thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:8303.70 km (w terenie 300.00 km; 3.61%)
Czas w ruchu:492:33
Średnia prędkość:16.48 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:191
Średnio na aktywność:43.47 km i 2h 38m
Więcej statystyk

Na spontanie przed siebie

Środa, 31 lipca 2013
km:37.33km teren:25.00
czas:02:22km/h:15.77
Kategoria 2. 30-50km, na luzie, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
Po południu tak sobie myślę, żeby napisać do Lotki czy gdzieś ze mną pojedzie. Idę do pokoju, a tam sms od niej! :D Chyba czyta w moich myślach! :P
Po 17 wyruszam więc z domu, łokieć już mniej boli więc jest dobrze.
Jadę do niej do Szreniawy i tam wjeżdżamy w - nieznany mi, Lotce trochę bardziej znany - las. Póżniej skręcamy w żłóty szlak przez "Puszczykowskie górki" jak było napisane na drogowskazie.
Po drodze mała przeszkoda, złamane drzewko:


Objeżdżamy je i dalej przez las mkniemy do Puszcykowa, tam gubimy szkal i kręcimy się po Puszczykowie na spontanie, nie wiedząc w jakim miejscu jesteśmy.
Lotka wpada na pomysł, żeby skoczyć na słynne lody w Puszczykowie, ale ma małe fundusze, ja jeszcze mniejsze - aż 10 groszy! :P A gałek na połówki raczej nie sprzedają.
Wystarczyło tylko na kaktusy ze sklepu:


Postanawiamy kierować się już w stronę domu, a po drodze fotka:


Potem przez las w kierunku grajzerówki, bardzo ładną ścieżką, a za grajzerówką skręt w nieznaną śieżką, która okazała się być dość górzysta. :P Po drodze zdjęcie:


Dojechałyśmy do Jarochy i tam dłuższa przerwa nad jeziorkiem:


Jeszcze rundka dookoła jeziora, pokonywanie przeszkód, na przykład takich jak to:


i dalej przez Rosnówko...


...Wypalanki i Glinki do Konarzewa, gdzie oglądamy piękne widoki:


Dalej do Chomęcic jedziemy polną drogą, mając dwumetrową kukurydzę po obu stronach. Na szczęście żaden dzik nie miał ochoty nas zjeść. :P
Chwila przerwy u mnie i odprowadzam Lotkę do Rosnowa. :)

Na Bytyń z Martą :)

Niedziela, 28 lipca 2013
km:111.17km teren:4.00
czas:05:52km/h:18.95
Kategoria 4. 100-150km, ze zdjęciami
W końcu się udało!
Już od dłuższego czasu planowałyśmy z Martą dłuższy wypad. Wypadło na niedzielę, więc o 9.30 ruszamy mimo wiatru i nadchodzącego upału. Postanawiamy, że odwiedzimy moją rodzinkę, która jest nad jeziorkiem (j. Bytyńskie) na rybach. Z Komornik (miejsca spotkania) przez Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Dopiewo do Więckowic, gdzie robimy chwilę przerwy, aby spojrzeć na mapę, bo tu kończy się nasza znajomość trasy. Szybki pogląd i ruszamy dalej przez różne mniejsze i większe wioski. Niestety Marty przerzutki odmawiają posłuszeństwa i co chwilę musi coś przy nich "grzebać", np. tutaj:


Robi się gorąco, ale dzielnie jedziemy. W końcu docieramy do lasku, w którym jest przyjemnie chłodno i robimy przerwę przy pomniku ku czci bohaterów II Wojny Światowej. Jednak szybko trzeba ruszać w drogę z powodu komarów.

Przed odjazdem jeszcze moja fotka:


i Marta:


I w drogę... Po jakimś czasie docieramy w końcu do celu - miejscowości Piersko. Upał już był niemiłosierny, dlatego dla po chwili odpoczynku wskakujemy do jeziorka, aby się ochłodzić. Później czas na jedzonko i robienie listy rzeczy na wyprawę.

Około 16 ruszamy w drogę powrotną. Słońce schowało się za chmury, ale nadal jest gorąco.
Jedziemy zdecydowanie wolniej, żeby Marty kolana nie protestowały. :)
Gdzieś po drodze przerwa i sik-pauza.

No i fotki:




Jedzie się już zdecydowanie przyjemniej, ale i tak są 34 stopnie. Nie wiadomo od czego zaczyna mnie boleć łokieć :P
Następną przerwę robimy w Dopiewie, gdzie możemy podziwiać aż dwa pogiągi, jeden nawet udało się uchwycić:


Później jedziemy na chwilkę do mnie na chłodną kawkę i muszę dać Marcie pieniądze za bagażnik. Odprowadzam Martę prawie do Auchan i wracam do domu.

