thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

z Michałem

Dystans całkowity:6527.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:376:57
Średnia prędkość:16.77 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:145
Średnio na aktywność:45.01 km i 2h 41m
Więcej statystyk

Rowerowe pogotowie

Sobota, 7 marca 2015
km:8.89km teren:0.00
czas:00:24km/h:22.24
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem
Wróciłam z roweru z Lotką, zdążyłam się przebrać z rowerowych ciuchów i zjeść obiad kiedy zadzwonił Michał. Jechał do mnie, po drodze chciał poprawić szybkozamykacz w tylnym kole i mu pękł. 
Takich części to ja nie mam w domu, ale mogłam wyjąć z roweru taty na chwilę. 
Tak więc musiałam znów przebrać się w ciuchy rowerowe i pojechać mu zawieźć to do Komornik :)

Niedzielne popołudnie

Niedziela, 15 lutego 2015
km:24.47km teren:0.00
czas:01:22km/h:17.90
Kategoria ze zdjęciami, 1. 1-30km, z Michałem
W niedzielę postanowiliśmy z Michałem pojechać na przejażdżkę. W końcu obiadek się "uleżał", zebrałam się, przebrałam i mogliśmy jechać. Wcześniej jeszcze Michał przykręcił mi koło (bo rano tata kleił dętkę) i wyregulował hamulce. 
Przed wyjazdem szybkie zdjęcie oraz moja mina pt. Nie rób mi zdjęć!

Przed wyjazdem :) fot. M. Szaroleta

No i wyjechaliśmy, było nawet całkiem ciepło, no i cudownie świeciło słonko. Pojechaliśmy przez Konarzewo w stronę Dopiewa i odbiliśmy do Trzcielina. Tam moment przerwy i zastanowienie się dokąd jedziemy. Padło na Żarnowiec. :)
Po drodze zdjęcie za zdjęciem, a oto jedno z nich:

W stronę Lisówek fot. M. Szaroleta

Nad źródełkiem chwilka przerwy i pojechaliśmy przez Podłoziny, by kawałek dalej na przejeździe zrobić następną przerwę i zdjęcia:

Przejazd koło Podłozin fot. M. Szaroleta

Pociąg i ja fot. M. Szaroleta

W końcu ruszyliśmy, robiło się już zimno. Przejechały dwa pociągi, a my pojechaliśmy w stronę domu. Przez mega błoto na Bukowskiej, Konarzewo i prosto do Chomęcic na ciepłą herbatkę.
Dziękuję za kolejną wycieczkę! :)

Nadwarciańsko

Sobota, 7 lutego 2015
km:39.44km teren:0.00
czas:02:21km/h:16.78
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
Dziś kolejna wycieczka z Michałem. Umówiliśmy się w połowie drogi, żeby nie musiał znowu po mnie przyjeżdżać. "Połowa" jakoś tak wypadła w Luboniu, a jak już tam byliśmy to padło nie inaczej jak na Nadwarciański Szlak Rowerowy. 
Do Lubonia dojechałam w miarę szybko, ale że późno wyjechałam z domu to Michał musiał czekać na mnie w umówionym miejscu. Ruszyliśmy szlakiem w kierunku Puszczykowa. Pierwszy raz jechałam w tę stronę, zawsze na odwrót.
Jechało się bardzo przyjemnie, choć od samego początku Michał narzekał na marznące stopy i dłonie, ja później też. :(

Jedziemy jedziemy :)

W pewnym momencie Michał chciał zrobić mi zdjęcie, ja zahamowałam i wtedy się przewrócił. Na szczęście nikomu nic się nie stało. ;) Ja za to dostałam ataku śmiechu, co zostało uwiecznione na zdjęciu:

Fot. Michał Szroleta

W końcu ruszyliśmy dalej, kilka osób spacerowało, ktoś nawet jechał na rowerze, oczywiście nas wyprzedził. Szlak o tej porze roku też wygląda pięknie. 

Nadwarciański Szlak Rowerowy fot. Michał Szroleta

W Puszczykowie zrobiliśmy chwilę przerwy. Kilka łyków herbaty, trochę czekolady, rozgrzanie rąk i ruszyliśmy dalej.

Przerwa fot. Michał Szroleta

Wyjechaliśmy na asfalt, Michał zaczął pędzić i wtedy poczułam, że jestem zmęczona. Te kilka kilometrów Grajzerówką do Jezior było dla mnie straszne. Później jakoś tak troszkę lepiej. W Szreniawie chwila przerwy przy parkingu, dokończyliśmy czekoladę, herbatę i ruszyliśmy zmarznięci do domu. Jak wyjechaliśmy na asfalt koło muzeum to myślałam, że tych 4 kilometrów do Chomęcic nie dam rady przejechać, bo tak wiało. Masakra. Jakoś powoli udało się dojechać. :) Ale byłam wypompowana jak nigdy :P

W domu cieplutko, w końcu można było się ogrzać. Potem jeszcze wspólne robienie pizzy i pyszny obiadek.

