thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Z Lotką

Piątek, 29 maja 2015
km:45.55km teren:0.00
czas:02:34km/h:17.75
Kategoria 2. 30-50km, z Lotką

Po długiej przerwie wyszłyśmy z Lotką na rower. To ona przyjechała po mnie, musiała chwilę poczekać, wypiła kawę, później jeszcze dopompowanie jej dętki i w końcu pojechałyśmy. Najpierw do Gołusek, tam postanowiłyśmy częściowo jechać czerwonym szlakiem, którym jechałam już kiedyś.

Szlak czerwony dookoła Dopiewa

Jechałyśmy nim przez las i nagle okazało się, że przeoczyłyśmy jakiś skręt i wyjechałyśmy w kierunku Dopiewca. :D No nic, jechałyśmy dalej. W Dopiewie przerwa przy sklepie na lody i coś słodkiego. Kiedy ruszyłyśmy spostrzegłyśmy ciemne chmury zwiastujące deszcz, na szczęście dosyć daleko. Przez Konarzewo wróciłyśmy do mnie, chwila rozmowy, dałam jej kask od Gumisia i odprowadziłam ją. 
Gdy byłam w Szreniawie, zaczęło padać, ale prawie przestało. Nie zmokłam w drodze do domu. :)

Dzięki! :)

Z Miłoszem do Komornik

Czwartek, 28 maja 2015
km:8.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, z Miłoszem
Miałam pojechać rowerem do Komornik do apteki, ale akurat przyszedł Miłosz, więc zaproponowałam, żeby pojechał ze mną :)

Do Komornik

Piątek, 8 maja 2015
km:9.50km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria transport
Do ośrodka zdrowia i apteki.

WPN z Martą, Lotką i Gumisiem

Piątek, 8 maja 2015
km:45.55km teren:0.00
czas:02:34km/h:17.75
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Gumisiem, z Lotką, ze zdjęciami

Początkowo Marta z Pawłem mieli przyjechać do mnie wcześniej na kawę, a później mieliśmy zgarnąć Lotkę i pojechać gdzieś razem. Wyszło jednak inaczej. Najpierw pojechałam po Dorotę do Szreniawy, dalej Grajzerówką i przez las dotarłyśmy do Puszczykowa. Koło lodziarni czekali na nas Marta i Paweł. Z Puszczykowa jechaliśmy żółtym szlakiem. Wiedziałam, że taki istnieje, ale nie jechałam nim nigdy, a jest bardzo przyjemny. Wyjechaliśmy na Grajzerówkę koło parkingu przy Jarosławcu. Pojechaliśmy dalej do Jezior, zjechaliśmy do j. Góreckiego i w etatowym już miejscu zrobiliśmy przerwę.

Etatowe miejsce :)

Przerwa :)

Ruszyliśmy dalej i odcinkiem pierścienia dotarliśmy do Górki.

Lotkiewicz :)

Dojeżdżamy do Górki :)

W Łodzi zjechaliśmy ze szlaku i pojechaliśmy do Trzebawia, gdzie zrobiliśmy przerwę przed domem Marty cioci, którą poszła na chwilę odwiedzić.

Wyjazd z Trzebawia

Dalej pojechaliśmy w stronę Stęszewa i skierowaliśmy się na Wypalanki.

Przed Wypalankami

Marta

W Chomęcicach się rozdzieliliśmy, Marta z Gumisiem pojechali do Głuchowa, a ja z Lotką w swoją stronę.

Dzięki za wspólną wycieczkę! :)

Dziewicza Góra

Niedziela, 3 maja 2015
km:93.50km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami

Trzeci dzień majowego weekendu postanowiliśmy wykorzystać na wycieczkę w rejony Michała. Zwykle to on przyjeżdżał do mnie i tutaj jeździliśmy, więc pora to zmienić. Trochę czasu minęło zanim się ogarnęłam i wyjechałam z domu, później jeszcze wykolejony tramwaj w Poznaniu, ale w końcu dotarłam. Zostawiliśmy mój rower w piwnicy i poszliśmy wypić kawkę, jego rodziców nie było, też pojechali na rowery. :)
Wyjechaliśmy po posileniu się. Nie będę dokładnie opisywać trasy, bo to nie ja byłam przewodnikiem.
Pamiętam, że na początku pojechaliśmy w stronę cmentarza na Miłostowie - jest naprawdę ogromny. Później wyjechaliśmy w las i trochę się pogubiliśmy, ścieżka się skończyła i trzeba było się cofać. Przecięliśmy ul. Bałtycką i zjechaliśmy kawałek z trasy bo Michał chciał mi pokazać strzelnicę, gdzie w dzieciństwie przychodził z tatą zbierać łuski. :)

Początek trasy

Jechało się bardzo przyjemnie przez las, zrobiło się na tyle ciepło, że musiałam zdjąć jedną warstwę spod spodu. Czekał nas przejazd pod torami kolejowymi, trzeba było się schylić, ale gorsze były kamienie, na których opony się ześlizgiwały. 

