Wpisy archiwalne w kategorii
1. 1-30km
Dystans całkowity: | 3215.18 km (w terenie 158.70 km; 4.94%) |
Czas w ruchu: | 178:01 |
Średnia prędkość: | 17.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.70 km/h |
Liczba aktywności: | 177 |
Średnio na aktywność: | 18.16 km i 1h 01m |
Więcej statystyk |
Decathlon po raz drugi
Piątek, 7 sierpnia 2015
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem
km: | 15.33 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:45 | km/h: | 20.44 |
Po nieudanej próbie zakupu bidonu rano, spróbowałam jeszcze raz popołudniu. Michał jechał do mnie po pracy i spotkaliśmy się pod sklepem. Zrobiłam zakupy, posiedzieliśmy chwilę bo było strasznie gorąco i pojechaliśmy do mnie. :)
Z ciocią i Miłoszem
Środa, 29 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami
km: | 18.68 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:35 | km/h: | 11.80 |
Obiecałam Miłoszowi przejażdżkę i w końcu udało się pojechać. Dołączyła do nas ciocia. Miło tak kilka dni po wyprawie pojechać sobie na luzie, bez pośpiechu. Młody nalegał, żeby jechać nad jezioro Jarosławieckie. Czemu nie! :)
Pojechaliśmy z Chomęcic polną drogą do Rosnówka:
Za Rosnówkiem znów kolejne przewrócone drzewo:
Przy plaży zrobiliśmy sobie krótką przerwę, zjedliśmy coś słodkiego i napiliśmy się. Było chłodnawo, kilka osób siedziało nad jeziorkiem, ale nikt się nie kąpał. Po chwili ruszyliśmy dalej, już w stronę domu drugą stroną jeziora.
Wracając przez Rosnówko odbiliśmy w las, przejechaliśmy koło stadniny koni, kilka nawet się pasło tuż obok nas. :)
Wróciliśmy przez las na Wypalanki i do domu.
Dzięki za wspólną wycieczkę, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku gdzieś razem pojedziemy. :)
Powrót do domu po wyprawie
Niedziela, 26 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami
km: | 21.42 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:17 | km/h: | 16.69 |
Michał zabrał moje sakwy, ja wiozłam tylko worek, więc było cudownie lekko. Rower niemalże sam się rozpędzał. :)
Dotarliśmy do mnie, przywitali nas rodzice i Nela:
Licznik wskazał 855 kilometrów, tyle przejechałam od wyjścia z domu przed wyprawą.
Potem poszliśmy do domu, bo mama czekała na nas z pysznym obiadkiem. Czekało na nas też imieninowe ciasto i odwiedziny gości.
Wyprawa Nysa Odra - dzień 11. Wielki powrót
Sobota, 25 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami
km: | 13.32 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:03 | km/h: | 12.69 |
Nadszedł już dzień powrotu do domu. Rano złożyliśmy namiot, ogarnęliśmy się i wszystko zapakowaliśmy do sakw.
Opuściliśmy pole namiotowe i skierowaliśmy się z stronę promu.
Przepłynęliśmy na drugą stronę, ponieważ chcieliśmy na dworcu kupić bilety na pociąg. Michał dzielnie stał w kolejce, a ja siedziałam na zewnątrz i pilnowałam rowerów. Spędziliśmy tam około godziny - kolejka była bardzo długa, otwarta tylko jedna kasa, a pani w okienku sobie nie radziła.
Kiedy już odczekaliśmy swoje i mieliśmy bilety dla nas, a także na rowery, wróciliśmy na Uznam. Przy promie kupiliśmy 3 takie same kartki i pojechaliśmy na pocztę. Wypisałam kartki, Michał kupił znaczki i wrzuciliśmy je do skrzynki. Wysłaliśmy je do ludzi, którzy nas gościli podczas tej wyprawy - do Sękowic, Gubina oraz do Letschin. Mamy nadzieję, że wszystkie dotarły do adresatów. :)
Mieliśmy mało czasu, więc musieliśmy zrezygnować z wizyty na plaży. I tak nie wykąpalibyśmy się, bo było zimno, a my na granicy choroby. Pojechaliśmy więc zjeść pyszne gofry:
Najedzeni i zadowoleni po raz trzeci tego dnia przepłynęliśmy promem i udaliśmy się na dworzec. Pociąg już stał, więc zapakowaliśmy rowery i zajęliśmy miejsca. Jak widać na zdjęciu poniżej, rowerów było sporo:
Ruszyliśmy i podróż mijała spokojnie i dobrze.
Gdy byliśmy już w Wielkopolsce, pogoda znacznie się zepsuła, później zaczęło lać. Obawialiśmy się jazdy przez Poznań w deszczu.
Ale pogoda okazała się dla nas łaskawa i Poznań powitał nas słońcem:
Przypomniał mi się powrót z wyprawy rok wcześniej, wtedy też padało gdy dojeżdżaliśmy do Poznania, ale przestało gdy wysiedliśmy.
Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie na koniec i ruszyliśmy przez miasto do Michała.
W Parku Tysiąclecia przyglądaliśmy się zniszczeniom spowodowanym przez wichury:
Niesamowita, straszna i niszcząca siła. Mamy szczęście, że nic takiego nas nie spotkało na wyprawie.
