thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

2. 30-50km

Dystans całkowity:3145.48 km (w terenie 108.50 km; 3.45%)
Czas w ruchu:174:33
Średnia prędkość:18.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.90 km/h
Liczba aktywności:79
Średnio na aktywność:39.82 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Jezioro Góreckie

Sobota, 6 lutego 2016
km:33.83km teren:0.00
czas:01:59km/h:17.06
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami

Dziś wybrałam się na rower z Michałem. Po 12:00 zaczęłam się szykować i gdy już założyłam na siebie ciuchy rowerowe, wyruszyłam w stronę Decathlonu. Tam miałam się spotkać z Michałem, bo chciał obejrzeć pelerynki i portki przeciwdeszczowe na rower. Dojechałam kilka minut wcześniej niż on, ale nie jechałam w jego stronę, tylko poczekałam. Nie chciałam pchać się na parking, rondo i wiadukt.

Mój piękny rower

W końcu przyjechał:

Michał już przyjechał

Poszedł do środka zostawiając rower pod moją opieką. Dłużyło mi się i zaczęło robić się chłodno. W końcu po rozeznaniu wyszedł, więc mogliśmy pojechać przez Komorniki na Grajzerówkę. Cieszyłam się bardzo, że w końcu pojadę gdzieś dalej do WPN-u. Na razie za mną tylko krótkie wyjazdy, ale lepsze takie niż żadne. :) Za Szreniawą zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby zjeść po batoniku, bo w brzuchach nam już lekko burczało.

Jesteśmy na Grajzerówce

Pojechaliśmy dalej i w Jeziorach skręciliśmy do jeziora Góreckiego. Parking był pełen samochodów, co zwiastowało dużą ilość spacerowiczów na ścieżce wzdłuż jeziora. I rzeczywiście, zaraz po skręcie pojawiły się pierwsze "łajzy" - tak mi przypasowało to określenie. Zanim zjechaliśmy do jeziora musieliśmy jechać slalomem, omijając kilkanaście osób. Na ścieżce wzdłuż jeziora było wspaniale. No, może poza psem, który przyprawił mnie niemalże o zawał, gdy wyskoczył zza swej właścicielki i zaczął szczekać. :P
W moim ulubionym miejscu też dużo ludzi, zajęta była nawet ławeczka, z której robię tradycyjne zdjęcie zawsze kiedy tam jestem:

Moje miejsce, jakie zaludnione

Zrobiłam zdjęcie kilka metrów dalej, nie było sensu tam stać, więc zrobiłam nam fotkę i ruszyliśmy dalej.

A oto my

Wjechaliśmy na fragment pierścienia, którym jechaliśmy do Górki, gdzie odbiliśmy w kierunku Trzebawia.

Jedziemy już fragmentem pierścienia

Później jechaliśmy już przez las i Wypalanki. Przed Chomęcicami zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby zrobić zdjęcie klucza lecących gęsi:

Klucz dzikich gęsi

Dalej to już prosto do domu na ciepły obiadek. Dziękuję za kolejną wycieczkę! :)

Popołudniowo z Michałem i Lotką

Środa, 23 września 2015
km:43.13km teren:0.00
czas:02:07km/h:20.38
Kategoria 2. 30-50km, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Najpierw pojechałam do Auchan, gdzie spotkałam się z Michałem, popilnowałam mu rower, a on poszedł do środka oddać aparat na gwarancję. Później podjechaliśmy na chwilę do Decathlonu, Michał kupił portki, ja weszłam dodać wcześniejszy paragon na kartę klienta.
Wróciliśmy do domu szybko zjeść obiadek i ogarnąć się. Byliśmy umówieni na rower z Lotką. Przyjechała do nas, ubraliśmy się i pojechaliśmy. Najpierw w stronę Komornik, a po drodze spotkaliśmy moją mamę na rowerze wracającą z pracy. :) Dojechaliśmy do Lubonia i rozstaliśmy się przy szkole. Michał pojechał w kierunku Poznania, a my Łęczycy.
Jechałyśmy najpierw ścieżką rowerową, za przejazdem pojechałyśmy do Wir, tam chwila przerwy, ubrałyśmy chusty na głowy i ruszyłyśmy.
Zaczęło padać, ale nie rozpadało się. :) Przez  Komorniki i Grajzerówką dojechałyśmy do Szreniawy. Cały czas kropiło mniej lub bardziej i bałam się, że zmoknę.
Po drodze rozmawiałyśmy o blogu i w Szreniawie zorientowałam się, że dziś nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Więc zrobiłam - super hiper giga jakość: :D

Po ciemku przez Szreniawę

Rozstałyśmy się, nie zatrzymywałyśmy się ani na chwilę, tylko pojechałam prosto do domu, żeby nie zmoknąć.