Ciężko było przejechać

Lekko otarłam sobie rękę, ale tylko naskórek, więc jechaliśmy dalej. Niestety po kilku kilometrach musieliśmy przejechać koło pola rzepaku - żółtego śmierdziela :P Na szczęście nie było upału i powiewało trochę, więc nie było czuć tak mocno.

Śmierdziel daje o sobie znać

Jadąc przez ładne okolice (pomijając rzepak) dotarliśmy do Kicina i zrobiliśmy moment przerwy przy drewnianym kościele.

Kościół w Kicinie

Kawałek wjechaliśmy w las, Michał nastraszył mnie okropnym podjazdem, który wcale nie był taki zły :P W jednym tylko momencie podprowadziłam kilka metrów, bo nie dałam rady na korzeniach. Myślę, że następnym razem, kiedy już znam drogę, pójdzie mi lepiej. :)

Podjazd zbyt ciężki

Na samej górze przerwa i odpoczynek. Nie wchodziliśmy na wieżę, nie było gdzie zostawić rowerów, dlatego postanowiliśmy, że zrobimy to innym razem.

Dziewicza Góra

Na Dziewiczej Górze nie było gdzie usiąść, więc zjechaliśmy na dół i jechaliśmy dalej. Po kilku kilometrach zrobiliśmy dłuższą przerwę na ławeczkach w lesie. Zjedliśmy całą czekoladę i bawiliśmy się aparatami. Jednym z efektów jest to zdjęcie:

Piękni i młodzi

Mimo, że mamy odciski kasków na czołach to i tak uważam, że jest bardzo ładne. :)

Kościół w Wierzenicy

W końcu pojechaliśmy dalej, w Wierzenicy podjechaliśmy do kościoła i do Dworku Cieszkowskich, ale ruszaliśmy do domu, bo robiło się późno, a żołądki domagały się obiadu. :D

Powrót do domu

Koło Nowego ZOO

Jechaliśmy koło jeziora Swarzędzkiego, okolice Antoninka, później wzdłuż Nowego ZOO, aż dotarliśmy do końcowej stacji Maltanki i zaczęłam znów rozpoznawać miejsca, przez które jechaliśmy.

Obiad po takiej wycieczce smakował wyśmienicie. :)

Wieczorem znów wsiedliśmy na rowery i Michał odprowadził mnie do Komornik. Przy Lidlu chwila rozmowy i każde z nas odjechało w swoją stronę. 

Dziękuję za wycieczkę :*

Z Lotką i Michałem

Sobota, 2 maja 2015
km:22.34km teren:0.00
czas:01:14km/h:18.11
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
Na weekend byliśmy umówieni na grę w Monopol i nie tylko. Początkowo mieliśmy grać u Michała, później u Lotki, wypadło na koniec, że jednak u mnie. :)
Przed graniem wybraliśmy się na krótki rower. Michał przyjechał do mnie, później przyjechała po nas Lotka i ruszyliśmy w kierunku Wypalanek. Michał chciał pojechać do powojennych grobów w lesie:

Mogiły w lesie

Obok grobów prowadzi zielony szlak, który przy DK5 jest przerwany, po obu stronach drogi jest płot i brama, ale zamknięta. Jeśli jednak bardzo się chce to przejechać można tuż obok przejściem dla zwierząt:

Przejście dla zwierząt

Już kiedyś tam byłyśmy z Lotką, ale od drugiej strony. Szlakiem dotarliśmy do Stęszewa, dwa razy po drodze zastanawiając się gdzie jechać, bo oznaczenia były niekompletne.

Zabawy z aparatem

Zrobiliśmy koło Żabki przerwę na lody i podjęliśmy decyzję, że wracamy główną drogą bo tak będzie najszybciej:

W drodze do Szreniawy DK5

W Szreniawie Lotka skręciła do domu, a my pojechaliśmy do Chomęcic.