Pojechaliśmy do dziadków Michała po klucze i po chwili rozmowy z jego dziadkiem pojechaliśmy do niego. Nadszedł czas na gorącą kąpiel, dużą porcję witamin i cieplutką kołderkę w wyrku. Tego brakowało! :)
< < < dzień 10.
Wyprawa Nysa Odra - dzień 10. Świnoujście
Piątek, 24 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami
km: | 16.08 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:15 | km/h: | 12.86 |
Obudziliśmy się około 16:30, ale daliśmy sobie pół godzinki, żeby jeszcze trochę sobie poleżeć.
Później się umyliśmy, ubraliśmy i ogarnęliśmy nasz namiotowy bajzel. Planowaliśmy pojechać "na miasto" więc musieliśmy uprzedzić właścicielkę pola, że wychodzimy i uregulujemy płatność po powrocie. Musieliśmy wyjąć pieniądze z bankomatu. Trochę się zmartwiła, że nie wrócimy, ale wytłumaczyłam jej, że zabieramy jedną małą sakwę, a reszta + namiot zostają i nie porzucilibyśmy tego. :) Uspokoiła się a my mogliśmy wyjechać.
Pierwszym odwiedzonym przez nas obiektem była apteka. Zdążyliśmy dojechać tam trochę przed 19:00, czyli przed zamknięciem. Kupiliśmy witaminę C, od razu rozpuściliśmy w butelce z wodą i wypiliśmy.
Później pojechaliśmy poszukać smażalni, w której można usiąść blisko rowerów.
Rybka była bardzo dobra, frytki także, a porcja surówki spora. :) Najedliśmy się do syta, więc na gofry nie było już miejsca. Co za dużo to nie zdrowo. Niestety pogoda nas nie rozpieszczała, zrobiło się zimno. Porzuciliśmy plany, aby jeszcze 2 dni zostać nad morzem i zdecydowaliśmy, że następnego dnia wrócimy do domu. Pojechaliśmy do Ahlbecku, aby w niemieckim sklepie oddać butelki. Po drodze zrobiliśmy sobie zdjęcie na granicy:
W samym Ahlbecku odbiliśmy z głównej nadmorskiej drogi, która była bardzo zatłoczona.
Dojechaliśmy do netto, w którym Michał wydał resztę euro, zostały nam 3 centy. :D Kupiliśmy dużo żelków, takich jak te, którymi zajadaliśmy się całą drogę. Gdy zbliżała się godzina 21:00 pojechaliśmy na plażę, żeby obejrzeć zachód słońca. Niestety w tamtej okolicy nie jest widoczny zachód nad morzem, tylko nad lądem, ale i tak było pięknie. :)
Na plaży zrobiliśmy kilka zdjęć i filmików, a potem udaliśmy się w drogę powrotną.
Zaraz po powrocie na pole namiotowe Michał poszedł zapłacić za nasz pobyt. Pole nie było idealne, wszędzie leżały jakieś graty, jeden z nich (paletę) wykorzystaliśmy jako stoliko-ławeczkę:
Zaraz po powrocie na pole namiotowe Michał poszedł zapłacić za nasz pobyt. Pole nie było idealne, wszędzie leżały jakieś graty, jeden z nich (paletę) wykorzystaliśmy jako stoliko-ławeczkę:
Zaletami tego miejsca było to, że było małe i na uboczu, w spokojnym miejscu.
Zagotowaliśmy wodę na herbatę, wykorzystując nasz palnik, choć mogliśmy skorzystać z kuchni, ale tak było przyjemniej i nie musieliśmy nigdzie chodzić.
Po wypiciu herbatki poszliśmy spać.
Dzień ledwo się zaczął, a już się skończył. :)
< < < Dzień 9. Dzień 11. > > >
Do Michała przed wyprawą
Wtorek, 14 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, transport, z sakwami, ze zdjęciami
km: | 21.97 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:07 | km/h: | 19.67 |
Przed wyprawą spałam u Michała, bo od niego jest bliżej na dworzec PKP. Zapakowałam więc wszystkie tobołki na rower, pożegnałam się z mamą, zrobiła mi zdjęcie na pamiątkę i pojechałam.
U Michała przepakowaliśmy sakwy i worki. Po sprawdzeniu czy wszystko co potrzebne jest załatwione i spakowane, poszliśmy spać. :)
Rowerowe zakupy po raz drugi
Sobota, 4 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, WPN
km: | 24.44 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:27 | km/h: | 16.85 |
Dzień wcześniej byłam z Michałem w Puszczykowie po ciuchy rowerowe. Tata oglądając je stwierdził, że też takie sobie kupi. Zaproponowałam, żeby pojechać w sobotę od rana - oczywiście rowerem. :)
Po 22:00
Środa, 1 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem
km: | 11.01 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:35 | km/h: | 18.87 |
Michał był u mnie i postanowiłam go kawałek odprowadzić. Po 22 wskoczyłam w ciuchy na rower i pojechaliśmy. Początkowo było zimno, później już cieplutko. Pożegnaliśmy się przy rondzie Orła Białego, Michał pojechał w stronę Plewisk, a ja pierwszy raz pojechałam ulicą Kolumba. Jechałam sobie spokojną i pustą drogą. Przez Głuchowo wróciłam do domu.
Fajna taka wieczorna przejażdżka. :)
Od Michała
Niedziela, 28 czerwca 2015
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 22.63 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:20 | km/h: | 16.97 |
Do Michała
Sobota, 27 czerwca 2015
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem
km: | 22.55 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:14 | km/h: | 18.28 |