Na Stary Rynek

Środa, 16 września 2015
km:40.64km teren:0.00
czas:02:09km/h:18.90
Kategoria 2. 30-50km, z Michałem, ze zdjęciami

Michał chciał oddać książeczkę PTTK do podbicia, więc pojechałam z nim na Stary Rynek:

PTTK Poznań Stary Rynek

On poszedł załatwić sprawę, a ja poczekałam za nim. Tuż obok spotkaliśmy rowerowego kolegę, który tym razem popijał piwko. Pojechaliśmy dalej, po drodze wstąpiłam coś sprawdzić w Salonie Posnania, a kawałek dalej zatrzymaliśmy się przy lodziarni.
Postawiliśmy na sorbet jagodowy - pychotka! :P

Sorbet jagodowy - pychota

Dalej wstąpiliśmy do Cykloturu odebrać zamówienie i do Decathlonu, gdzie Michał kupił sobie polar. A dalej to już prosto do mnie :)

Osowa Góra

Wtorek, 15 września 2015
km:38.37km teren:0.00
czas:02:03km/h:18.72
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Kolejny raz umówiłam się z Lotką na rower i kolejny raz nie udało nam się wyjechać o umówionej godzinie. Najpierw była 16:00, ale Lotka chciała chwilę później, ja miałam przyjechać do niej, wyjechałam o 16:30, a u niej poszłam jeszcze na kawę i w końcu wyjechałyśmy około 17:30. Grajzerówką dojechałyśmy do Jezior i jeziora Góreckiego, zrobiłyśmy przerwę w tradycyjnym miejscu, a celem była Osowa Góra.

Moje miejsce

Od j. Góreckiego pojechałyśmy w dół, minęłyśmy jezioro Kociołek i zaczął się podjazd.

Początek podjazdu

Lotka uświadomiła mi, że podjeżdża tu pierwszy raz, wcześniej zawsze podprowadzała. Podjechałyśmy raczej bez problemu, ale zmachane. Chciałyśmy wejść na wieżę, ale spotkała nas przykra niespodzianka. "Teren budowy. Wstęp wzbroniony" - budowniczych nie widać, budowy nie widać, ale nie będziemy włazić jak nie każą :P

Taka przykra niespodzianka

Pojechałyśmy jednak od drugiej strony, dojechać można bez problemu, przy samej wieży nie było żadnych zakazów. Przypięłyśmy rowery i wspięłyśmy się na górę:

Wieża widokowa na Osowej Górze

Mosina.pl

Selfie na górze

Schodzimy na dół

Widok z góry całkiem ciekawy, jednak jak wiadomo, zdjęcie nigdy nie odda tego co widzimy, nawet zrobione najlepszym sprzętem. :)
Chwilę pooglądałyśmy krajobraz, zrobiłyśmy sobie sweetaśne selfie i zeszłyśmy na dół. Zjechałyśmy w dół ulicą Pożegowską. Dawno nas tam nie było, zauważyłam, że nie ma już stacji naprawczej dla rowerów. Jest natomiast nowa, kawałek dalej, po drugiej stronie ulicy - dziwne:

Nowa stacja naprawcza w Mosinie

Patrząc w drugą stronę zauważyłyśmy pięknie oświetlony światłem zachodzącego słońca komin. Tutaj zdjęcie totalnie nie oddaje widoku, jaki mogłyśmy oglądać:

Komin pieknie oświetlony światłem zachodzącego słońca

Z Mosiny pojechałyśmy do Puszczykowa, chciałyśmy zjeść hot-dogi w Żabce, ale jedna była zamknięta, w drugiej nie było. Skończyło się na mini pizzy z Biedronki. Ruszałyśmy do domu koło 20:00, było już ciemno i nie chciałyśmy jechać przez las, pojechałyśmy więc ścieżką do Łęczycy. Zaczęło kropić, ale nie rozpadało się na dobre, w Wirach już przestało. Przez Wiry i Komorniki dojechałyśmy do Rosnowa, usiadłyśmy na chwilę na przystanku, ale znów zaczęło padać, więc szybko ruszyłyśmy każda w swoją stronę.

Dzięki za fajną wycieczkę :)

Żółtym szlakiem

Czwartek, 3 września 2015
km:38.53km teren:0.00
czas:02:13km/h:17.38
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Wybrałam się na rower z Lotką. Pojechałam po nią, wypiłyśmy kawkę, dopompowałyśmy jej dętkę i ruszyłyśmy w stronę Grajzerówki. Dziś postanowiłyśmy pojechać do Puszczykowa żółtym szlakiem. Prowadził nas przez las i pole w kierunku Łęczycy.
Po drodze widać było efekty tegorocznego lata i towarzyszących mu burz:

Efekty tego lat

Efekty lata c.d

A tym szlakiem się kierowałyśmy:

Tym szlakiem się kierowałyśmy

Wkrótce jednak go opuściłyśmy, w Łęczycy skręcał w stronę przeciwną do naszej planowanej. Poza tym był jakoś słabo oznaczony.
Pojechałyśmy do Puszczykowa, chwila przerwy na rynku i ruszyłyśmy w stronę domu. Przez Jeziory, Jarosławiec i Rosnówko dojechałyśmy do Chomęcic. Lotka wstąpiła do mnie, dostała obiad, obejrzałyśmy Paranienormalnych i odprowadziłam ją do Rosnowa.