Po Michała do Plewisk

Piątek, 1 maja 2015
km:17.69km teren:0.00
czas:00:55km/h:19.30
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem, ze zdjęciami
Dostaliśmy z Michałem zaproszenie na grilla do Głuchowa, więc miał przyjechać do mnie rowerem, żebyśmy mogli razem pojechać samochodem ode mnie. Pogoda była tak wspaniała, że postanowiłam wyjechać po niego. Ruszyłam z domu, po drodze zadzwoniłam, żeby zapytać, którą droga jedzie. Przez Rosnowo i Komorniki dotarłam do Plewisk, tam się spotkaliśmy.
W drugą stronę niestety trochę pod wiatr. Zaproponowałam, żeby nie wracać tak jak przyjechałam, tylko polami i Michał się zgodził. W połowie drogi do Głuchowa zatrzymaliśmy się na chwilę koło rzeczki, żeby zrobić zdjęcia:

Wirynka między Plewiskami, a Głuchowem

A oto ja nad Wirynką

Ruszyliśmy dalej, przejazd przez Głuchowo i polnymi drogami dotarliśmy do Chomęcic.
Weekend majowy, który miał być deszczowy, rozpoczęty krótką bo krótką, ale słoneczną wycieczką. :)

Z mamą

Niedziela, 26 kwietnia 2015
km:24.85km teren:0.00
czas:01:35km/h:15.69
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami
Po wcześniejszej samotnej przejażdżce przyszedł czas na wycieczkę z mamą. Zjadłam obiad i ruszyłyśmy w stronę Konarzewa, żeby na cmentarzu podlać kwiatki. Spotkałyśmy wuja i ciocię z dwuletnim kuzynem, który dzielnie pomagał nam nosić wodę. :) W końcu ruszyłyśmy w drogę powrotną. Skręciłyśmy koło parku i pojechałyśmy przez Glinki na Wypalanki. Mama chciała pojechać na plażę zobaczyć jak teraz to wszystko wygląda. Po drodze spotkałyśmy parę łabędzi, oto fotka:

Jezioro Chomęcickie

A to mamusia i jej kobza:

Mama i kobza

Mama miała chęć jechać dalej więc pojechałyśmy do Rosnówka przez las i dalej do jeziora Jarosławieckiego:

Jezioro Jarosławieckie

Na plaży dłuższa przerwa, wiatr się uspokoił i zrobiło się przyjemnie ciepło. Powrót przez Rosnówko i polną drogą do Chomęcic.
Na prawdę fajnie było pojechać z mamą! :)

Wokół Gminy Dopiewo

Niedziela, 26 kwietnia 2015
km:45.85km teren:0.00
czas:02:33km/h:17.98
Kategoria 2. 30-50km, ze zdjęciami
Michał pojechał z Gumisiem w teren, Lotka nie mogła jechać, więc wybrałam się na rower sama. Pogoda była ładna, tylko wiało dość mocno, ale co tam. Mogłam sobie jechać spokojnie, własnym tempem, nigdzie się nie spiesząc.
Wyjechałam z domu przez Głuchowo dotarłam do Gołusek pod wiatr. Zatrzymałam się koło przystanku i z ciekawości spojrzałam na stojącą obok mapę:

Szlak czerwony dookoła Dopiewa

Okazało się, że jestem w miejscu, przez które przebiega czerwony szlak dokoła gminy Dopiewo. Postanowiłam nim pojechać, przynajmniej nie będę krążyć po lasach tylko pojadę sobie szlakiem. Wjechałam w las, który zaraz się skończył i wyjechałam w Palędziu, następnie wzdłuż torów i koło dworca PKP. Wyjechałam w Dąbrówce i tam oznaczenie szlaku było niejasne, a kawałek dalej wcale go nie było. Wybór między 'prawo' i 'lewo', pojechałam w lewo, bo wiedziałam w którym kierunku trzeba jechać i po chwili znów zobaczyłam oznaczenia.
Za Dąbrówką wjechałam w las i jechało się bardzo przyjemnie. Momentami gdy wiatr przycichł, zwłaszcza w lesie było gorąco.

Tym szlakiem jechałam :)

Jechałam przez lasy w okolicach Palędzia i Zakrzewa, szlak częściowo pokrywał się ze Szlakiem Pamięci. Pomyślałam, że kiedyś trzeba go przejechać w całości.

Pięknie w tym lesie!