Pizza :)

Oby więcej takich wyjazdów! No może trochę cieplejszych :)

Znów WPN :)

Niedziela, 1 lutego 2015
km:29.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
Dzisiaj na rower pojechałam z Lotką i Michałem. Co prawda dość późno, bo dopiero około 15 wyruszyłam z Michałem z domu. Pojechaliśmy do Szreniawy, Lotka wzięła rower i ruszyliśmy tradycyjnie w stronę j. Jarosławieckiego:

Droga nad Jarochę


Droga nad Jarochę

Za jeziorem skręciliśmy i koło parkingu poprowadziłyśmy Michała nieznaną mu dotąd drogą. Wyjechaliśmy w Jeziorach:

Siedziba WPN

Dalej zjazd do jeziora Góreckiego i oczywiście przerwa na zdjęcia, smarkanie itd. :P

Nad jeziorem Góreckim

Dalej jechaliśmy dookoła jeziora czerwonym szlakiem. Niesamowite błotko :D Ale dojechaliśmy do tarasu koło Wyspy Zamkowej. Z jednej strony widok na Pałac w Jeziorach:

Widok na Pałac w Jeziorach

Z drugiej na ruiny zamku:

Wyspa Zamkowa na j. Góreckim

Było też coś pożywnego, zawsze spoko fioletowa Goplana :)

Czekolaaada :)

Jezioro Góreckie

Jeszcze fotka jeziorka i ruszyliśmy dalej. Błotko, błotko i dojechaliśmy do Górki, dalej do Trzebawia. Lotkę opuściły siły, ale jechaliśmy przez Rosnówko do Szreniawy, gdzie się z nią rozstaliśmy i pojechaliśmy szybko do Chomęcic, bo już było ciemno i mroziło trochę za mocno.

Dzięki Wam za wspólną i mam nadzieję udaną wycieczkę! Przynajmniej ja tak uważam :)

W końcu WPN

Sobota, 31 stycznia 2015
km:24.00km teren:0.00
czas:01:31km/h:15.82
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami, z Michałem
Umówiłam się z Michałem na rower, nie mieliśmy zbyt dużo czasu więc zgodnie padło na Jezioro Góreckie. :)
Michał przyjechał po mnie, szybko się przebrałam i ruszyliśmy z wiatrem w stronę Szreniawy, dalej polną drogą aż do j. Jarosławieckiego.
Przy plaży zrobiliśmy chwilę przerwy, kilka zdjęć:

Jezioro Jarosławieckie lekko zamarznięte


Jak widać całe jezioro pokryte cienką warstwą lodu.

Nad j. Jarosławieckim

Ruszyliśmy dalej w kierunku Jezior i zaczął padać śnieg. :P Modliłam się, żeby deszcz nie zaczął padać.
Za siedzibą WPNu zjechaliśmy w dół do jeziora Góreckiego, oczywiście na "plaży" musiałam zrobić zdjęcie, z tego samego miejsca co zwykle. Tam też zrobiliśmy przerwę, były zdjęcia i nawet czekolada się znalazła. :)



Zabawa samowyzwalaczem w telefonie:

Jezioro Góreckie

Ruszyliśmy w drogę powrotną, znów wyszło słońce.

Nad j. Góreckim

No i jeszcze moment na kilka zdjęć:

Jezioro Góreckie

W tle widać Wyspę Zamkową:

Z przodu Michał, a w tle widać Wyspę Zamkową

To my :)

I nasze pojazdy: :)

Nasze piękne maszyny :)

W końcu ruszyliśmy dalej, słonko świeciło, ale jechało się dość ciężko, bo ciągle wiało. Zadowolona z wycieczki wróciłam do domu. Zmęczona też trochę, bo jednak kondycja nie ta :P Michał poczęstował się kompotem i pomknął do siebie na swojej białej strzale. :)

Pierwszy raz w tym roku

Środa, 28 stycznia 2015
km:17.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Michałem

Jakoś tak wyszło, że dopiero teraz Michał namówił mnie na rower. Przyjechał po pracy, już było ciemno, ale dałam się wyciągnąć na krótką przejażdżkę. Zamontował mi lampkę, którą po 2 kilometrach oddałam, bo ciągle się przesuwała :P
Pojechaliśmy z Chomęcic na Wypalanki, lasem do Rosnówka, a w Rosnówku dookoła jeziora, żeby na kładce nie wpaść do wody :)
Z Rosnówka do Walerianowa, Rosnowa i polną drogą do Głuchowa. Wjechaliśmy do Gumisia, bo Michał chciał obejrzeć jego garnki na wyprawę. Z krótkiej wizyty zrobiło się chyba z 2,5h. Po 21 wyjechaliśmy, Michał odprowadził mnie do domu i sam pojechał do siebie :)