Dzięki za przejażdżkę!

Do Michała

Środa, 19 sierpnia 2015
km:47.53km teren:0.00
czas:02:26km/h:19.53
Kategoria transport, 2. 30-50km

Z Lotką wieczorem

Czwartek, 13 sierpnia 2015
km:30.02km teren:0.00
czas:01:29km/h:20.24
Kategoria z Lotką, 2. 30-50km

Wybrałyśmy się na rower dość późno, już było szaro, ale Lotka w końcu odnalazła swoje lampki, więc nie był to problem.
Zrobiłyśmy objazd po okolicy, najpierw przez Głuchowo, Gołuski, Palędzie, Dopiewiec do Dopiewa gdzie zrobiłyśmy chwilę przerwy.
W Konarzewie na Dopiewskiej spotkałyśmy kota samobójcę :D Najpierw nagle z boku wbiegł mi pod rower, zaplątał się w pedały, a gdy uciekł, wbiegł pod rower Lotce. Chciałyśmy zobaczyć co z nim, ale już uciekł. Mamy nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało. :/
My miałyśmy stan przedzawałowy :P
W Chomęcicach postanowiłam odprowadzić Lotkę, przez Rosnowo i jeszcze Komorniki do Szreniawy. Tak nam się spodobała jazda po ciemku. Jak jest ciepło i z dobrym oświetleniem jest całkiem fajnie.

Dzięki za przejażdżkę.

Ludwikowo

Czwartek, 6 sierpnia 2015
km:34.12km teren:0.00
czas:02:03km/h:16.65
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Krótka przejażdżka pod wieczór. Lotka przyjechała do mnie i ruszyłyśmy w kierunku Konarzewa bez celu, na bieżąco ustalałyśmy trasę. Z Konarzewa pojechałyśmy polną drogą do Stęszewa, momentami było trochę piaszczyście, ale nieźle. Ze Stęszewa wyjechałyśmy w kierunku Witobla i przez Łódź dotarłyśmy do Górki, gdzie zrobiłyśmy przerwę:

Mała przerwa w Górce

Ruszyłyśmy dalej i zjechałyśmy do j. Skrzynka szlakiem czerwonym, którym dawno nie jechałyśmy. Wieczór był bardzo ciepły, a tam było wręcz duszno. Koło j. Kociołek zapadła decyzja o podjeździe do Ludwikowa. Lotka zsiadła z roweru, żeby podprowadzić, ja podjechałam. Było lepiej niż myślałam - podjazd jakoś tak szybko się skończył.

Na górze uzupełnienie zapasów wody, obmycie twarzy i ochłoda Ludwiczanką:

Ludwikowo

Po chwili pogawędki z miejscowymi kuracjuszami i naradzie, którą drogą mamy wrócić, podjęłyśmy decyzję i zjechałyśmy tą drogą, którą podjechałyśmy. Koło Kociołka podjechałyśmy w stronę jeziora Góreckiego i zrobiłyśmy przerwę w tradycyjnym już miejscu:

Tradycyjna fotka

Dalej pojechałyśmy wzdłuż jeziora, do Grajzerówki i prosto do Szreniawy. Chwilę pogadałyśmy, pożegnałam się i pojechałam do domu. :)

Do Michała

Wtorek, 4 sierpnia 2015
km:45.27km teren:0.00
czas:02:17km/h:19.83
Kategoria transport, 2. 30-50km

Rowerowe zakupy

Piątek, 3 lipca 2015
km:31.68km teren:0.00
czas:01:36km/h:19.80
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami


Michał już od wiosny wybierał się do Puszczykowa po ciuchy rowerowe. Ciągle coś wypadało, nie było czasu, ale w końcu się udało. Umówiliśmy się w Łęczycy. Michał jechał prosto z pracy, ja z domu, ale tam też zawsze dużo roboty. Wyjechałam trochę później, więc musiał chwilę na mnie poczekać. Stamtąd już razem pojechaliśmy do Puszczykowa, spiesząc się, żeby zdążyć przed zamknięciem sklepu. 
Kupiliśmy co trzeba, zostawiliśmy także spodenki do przeszycia. ;) Pojechaliśmy jeszcze do Biedronki na lody frugo, coś do jedzenia i picia. Spędziliśmy tam prawie godzinę. Powrót również przez Łęczycę, gdzie się rozstaliśmy. Ja w Wirach odbiłam na polną drogę prowadzącą prosto do Szreniawy:

Droga do Szreniawy

Przed Szreniawą

Ze Szreniawy już prosto do domu. :)