Co chwilę zatrzymywałam się, żeby zrobić jakieś zdjęcia, oto jedno z nich:

Kwiatki po drodze

Gdy wyjechałam z lasu przejechałam przez miejscowość Pokrzywnica i spotkałam w środku pola znajomą, która jechała na wycieczkę z rodzicami i bratem. Po minucie rozmowy każdy pojechał w swoim kierunku.
Zrobiłam zdjęcie i pojechałam dalej pod wiatr:

Między Pokrzywnicą, a Więckowicami

Zaraz wyjechałam w Więckowicach, przejechałam przez miejscowość i znalazłam się nad jeziorem Niepruszewskim. Od tego momentu, aż do Żarnowca szlak pokrywa się z Pierścieniem dookoła Poznania. W Zborowie nie zabrakło przerwy na plaży i zdjęć:

W Zborowie

Plaża w Zborowie

Po chwili odpoczynku ruszyłam dalej, wszystko wokół już zakwitło i się zazieleniło, więc było pięknie. Tylko gdyby tego śmierdzącego rzepaku nie było. :P Dobrze, że wiało i ten "zapach" trochę uciekał.
Przez Żarnowiec koło źródełka przejechałam nie zatrzymując się, było dużo ludzi i śpieszyłam się do domu na obiadek.

W Trzcielinie

Szlak prowadzi przez Lisówki, Trzcielin do Konarzewa. W Konarzewie przez Kwiatową wyjeżdża w pole by zatoczyć pętlę z powrotem do Gołusek. Ja na środku pola odbiłam na Chomęcice i pomknęłam do domu.
Szlak bardzo fajny, omija ruchliwe drogi, trochę asfaltu, trochę terenu. Tylko wspomniane wyżej oznaczenia w Dąbrówce mogłyby być lepsze. Poza tym całkiem w porządku.

Zawalone wiadukty

Sobota, 25 kwietnia 2015
km:27.06km teren:0.00
czas:01:29km/h:18.24
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
Po wcześniejszej wycieczce z Michałem nadszedł czas na dalszą jazdę, dołączyła do nas Lotka. Przyjechała jak skończyliśmy jeść, nic nie chciała, więc wypiliśmy tylko kawkę. Potem zajęliśmy się "profesjonalnym montażem" oświetlenia, bo swoje zapodziała gdzieś w trakcie remontu. Dałam jej starą, ułamaną lampkę, a efekt pracy był taki: :D



W końcu ruszyliśmy:

Ruszyliśmy wreszcie

Z Chomęcic pojechaliśmy polną drogą w kierunku Rosnówka, Michał chciał dojechać do kładki z innej strony niż zwykle, więc proszę bardzo. Na kładce akurat udało nam się zobaczyć lądujące łabędzie:

Łabędzie w Rosnówku

Dalej pojechaliśmy przez las i wyjechaliśmy w Trzebawiu, Michał wspomniał o zawalonym wiadukcie kolejowym, który widać od szosy. My się wybierałyśmy tam od zeszłego roku, więc postanowiliśmy tam pojechać wzdłuż pola przez młody lasek:

Jazda między drzewami

Udało nam się

Chwila przerwy

Zawalony most

Na moście zrobiliśmy sobie chwilę przerwy, zastanawiając się gdzie jechać dalej. Chmurzyło się i obawialiśmy się zmoknięcia. Chcieliśmy pojechać do Szreniawy, żeby zobaczyć drugi stary, zawalony wiadukt w lesie. Podjechaliśmy kawałek główną do Rosnówka, kilka kropel deszczu spadło i zaraz przestało. :) Jechaliśmy wzdłuż jeziora Jarosławieckiego, kawałek Grajzerówką i przez las do Wir.

Jedziemy przez las

W Wirach skręciliśmy w stronę Szreniawy i jadąc wzdłuż torów dotarliśmy do kolejnego zawalonego wiaduktu. Tam dłuższa przerwa, bo według rozkładu miał niedługo jechać pociąg.

Czekając na pociąg

Czekaliśmy, czekaliśmy, aż zrobiło nam się chłodno, a pociąg nie jechał. Pojechaliśmy dalej i kilka minut później przejechał obok nas. :P 
Dojechaliśmy do Szreniawy, odprowadziliśmy Lotkę i chwilę pogadaliśmy. Obok coś zrobiło "meee" i okazało się, że któryś z sąsiadów ma kozę, która przyjaźni się z królikiem :P

Koza i jej przyjaciel królik

Zrobiliśmy zdjęcie, pożegnaliśmy się i już w dwójkę pojechaliśmy do Chomęcic.
Dziękuję Wam za wspólną przejażdżkę! :)