Po raz pierwszy w lutym
Środa, 12 lutego 2014
Kategoria 1. 1-30km, z Gumisiem
km: | 30.11 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:38 | km/h: | 18.44 |
Obiecałam Gumisiowi, że po wtorku (maratonie egzaminacyjno - zaliczeniowym) mogę iść na rower, więc wstaję rano (o 10 :P) dzwonię, żeby zapytać czy mają dziś z Martą wolne i są chętni na małą przejażdżkę. Jadą po wpis na uczelnię i możemy śmigać. Po problemach z dodzwonieniem się i rozładowanym telefonem w końcu się dogadujemy.
Rower już czeka, jem obiadek i przed 14 ruszam do Głuchowa. Chwila u Gumisia, bo jak zwykle jest jeszcze niegotowy (!) i ruszamy. :)
Najpierw w stronę Gołusek, za Głuchowem skręcamy w drogę koło autostrady, ale okazuje się, że kawałek dalej się kończy, więc nawrotka xD Pięknym błotkiem jedziemy do Gołusek, dalej przez Dąbrówkę, Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa gdzie dołącza się Mateusz. W Dopiewie przerwa koło sklepu na coś słodkiego i picie, chwila pogawędki i ruszamy dalej bo zaczyna się robić zimno. Jadąc przez Dopiewo słyszę ciekawy tekst starszego pana idącego ulicą: "o, jacyś zagraniczni" :D nie wiem po czym to wywnioskował, ale ok :P Dalej jedziemy przez Trzcielin i Konarzewo do Chomęcic, gdzie się rozdzielamy i śmigam do domu. Słońce coraz niżej i coraz chłodniej się robi. Swoją drogą, gdyby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że będę jeździć na rowerze przy 6 stopniach to bym nie uwierzyła, więc robię postępy. Ale gdyby nie było słońca to pewnie bym się nie ruszyła :P
I tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy i dziękuję współtowarzyszom za wycieczkę :)
Rower już czeka, jem obiadek i przed 14 ruszam do Głuchowa. Chwila u Gumisia, bo jak zwykle jest jeszcze niegotowy (!) i ruszamy. :)
Najpierw w stronę Gołusek, za Głuchowem skręcamy w drogę koło autostrady, ale okazuje się, że kawałek dalej się kończy, więc nawrotka xD Pięknym błotkiem jedziemy do Gołusek, dalej przez Dąbrówkę, Palędzie i Dopiewiec do Dopiewa gdzie dołącza się Mateusz. W Dopiewie przerwa koło sklepu na coś słodkiego i picie, chwila pogawędki i ruszamy dalej bo zaczyna się robić zimno. Jadąc przez Dopiewo słyszę ciekawy tekst starszego pana idącego ulicą: "o, jacyś zagraniczni" :D nie wiem po czym to wywnioskował, ale ok :P Dalej jedziemy przez Trzcielin i Konarzewo do Chomęcic, gdzie się rozdzielamy i śmigam do domu. Słońce coraz niżej i coraz chłodniej się robi. Swoją drogą, gdyby mi ktoś powiedział parę miesięcy temu, że będę jeździć na rowerze przy 6 stopniach to bym nie uwierzyła, więc robię postępy. Ale gdyby nie było słońca to pewnie bym się nie ruszyła :P
I tak bardzo się cieszę, że pojechaliśmy i dziękuję współtowarzyszom za wycieczkę :)
Niedzielna przejażdżka
Niedziela, 5 stycznia 2014
Kategoria ze zdjęciami, z Lotką, WPN, na luzie, 1. 1-30km
km: | 29.17 | km teren: | 20.00 |
czas: | 02:00 | km/h: | 14.59 |
Zacznę od tego, że Lotka się obraziła na mnie, bo nie powiedziałam jej o przedwczorajszej wycieczce. Zaproponowałam jej, że dzisiaj możemy gdzieś pokręcić jeżeli nie będzie padać. Na szczęście nie sprawdziły się prognozy, które sprawdzała w internecie i było ładnie. Co prawda były chmury, ale czasem przebijało słonko, więc nie było źle.
Kolejną ważną sprawą jest to, że moja siostra zgodziła się jechać z nami! :)
A więc o 12.30 wyruszamy z domu i jedziemy do Szreniawy po Lotkę, zgarniamy ją i prosto nad j. Jarosławieckie.
Tam fotka:

Następnie kierujemy się w stronę Jezior, zjazd do j. Góreckiego i jedziemy czerwonym szlakiem wokół części jeziorka. W niektórych miejscach jest niezłe błotko i rozmoczone liście, więc trzeba uważać, żeby nie zaliczyć żadnej gleby. Na szczęście wszystkie żyjemy :P
Dojeżdżamy do powstałego w zeszłym roku tarasu na przeciwko Wyspy Zamkowej. Widziałam go w trakcie budowy, a później kilkukrotnie przejeżdżałam obok niego, ale dopiero dziś na nim byłam. :)
Trzeba uczcić to zdjęciem :)

Potem schodzę na dół i robię zdjęcie dziewczynom:

Magda i Dorotka © animalek
I jeszcze zamek, a właściwie ruiny zamku na wyspie (latem go tak dobrze nie widać wśród zielonych drzew):

Wyspa Zamkowa na Jeziorze Góreckim © animalek
Po dość długiej przerwie ruszamy dalej czerwonym szlakiem, potem skręcamy na pomarańczowy i jedziemy fragmentem pierścienia do Górki. Odbijamy na Trzebaw, szybka decyzja kto kogo odprowadza do domu. Padło na nas, więc jedziemy przez Rosnówko znów do j. Jarosławieckiego i dalej do Szreniawy. Rozstajemy się z Lotką i śmigamy do Chomęcic.
Fajna wycieczka, dla mnie na luzie, dla reszty nie wiem :D
Kolejną ważną sprawą jest to, że moja siostra zgodziła się jechać z nami! :)
A więc o 12.30 wyruszamy z domu i jedziemy do Szreniawy po Lotkę, zgarniamy ją i prosto nad j. Jarosławieckie.
Tam fotka:

Następnie kierujemy się w stronę Jezior, zjazd do j. Góreckiego i jedziemy czerwonym szlakiem wokół części jeziorka. W niektórych miejscach jest niezłe błotko i rozmoczone liście, więc trzeba uważać, żeby nie zaliczyć żadnej gleby. Na szczęście wszystkie żyjemy :P
Dojeżdżamy do powstałego w zeszłym roku tarasu na przeciwko Wyspy Zamkowej. Widziałam go w trakcie budowy, a później kilkukrotnie przejeżdżałam obok niego, ale dopiero dziś na nim byłam. :)
Trzeba uczcić to zdjęciem :)

Potem schodzę na dół i robię zdjęcie dziewczynom:

Magda i Dorotka © animalek
I jeszcze zamek, a właściwie ruiny zamku na wyspie (latem go tak dobrze nie widać wśród zielonych drzew):

Wyspa Zamkowa na Jeziorze Góreckim © animalek
Po dość długiej przerwie ruszamy dalej czerwonym szlakiem, potem skręcamy na pomarańczowy i jedziemy fragmentem pierścienia do Górki. Odbijamy na Trzebaw, szybka decyzja kto kogo odprowadza do domu. Padło na nas, więc jedziemy przez Rosnówko znów do j. Jarosławieckiego i dalej do Szreniawy. Rozstajemy się z Lotką i śmigamy do Chomęcic.
Fajna wycieczka, dla mnie na luzie, dla reszty nie wiem :D
Rozpoczęcie roku :)
Piątek, 3 stycznia 2014
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami, z Gumisiem
km: | 26.24 | km teren: | 8.00 |
czas: | 01:20 | km/h: | 19.68 |
Sama w to nie wierzę, 3 stycznia a ja na rowerze!!!
Ale taka piękna pogoda, więc nie ma co się dziwić, że gdy Paweł zaproponował małą przejażdżkę zgodziłam się bez namawiania. :)
Chwila zastanowienia co by tu założyć (no dobra, dłuższa chwila xD), kanapka i w drogę. Dojeżdżam do Głuchowa, gdzie już czeka na mnie Gumiś, pomaga mi ustawić licznik bo po wyzerowaniu nie wiedziałam jak to zrobić. :P No i dwa km uciekły :P Czekamy na Bartka, dzwonimy, ale nie odbiera więc ruszamy w jego stronę, trochę niepewnie bo nie wiemy, którędy jechał. Na szczęście dobrą trasą, bo już po wyjechaniu z miejscowości spotykamy go.
Wybór pada rzecz jasna na WPN. A więc prosto do Komornik na Grajzerówkę, przed Szreniawą Paweł strzela nam fotkę, widać cudną kobzę Bartka: :)

