thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

2. 30-50km

Dystans całkowity:3145.48 km (w terenie 108.50 km; 3.45%)
Czas w ruchu:174:33
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.90 km/h
Liczba aktywności:79
Średnio na aktywność:39.82 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Poznań

Wtorek, 23 maja 2017
km:47.71km teren:0.00
czas:02:30km/h:19.09
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Michałem

Kolejny raz rowerkiem do Michała.

Tulipany już przekwitły

Dzień lenia

Niedziela, 21 maja 2017
km:44.00km teren:0.00
czas:02:14km/h:19.70
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Michałem
Leniwa niedziela, pojechałam rowerem do Michała, ale nie jechaliśmy na żadną wycieczkę. Wieczorem Michał odprowadził mnie do Komornik, dalej jechałam sama.
Niebo chwilę po zachodzie słońca uwieczione na zdjęciu przed Rosnowem:

Chwilę po zachodzie

Poznań

Sobota, 20 maja 2017
km:36.29km teren:0.00
czas:01:46km/h:20.54
Kategoria 2. 30-50km, transport
Kolejny raz rowerkiem do Michała. Pogoda od rana była kiepska, całą drogę mżyło raz mocniej, a raz słabiej. Powrót popołudniu pod silny wiatr.

Dziś kiepska pogoda

Poznań

Środa, 17 maja 2017
km:37.78km teren:0.00
czas:01:56km/h:19.54
Kategoria transport, 2. 30-50km
Tak samo jak wczoraj, dojazd do Michała rowerem.
I znów zdjęcie na Dębinie:

Na Dębinie

Poznań

Wtorek, 16 maja 2017
km:36.55km teren:0.00
czas:01:44km/h:21.09
Kategoria 2. 30-50km, transport
Do Michała stałą trasą przez Luboń, Dębinę. Cudownie było rowerkiem omijać popołudniowe korki. 

Popołudniowy korek

Na Dębinie

Na Dębinie minuta przerwy, żeby zrobić zdjęcie łabędzia po drugiej stronie stawu. Dopiero później zorientowałam się, że przede mną stoją dwie kaczki. :P Też się załapały. :)

Niedziela na bogato

Niedziela, 14 maja 2017
km:47.26km teren:0.00
czas:03:13km/h:14.69
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
Przejażdżka Wartostradą, geocaching i grill nad Wartą... Tylko kilometrów mało. :P

Pojechaliśmy rowerami razem z Michałem na Mszę do kościoła św. Rocha, a później udaliśmy się na Wartostradę. Jechało się bardzo przyjemnie, choć pod wiatr. Szkoda tylko, że nowy odcinek jest szerokim ciągiem pieszo-rowerowym, a nie jest przedzielony... Tym razem było mało ludzi, ale nie wyobrażam sobie przedzierania się przez tłumy spacerowiczów. 

Wartostrada

Koniec marudzenia. :P
Z Wartostrady zjechaliśmy przy Hetmańskiej i skręciliśmy w stronę Starołęki. Celem było to samo miejsce, które odwiedziliśmy podczas naszej poprzedniej, wspólnej wycieczki. 

Nad Wartą

Kontynuowaliśmy zbieranie skrytek. Słońce grzało bardzo mocno i było gorąco. Szukanie utrudniały wysokie, bujne pokrzywy. Musieliśmy też prowadzić rowery przez wąskie, zarośnięte ścieżki i piach. 

Nad Wartą

Jak na wydmie

Później nastąpił najbardziej wyczekiwany moment tego dnia, czyli grill. 

Ładne miejsce

Poszukaliśmy odpowiedniego miejsca i zajęliśmy się przygotowaniem naszego małego obozu. 
Mieliśmy grilla jednorazowego, kocyk i świetne nastroje. Taki klimat bardzo lubimy. 
Upiekliśmy sobie kiełbasy i chleb, do tego musztarda, pomidor - pychotka. :) 

Grill nad Wartą

Po jedzeniu mieliśmy czas na leniuchowanie, a grill na ostygnięcie. Słońce schowało się za chmurami, a ja na opalonych rękach zaczęłam odczuwać skutki jego wcześniejszego działania. 
Posprzataliśmy wszystko i ruszyliśmy zdobyć ostatnią skrytkę, do której Michał musiał się wdrapać na drzewo. Pokrzywy były wszędzie. 

