zatrzymywania się u niej i pojechaliśmy prosto do domu.

Jednym kołem - dzień 3.

Poniedziałek, 2 maja 2016
km:85.95km teren:0.00
czas:05:44km/h:14.99
Kategoria 3. 50-100km, Majówka 2016 NSR-W i SSJ, z Lotką, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami

Tej nocy było zdecydowanie cieplej, choć nie widać tego po minie Lotki na zdjęciu poniżej :) 

Powoli wstajemy :)

Obudziliśmy się i po chwili wyszło słońce, które momentalnie zaczęło cudownie grzać.

Nasze namiociki

Michał natknął się na szczękę jakiegoś dużego zwierzęcia:

Szczęka

Poranne ogarnięcie się zajęło nam znów sporo czasu. Ze spokojem zjedliśmy śniadanie i zwinęliśmy obóz.

Nasz mały obóz o poranku

Rowery zapakowane

Tak wyglądałyśmy wychodząc z naszej miejscówki:

Wychodzimy na drogę z miejsca noclegu

Na drodze poczuliśmy wiaterek i od razu było o wiele chłodniej, niż na osłoniętej i nasłonecznionej polance. Jechało się jednak dobrze, tylko słoneczko chowało się za chmurami. Z uwagi na to, że w dwa poprzednie dni przejechaliśmy prawie 200 kilometrów, na dziś zostało nam tylko 65 km do Malty (końca szlaku) i dodatkowo 20 do domu.

Pochmurno

Dotarliśmy do Szamotuł i wstąpiliśmy do Biedronki na zakupy - ciepłe bagietki czosnkowe były bardzo dobre. :)
Po przerwie ruszyliśmy dalej i niebawem zrobiliśmy krótką sik-pauzę. Zachęcona opowiadaniem Michała, że rower nawet stabilnie stoi w wyrwikółkach, też postawiłam tam mój. Gdy ruszyliśmy, poprosiłam ich, aby następnym razem wybili mi taki pomysł z głowy, bo musiałam poprawić przesunięty czujnik od licznika.

Szybka sik-pauza

Dalsza droga minęła nam dość przyjemnie i szybko, tylko trochę czasem walczyliśmy z mocnym wiatrem. W Szamotułach zakończyły się czarne oznaczenia szlaku i odtąd były zielone, bo szlak pokrywa się z Transwielkopolską Trasą Rowerową. 

Coraz bliżej domu

Dwa żurawie

Zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby podziwiać i sfotografować dwa żurawie.

Coraz bliżej do Poznania

Tuż przed Kiekrzem zrobiliśmy ostatnią dłuższą przerwę, najedliśmy się i odpoczęliśmy trochę. Później jechaliśmy przy jeziorze Strzeszyńskim i bardzo przyjemną, leśną ścieżką aż do Rusałki. Dalej szlak prowadził przez miasto, m.in. Park Sołacki i Wzgórze Świętego Wojciecha.

Już w Poznaniu

Ja na zjeździe ze Wzgórza Świętego Wojciecha

I znów jechaliśmy przez stare miasto, dalej Most Rocha. Około 17:00 dotarliśmy do Węzła Rowerowego nad Jeziorem Maltańskim, czyli końca naszego szlaku. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i pojechaliśmy usiąść sobie na ławeczkę przy jeziorze.

Koniec szlaku - Węzeł Rowerowy nad Maltą

Później ruszyliśmy w stronę domu. Wracaliśmy przez Dębinę i Luboń.

Na Dębinie

W Komornikach pojechaliśmy na Grajzerówkę i odprowadziliśmy Lotkę do Szreniawy.

Przed Szreniawą na Grajzerówce

Chomęcice!

Już prawie jesteśmy w domu :)

Spokojnym tempem dotarliśmy do mnie i tak zakończyła się nasza krótka mini-wyprawa. 

Dzięki Wam za towarzystwo i liczę na więcej! :)

<<< dzień drugi