Dzięki za wycieczkę! Myślę, że mimo temperatury udaną i jesteśmy choć trochę lepiej przygotowane na nasze mazurskie przygody. :)

Mimo upału

Sobota, 27 lipca 2013
km:57.01km teren:29.00
czas:03:13km/h:17.72
Kategoria 3. 50-100km, WPN, ze zdjęciami, z Lotką
Dziś dzień zapowiadał się upalnie...
Ale już od rana mama zaproponowała mi krótką przejażdżkę do Komornik po zakupy. Nie było jeszcze aż tak gorąco więc pojechałam z nią - niecałe 9 km w obie strony. Zawsze coś. :)
Ale było mi mało, więc kiedy odezwała się Dorota z chęcią pojechania gdzieś byłam bardzo zadowolona. Niestety było ponad 30 stopni i słońce prażyło nieźle, więc dopiero około 17.30 wyjechałam z domu. Najpierw polną drogą w kierunku Rosnówka gdzie robię foto na kładce nad jeziorkiem:

Następnie lasem przez Wypalanki do Trzebawia, Jezior i grajzerówką nad Jarosławiec, gdzie mam spotkać się z Lotką. Później znów w kierunku Jezior i zjazd na czerwony szlak przy jeziorze Góreckim. Po pewnym czasie odbijamy w kierunku Górki i spotyka nas niemiła niespodzianka, atakują nas chmary wielkich mucho-stworów (???) lecących za nami spory kawałek. Znów jestem w Trzebawiu, a że dobrze się jedzie postanawiamy pojechać trochę dalej, po drodze spotykamy takie zwierzątka (nie wiemy co to):

Robimy przerwę na fotkę i ugaszenie pragnienia. A oto DoLotka pijąca wodę przez dziurę w butelce: xD

Dalej jedziemy do Stęszewa, z przerwą w sklepie na lody i uzupełnienie moich zapasów wody. Później trochę krążymy po Stęszewie, ale w końcu wjeżdżamy na drogę w kierunku Wypalanek. Tam niestety znów atakują nas te muchy i gonią nas około 1,5-2 km :/ Udaje nam się je zgubić i już w stronę Chomęcic. U mnie przerwa regeneracyjna i Lotka jedzie do domu. Odprowadzam ją do Rosnowa i mykam do domu.

Udana wycieczka! Dziękuję :)

Szybka zmiana planów

Środa, 24 lipca 2013
km:51.07km teren:29.00
czas:02:51km/h:17.92
Kategoria 3. 50-100km, WPN, ze zdjęciami
Miałam pojechać na rower z Martą (w ramach treningu przed mazurami), ale napisała do mnie, że jest chora.
Stwierdziłam, że pojadę sama, ale zanim się ogarnęłam i wyjechałam z domu było chwilę po 18.
Wybór padł na WPN!
Wyjechałam z domu przez Rosnówko do Jarosławca, dookoła jeziora, potem krążyłam po lesie i Grajzerówką do Jezior. Wjechałam na czerwony szlak, prowadzący od j. Góreckiego, do Osowej Góry.
Udało mi się zjechać z naprawdę stromej górki (dla mnie to było wyzwanie), oto zdjęcie, które jednak nie ukazuje jaka ona była naprawdę:

Po drodze mijam j. Kociołek, tam też robię fotkę:

Gdy już się zaczęłam "wspinać" na Osową zagadał do mnie rowerzysta, zdziwiony, że dziewczyna też jeździ (w stroju, kasku idt. no i że sama).
Na Osowej moment przerwy i zjazd - 52,2 km/h bez pedałowania!
Nikodem zgodził się zostać moim przewodnikiem po Mosinie i Puszczykowie. A więc jechałam mniej więcej wiedząc gdzie jestem. :) Potem powrót na Grajzerówkę i znów w stronę Jezior, tam rozstałam się ze swoim nowo poznanym towarzyszem i pomknęłam do domu, podziwiając po drodze zachód słońca:

Wycieczka moim zdaniem udana! :)
Suma podjazdów: wuchta :D

Rybojedzking z Martyną

Wtorek, 23 lipca 2013
km:29.53km teren:5.00
czas:01:47km/h:16.56
Kategoria 1. 1-30km, ze zdjęciami, na luzie
Pierwszy wpis! Ilość kilometrów i tempo nie powala, ale to się nie liczy :) Najważniejsze, że w końcu się za to zabrałam.
Miałam pojechać z Martyną do Rybojedzka, odwiedzić KSM-owiczów na obozie.
Umawiamy się pod kioskiem w Konarzewie, skąd przez Trzcielin, Lisówki, Tomice docieramy do Rybojedzka, najpierw na działkę, gdzie wciągamy pyszny sorbet pomarańczowy, leżąc na poduchach na tarasie i zachwycając się miejscem, w którym jesteśmy:

Następnie poszłyśmy odwiedzić obozowiczów. :)
Powrót do domu tą samą trasą, w Konarzewie żegnam się z Martyną i śmigam do domku z prędkością 26-27 km/h.
Dzięki za wycieczkę! Od czegoś trzeba zacząć :)

"Na­wet naj­dal­szą podróż zaczy­na się od pier­wsze­go kro­ku."