Krótko bo krótko, bez zdjęć, ale pierwszy wyjazd w tym roku zaliczony. :)

Mikołajkowo z Michałem

Sobota, 6 grudnia 2014
km:28.88km teren:0.00
czas:01:36km/h:18.05
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami, z Michałem
Ostatnio trochę chorowałam, więc nie było opcji, żeby wyjść na rower. Tym bardziej, że ostatnio trochę na minusie było :P
Miałam pojechać z Michałem na rower w sobotę lub niedzielę, jeśli pogoda będzie w porządku. Początkowo zrezygnowałam z sobotniej przejażdżki, ale w końcu się zdecydowałam. Na dworze tak na prawdę nie było tak źle jak to wyglądało zza okna. 
Michał przyjechał o 12, byłam już gotowa, Magda też, bo jechała z nami kawałek na Wypalanki. 
Nie chciałam jechać za daleko, smarkałam co 5 minut, więc co to za jazda :P
Pojechaliśmy przez Wypalanki, Rosnówko, okolice Jarosławca do Jezior, obowiązkowo zjazd do jeziora Góreckiego i chyba już tradycyjnie fotka na "plaży":

Nad jeziorem Góreckim


Wiem, jestem monotematyczna i ciągle to powtarzam, ale uwielbiam to miejsce o każdej porze. Jak będzie śnieg to chyba będę musiała tam pójść pieszo zrobić zdjęcie. :D
Po przydługawej przerwie ruszyliśmy dalej, żeby nie zmarznąć za bardzo. Pierścieniem jechaliśmy do Łodzi, tam kierunek Trzebaw i Wypalanki, a następnie Chomęcice. Koło domu proponowałam Michałowi herbatkę, ale zrezygnował i pojechał do domu. 
Dzięki za wyciągnięcie mnie z domu! :)

Niedzielna wycieczka

Niedziela, 14 września 2014
km:77.34km teren:0.00
czas:03:59km/h:19.42
Kategoria ze zdjęciami, WPN, 3. 50-100km, z Michałem
Tego dnia pojechałam z mamą do Konarzewa do kościoła rowerem, a potem na przejażdżkę z Michałem. Przyjechał punktualnie o 12, ale że ja nie byłam gotowa to załapał się na kawałek wczorajszej tarty. Później naprawił usterkę w Lotki rowerze i wyruszyliśmy. Na początku z wiatrem do Konarzewa, dalej przez Trzcielin, Lisówki do Żarnowca, gdzie wjechaliśmy na trasę pierścienia. Jechaliśmy nim przez Tomice, Mirosławki, Wielką Wieś, Stęszew, Górkę i zjechaliśmy do jeziora Kociołek, a potem pojechaliśmy do stacji, do której dojeżdżają drezyny od Mosiny. Okazało się, że jest tam akurat wycieczka i mogliśmy sobie obejrzeć drezyny, a nawet widzieliśmy jak są obracane i szykowane do jazdy w drugą stronę. :)

Drezyny w WPNie

Po chwili odpoczynku zawróciliśmy do Kociołka, dalej jechaliśmy koło j. Góreckiego i do Puszczykowa. Dłuższa przerwa była w lodziarni, gdzie chyba tradycyjnie w tym roku wciągnęłam loda włoskiego. :) Pożywieni ruszyliśmy dalej przez Puszczykowo i Michał myślał żeby już wracać, ale ja chciałam pojechać dalej więc poprowadziłam drogą, którą ostatnio jechałam z Lotką. Przejechaliśmy koło kościółka, przez lasek, przenieśliśmy rowery przez tory i wyjechaliśmy przy szlaku nadwarciańskim, na który wjechaliśmy. Szlakiem jak zawsze jechało się cudownie, świetna trasa i wspaniałe widoki. Zaczęłam odczuwać zmęczenie, ale mimo to jechało się bardzo dobrze. Ze szlaku zjechaliśmy w Luboniu, trochę dalej niż zwykle zjeżdżam, więc poznałam nowy odcinek. Tam też chwila przerwy przy sklepie, żebym mogła kupić wodę, bo do domu bym nie dojechała. Z Lubonia już przez Komorniki i Rosnowo do Chomęcic. 
Pogoda dopisała, w sumie była bardziej letnia niż jesienna i momentami było naprawdę upalnie. Dzięki za wycieczkę :)