Pokrzywowy las

Stan wody w Warcie jest wysoki, na zdjęciu powyżej nie widać miejsca, gdzie Michał siedział 1 maja. 

Wysoki poziom wody w Warcie

Później czekał nas powrót do domu, najpierw w stronę Rogalinka przez Czapury, Wiórek i Sasinowo czyli nieznane mi tereny. Od Rogalinka już przez Puszczykowo, doskonale znanymi drogami do domu.

Dziękuję za fajny dzień, następnym razem musimy pamiętać o kremie z filtrem, odstraszaczu owadów i dużej ilości wody. :)

Do Michała

Piątek, 12 maja 2017
km:43.76km teren:0.00
czas:02:13km/h:19.74
Kategoria 2. 30-50km, transport, z Michałem

Majówka

Poniedziałek, 8 maja 2017
km:36.83km teren:0.00
czas:02:13km/h:16.62
Kategoria 2. 30-50km, geocaching, z Michałem, ze zdjęciami

Od początku roku jest zimno i wietrznie. Powoli mam tego dość. Pogoda wybiła nam z głowy nieśmiałe plany wyjazdu pod namiot, ale majówka w ogóle bez roweru byłaby nie do zaakceptowania. W poniedziałek wyruszyliśmy z Michałem w teren. Przyjechał po mnie i razem pojechaliśmy w stronę Poznania. Celem na ten dzień było odnalezienie kilku skrytek geocache nad Wartą. Pojechaliśmy przez Komorniki, Luboń, Dębinę, Starołękę i zjechaliśmy w stronę rzeki. Przed nami była łąka i ścieżka prowadząca do rzeki, a potem wzdłuż niej. Dodatkowo była usiana fajnymi skrytkami.
 
Majówka - szukamy skrytek geo

Kilka razy wspinaliśmy się na drzewa, żeby dosięgnąć zdobycz. Raz odpuściliśmy, bo wejście było trudne, a w butach spd jeszcze trudniejsze. Mimo to miejsce bardzo nam się spodobało i postanowiliśmy, że kiedyś tam wrócimy.

Majówka - Warta

Majówka - kolejna skryteczka

Początkowo planowaliśmy powrót przez Mosinę, aby tam przekroczyć Wartę i wrócić do mnie. Jednak szukaliśmy skrytek dłużej niż planowaliśmy i postanowiliśmy wrócić tą samą trasą. Zmodyfikowaliśmy ją o przejazd wzdłuż autostrady do Lubonia, który poleciła nam spotkana para rowerzystów. Mimo, że skraca drogę, to trzeba nosić rowery, na koniec jechać po trawie i pewnie więcej z tego skrótu nie skorzystamy.

Majówka - A2

Wróciliśmy do domu, gdzie czekał na nas obiadek. 
Sam wyjazd bardzo udany, bardzo wiało, ale było słonecznie. Odkryliśmy też bardzo fajne, spokojne miejsce na obrzeżach miasta.

Dziękuję za niezbyt długą, ale ciekawą wycieczkę :*

Z Michałem! W końcu :)

Niedziela, 2 kwietnia 2017
km:42.80km teren:0.00
czas:02:37km/h:16.36
Kategoria ze zdjęciami, z Michałem, WPN, 2. 30-50km
Po powrocie z kościoła i zjedzeniu śniadania ruszyłam na rower. Znów wiało, dodatkowo bolało mnie gardło, ale w końcu Michał miał przyjechać do mnie rowerem. :) Spotkaliśmy się w Komornikach i już razem pojechaliśmy przez Wiry w stronę Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego. Razem jechało się cudownie, drzewa częściowo chroniły przed wiatrem. NSR-em jechałam już trzeci raz w ostatnim czasie, ale takich tras nigdy za dużo.