Kawałek dalej górka, której pokonanie daje się we znaki, ale pocieszam się, że nie tylko ja się zmachałam :P Ale przynajmniej mnie nogi nie bolały :)
Dalej prosto docieramy do jezior, gdzie robimy chwilę przerwy i nie całkiem udane zdjęcie:

Ruszamy dalej w kierunku Trzebawia, słońce już coraz niżej, ale przynajmniej ładne światło jest na zdjęciach.

Następnie jedziemy przez las na Wypalanki, skręcamy nad jeziorko Chomęcickie, tam znów mała przerwa, czekoladka i znowu zdjęcie:

Według mnie bardzo ładne zdjęcie. A wszystkie zdjęcia dostałam od Pawła, za co bardzo dziękuję. :)
Po kilku minutach ruszamy dalej do Chomęcic, chłopacy wstępują do mnie na herbatkę/kawkę i piernika, a potem ruszają w swoją stronę. :)
Dziękuję za udany wyjazd, oby więcej takich! :)
Ale taka piękna pogoda, więc nie ma co się dziwić, że gdy Paweł zaproponował małą przejażdżkę zgodziłam się bez namawiania. :)
Chwila zastanowienia co by tu założyć (no dobra, dłuższa chwila xD), kanapka i w drogę. Dojeżdżam do Głuchowa, gdzie już czeka na mnie Gumiś, pomaga mi ustawić licznik bo po wyzerowaniu nie wiedziałam jak to zrobić. :P No i dwa km uciekły :P Czekamy na Bartka, dzwonimy, ale nie odbiera więc ruszamy w jego stronę, trochę niepewnie bo nie wiemy, którędy jechał. Na szczęście dobrą trasą, bo już po wyjechaniu z miejscowości spotykamy go.
Wybór pada rzecz jasna na WPN. A więc prosto do Komornik na Grajzerówkę, przed Szreniawą Paweł strzela nam fotkę, widać cudną kobzę Bartka: :)

Kawałek dalej górka, której pokonanie daje się we znaki, ale pocieszam się, że nie tylko ja się zmachałam :P Ale przynajmniej mnie nogi nie bolały :)
Dalej prosto docieramy do jezior, gdzie robimy chwilę przerwy i nie całkiem udane zdjęcie:

Ruszamy dalej w kierunku Trzebawia, słońce już coraz niżej, ale przynajmniej ładne światło jest na zdjęciach.

Następnie jedziemy przez las na Wypalanki, skręcamy nad jeziorko Chomęcickie, tam znów mała przerwa, czekoladka i znowu zdjęcie:

Według mnie bardzo ładne zdjęcie. A wszystkie zdjęcia dostałam od Pawła, za co bardzo dziękuję. :)
Po kilku minutach ruszamy dalej do Chomęcic, chłopacy wstępują do mnie na herbatkę/kawkę i piernika, a potem ruszają w swoją stronę. :)
Dziękuję za udany wyjazd, oby więcej takich! :)
Pożegnanie Pielgrzymki Rowerowej
Poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Kategoria 3. 50-100km, transport, ze zdjęciami
km: | 57.61 | km teren: | 3.00 |
czas: | 03:02 | km/h: | 18.99 |
Dziś pobudka, bardzo wcześnie, szybko do sklepu po bułki, kawka i o 6.40 wyjeżdżam z domu. Mój cel: Wzgórze św. Wojciecha w Poznaniu.
Jest przyjemnie, jeszcze czuć poranny chłód, ale zapowiada się ciepły dzień. Do Poznania jedzie się całkiem przyjemnie, gorzej przebić się przez miasto, ale i tak rowerkiem lepiej niż komunikacją. :)
O 7.45 rozpoczyna się Msza Święta, która jest pierwszym punktem
VIII Poznańskiej Rowerowej Pielgrzymki: Szlak Cysterski - Południe.
www.poznanskarowerowa.ksm.org.pl
A że jedzie w niej kilku moich znajomych z KSM, chciałam się z nimi pożegnać tuż przed wyjazdem.
Jeszcze zdjęcie grupowe tuż przed wyruszeniem w drogę:

POWODZENIA! A ja może się skuszę za rok... :)
Później mykam do domku i jeszcze do Lubonia. A po powrocie pakowanie, szykowanie itd... Bo jutro moja pierwsza Wielka-Mała Wyprawa na Mazury!!! :D
Jest przyjemnie, jeszcze czuć poranny chłód, ale zapowiada się ciepły dzień. Do Poznania jedzie się całkiem przyjemnie, gorzej przebić się przez miasto, ale i tak rowerkiem lepiej niż komunikacją. :)
O 7.45 rozpoczyna się Msza Święta, która jest pierwszym punktem
VIII Poznańskiej Rowerowej Pielgrzymki: Szlak Cysterski - Południe.
www.poznanskarowerowa.ksm.org.pl
A że jedzie w niej kilku moich znajomych z KSM, chciałam się z nimi pożegnać tuż przed wyjazdem.
Jeszcze zdjęcie grupowe tuż przed wyruszeniem w drogę:

POWODZENIA! A ja może się skuszę za rok... :)
Później mykam do domku i jeszcze do Lubonia. A po powrocie pakowanie, szykowanie itd... Bo jutro moja pierwsza Wielka-Mała Wyprawa na Mazury!!! :D
Na spotkanie z Martyną
Niedziela, 4 sierpnia 2013
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, transport
km: | 12.54 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:41 | km/h: | 18.35 |
Szybki wieczorny wypad na luzie na spotkanie z Martyną do Konarzewa. :)
W poszukiwaniu górek
Sobota, 3 sierpnia 2013
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 43.11 | km teren: | 16.00 |
czas: | 02:41 | km/h: | 16.07 |
Dziś wycieczka z Lotką w poszukiwaniu górek znalezionych kiedyś w opisie wycieczki jednego z bikerów. Inny przesłał mi piękną mapkę i wiedziałam już jak tam dojechać. JPbike Dziękuję za pomoc! :)
Tak więc po 17 ruszam po Lotkę do Szreniawy i razem śmigamy do Puszczykowa, stamtąd przez Mosinę do Krosinka. Podjeżdżamy pod górę do Ludwikowa, robimy zapasy Ludwiczanki i fotkę:

Chwila i trzeba uciekać bo komary tną niemiłosiernie. Zjeżdżamy trochę z górki i wjeżdżamy w las w poszukiwaniu naszych górek. Troszkę krążymy, ale w końcu naszym oczom ukazuje się upragniony widok! :)

Nawet ja załapałam się na zdjęcie - trochę niewyrażne, ale zawsze jest:

A tak cieszyła się moja współtowarzyszka:

Przejechanie tych górek dało nam tyle radości, a gdzy przejechałyśmy ten odcinek wyjechałyśmy w pięknym miejscu, widziałyśmy sarnę kilka metrów od nas, a widok był taki:

Prawie jak w górach!
Pojechałyśmy dalej i wyjechałyśmy w Dymaczewie, po drodze minęłyśmy taki oto domek:

Dojechałyśmy do jeziora na chwilę przerwy i ruszamy dalej szlakiem czarnym wzdłuż jeziora, tam znów górki i dołki. Niestety humory się psują, gryzą nas muchy, komary i jesteśmy całe poparzone przez pokrzywy. Mnie boli brzuch, a Lotka ma luźny pedał w rowerze.
Po drodze jeszcze zdjęcie zachodu słońca:

Kierujemy się w stronę Stęszewa, gdzie robimy przerwę koło sklepu i kupujemy batoniki (mi humor się poprawił:) Niestety luźny pedał w rowerze Lotki jest coraz bardziej uciążliwy, zaczynamy się zastanawiać czy dojedziemy do domu...
Postanawiamy poprosić pana, który podlewał ogródek koło domu o pomoc. I rzeczywiście, bez problemu, przyniósł klucz i dokręcił pedał. :) Było lepiej, nie idealnie, ale zawsze coś.
Do Szreniawy wracałyśmy główną drogą, bo najkrócej. Odprowadziłam Lotkę pod dom i pomknęłam do domu.
Myślę, że pomimo chwilowego kryzysu nie było tak żle. :) Dzięki Lotka!
Tak więc po 17 ruszam po Lotkę do Szreniawy i razem śmigamy do Puszczykowa, stamtąd przez Mosinę do Krosinka. Podjeżdżamy pod górę do Ludwikowa, robimy zapasy Ludwiczanki i fotkę:

Chwila i trzeba uciekać bo komary tną niemiłosiernie. Zjeżdżamy trochę z górki i wjeżdżamy w las w poszukiwaniu naszych górek. Troszkę krążymy, ale w końcu naszym oczom ukazuje się upragniony widok! :)

Nawet ja załapałam się na zdjęcie - trochę niewyrażne, ale zawsze jest:

A tak cieszyła się moja współtowarzyszka:

Przejechanie tych górek dało nam tyle radości, a gdzy przejechałyśmy ten odcinek wyjechałyśmy w pięknym miejscu, widziałyśmy sarnę kilka metrów od nas, a widok był taki:

Prawie jak w górach!
Pojechałyśmy dalej i wyjechałyśmy w Dymaczewie, po drodze minęłyśmy taki oto domek:

Dojechałyśmy do jeziora na chwilę przerwy i ruszamy dalej szlakiem czarnym wzdłuż jeziora, tam znów górki i dołki. Niestety humory się psują, gryzą nas muchy, komary i jesteśmy całe poparzone przez pokrzywy. Mnie boli brzuch, a Lotka ma luźny pedał w rowerze.
Po drodze jeszcze zdjęcie zachodu słońca:

Kierujemy się w stronę Stęszewa, gdzie robimy przerwę koło sklepu i kupujemy batoniki (mi humor się poprawił:) Niestety luźny pedał w rowerze Lotki jest coraz bardziej uciążliwy, zaczynamy się zastanawiać czy dojedziemy do domu...
Postanawiamy poprosić pana, który podlewał ogródek koło domu o pomoc. I rzeczywiście, bez problemu, przyniósł klucz i dokręcił pedał. :) Było lepiej, nie idealnie, ale zawsze coś.
Do Szreniawy wracałyśmy główną drogą, bo najkrócej. Odprowadziłam Lotkę pod dom i pomknęłam do domu.
Myślę, że pomimo chwilowego kryzysu nie było tak żle. :) Dzięki Lotka!
Do rowerowego
Piątek, 2 sierpnia 2013
Kategoria 3. 50-100km, transport
km: | 59.23 | km teren: | 5.00 |
czas: | 02:46 | km/h: | 21.41 |
Dziś postanowiłam pojechać w końcu do Poznania do sklepu rowerowego po kurtkę. Po 11 pojechałam, ale nie było mojego rozmiaru (wszystko takie wielkie:P). Ale pan w sklepie powiedział, że zamówi i późnym popołudniem będzie.
Tak więc po 19 jadę znów, dość szybko aby zdążyć do 20 przed zamknięciem sklepu. :)
W drodze powrotnej robię taką fotkę:

A co! Ze zdjęciem zawsze ładniej! :)
Tak więc po 19 jadę znów, dość szybko aby zdążyć do 20 przed zamknięciem sklepu. :)
W drodze powrotnej robię taką fotkę:

A co! Ze zdjęciem zawsze ładniej! :)
Na spontanie przed siebie
Środa, 31 lipca 2013
Kategoria 2. 30-50km, na luzie, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 37.33 | km teren: | 25.00 |
czas: | 02:22 | km/h: | 15.77 |
Po południu tak sobie myślę, żeby napisać do Lotki czy gdzieś ze mną pojedzie. Idę do pokoju, a tam sms od niej! :D Chyba czyta w moich myślach! :P
Po 17 wyruszam więc z domu, łokieć już mniej boli więc jest dobrze.
Jadę do niej do Szreniawy i tam wjeżdżamy w - nieznany mi, Lotce trochę bardziej znany - las. Póżniej skręcamy w żłóty szlak przez "Puszczykowskie górki" jak było napisane na drogowskazie.
Po drodze mała przeszkoda, złamane drzewko:

Objeżdżamy je i dalej przez las mkniemy do Puszcykowa, tam gubimy szkal i kręcimy się po Puszczykowie na spontanie, nie wiedząc w jakim miejscu jesteśmy.
Lotka wpada na pomysł, żeby skoczyć na słynne lody w Puszczykowie, ale ma małe fundusze, ja jeszcze mniejsze - aż 10 groszy! :P A gałek na połówki raczej nie sprzedają.
Wystarczyło tylko na kaktusy ze sklepu:

Postanawiamy kierować się już w stronę domu, a po drodze fotka:

Potem przez las w kierunku grajzerówki, bardzo ładną ścieżką, a za grajzerówką skręt w nieznaną śieżką, która okazała się być dość górzysta. :P Po drodze zdjęcie:

Dojechałyśmy do Jarochy i tam dłuższa przerwa nad jeziorkiem:

Jeszcze rundka dookoła jeziora, pokonywanie przeszkód, na przykład takich jak to:

i dalej przez Rosnówko...

...Wypalanki i Glinki do Konarzewa, gdzie oglądamy piękne widoki:

Dalej do Chomęcic jedziemy polną drogą, mając dwumetrową kukurydzę po obu stronach. Na szczęście żaden dzik nie miał ochoty nas zjeść. :P
Chwila przerwy u mnie i odprowadzam Lotkę do Rosnowa. :)
Po 17 wyruszam więc z domu, łokieć już mniej boli więc jest dobrze.
Jadę do niej do Szreniawy i tam wjeżdżamy w - nieznany mi, Lotce trochę bardziej znany - las. Póżniej skręcamy w żłóty szlak przez "Puszczykowskie górki" jak było napisane na drogowskazie.
Po drodze mała przeszkoda, złamane drzewko:

Objeżdżamy je i dalej przez las mkniemy do Puszcykowa, tam gubimy szkal i kręcimy się po Puszczykowie na spontanie, nie wiedząc w jakim miejscu jesteśmy.
Lotka wpada na pomysł, żeby skoczyć na słynne lody w Puszczykowie, ale ma małe fundusze, ja jeszcze mniejsze - aż 10 groszy! :P A gałek na połówki raczej nie sprzedają.
Wystarczyło tylko na kaktusy ze sklepu:

Postanawiamy kierować się już w stronę domu, a po drodze fotka:

Potem przez las w kierunku grajzerówki, bardzo ładną ścieżką, a za grajzerówką skręt w nieznaną śieżką, która okazała się być dość górzysta. :P Po drodze zdjęcie:

Dojechałyśmy do Jarochy i tam dłuższa przerwa nad jeziorkiem:

Jeszcze rundka dookoła jeziora, pokonywanie przeszkód, na przykład takich jak to:

i dalej przez Rosnówko...

...Wypalanki i Glinki do Konarzewa, gdzie oglądamy piękne widoki:

Dalej do Chomęcic jedziemy polną drogą, mając dwumetrową kukurydzę po obu stronach. Na szczęście żaden dzik nie miał ochoty nas zjeść. :P
Chwila przerwy u mnie i odprowadzam Lotkę do Rosnowa. :)
Wtorkowo
Wtorek, 30 lipca 2013
Kategoria transport
km: | 13.72 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:44 | km/h: | 18.71 |
Dziś podobnie jak dzień wcześniej, najpierw po zakupy do Komornik, później do Konarzewa do rodzinki.
Żadnej dłuższej wycieczki przez ciągle bolący łokieć... :/
Żadnej dłuższej wycieczki przez ciągle bolący łokieć... :/
Poniedziałkowo
Poniedziałek, 29 lipca 2013
Kategoria transport
km: | 6.39 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:17 | km/h: | 22.55 |
Dziś to żadna wycieczka tylko transport rowerkiem do Konarzewa na Spotkanie z Martyną. :)