Przerwa nad Wartą

Zrobiliśmy sobie przerwę nad rzeką, posiedzieliśmy tam dość długo. Mieliśmy małą ucztę, bo Michał wyjął z plecaka babkę.

Warta

Szlakiem dojechaliśmy do Puszczykowa gdzie pojechaliśmy na lody. To znaczy Michał jadł lody, a ja z powodu bólu gardła dostałam kawkę.

Puszczykowo

Mniam :)

Posileni pojechaliśmy dalej w stronę Mosiny. Na część tej trasy zamieniliśmy się rowerami, Michał wyregulował mi przerzutkę, bo coś mi ostatnio szwankowało. Ja ćwiczyłam sobie wpinanie i wypinanie butów, bo jego pedały są skręcone dużo mocniej. Trudno było i niepewnie. Z ulgą wsiadłam na mój rower, w którym biegi zmieniają się teraz bez problemu. Dziękuję! :*
W Mosinie czekał nas długi podjazd wzdłuż ulicy Pożegowskiej, który pokonaliśmy spacerowym tempem. 

Osowa Góra

Zrobiliśmy zdjęcie wieży widokowej i pojechaliśmy dalej. Z Osowej Góry zjechaliśmy drogą przy studni Napoleona i znów się zatrzymaliśmy, tym razem przy głazie Wodziczki. Michał bawił się w geocaching i szukał skrytki, którą ja niedawno znalazłam.

Zjazd do jeziora Kociołek

Zjechaliśmy do Jeziora Kociołek i skręciliśmy w stronę jeziora Góreckiego. Ścieżką wzdłuż jeziora dojechaliśmy do Jezior i dalej Grajzerówką, z której zjechaliśmy w Szreniawie. 
Ostatnie kilometry do domu były ciężkie, bo pod silny wiatr. Znów... Ile może tak wiać. :P
W domu czekał na nas niedzielny obiad.
Dziękuję za wspólną wycieczkę! :)

Pracowita sobota

Sobota, 1 kwietnia 2017
km:40.19km teren:0.00
czas:02:04km/h:19.45
Kategoria ze zdjęciami, WPN, 2. 30-50km

W przerwie między przedpołudniowym i popołudniowym kopaniem ogródka wybrałam się na rower. Najpierw rowerkiem na cmentarz, a po obiedzie na przejażdżkę. 

Ruszyłam w stronę Wypalanek, tam odbiłam w kierunku Stęszewa. Cieszyłam się, że w końcu przestało wiać, ale znów poczułam rozczarowanie. Dojeżdżając do Dębna walczyłam z tak silnym wiatrem, że gdy w końcu podjechałam pod górkę, rower nie chciał się z niej stoczyć i znów musiałam mocno deptać. 

Droga do Stęszewa

Objechałam sobie dookoła jeziora Dębno i na wjeździe do Krąplewa ujrzałam takie ostrzeżenie:

Wysoce zjadliwa grypa ptaków

Chyba mnie te biedne ptaszki zaraziły, bo po powrocie do domu zaczęło mnie boleć gardło. :D Dalej jechałam pierścieniem, przez Łódź, Górkę i zjechałam na czerwony szlak do jeziora Góreckiego. 

Konie - nad jeziorem Witobelskim

Wyspa Zamkowa na jeziorze Góreckim

Zrobiłam chwilę przerwy na tarasie widokowym przy Wyspie Zamkowej. Dalej jechałam wzdłuż jeziora, pierwszy raz w tym roku tą trasą, bardzo ją lubię. Przy "plaży" zatrzymałam się na moment, tylko żeby zrobić zdjęcie. Jak dla mnie było tam za dużo ludzi. :P

Dzikie tłumy :D


Jadąc dalej wzdłuż jeziora musiałam przenieść rower nad złamanym konarem. Od Jezior już do domu, przez Grajzerówkę i Szreniawę.

A po powrocie znów widły i kopanie ogródka. :)