thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

1. 1-30km

Dystans całkowity:3215.18 km (w terenie 158.70 km; 4.94%)
Czas w ruchu:178:01
Średnia prędkość:17.67 km/h
Maksymalna prędkość:45.70 km/h
Liczba aktywności:177
Średnio na aktywność:18.16 km i 1h 01m
Więcej statystyk

Decathlon po raz drugi

Piątek, 7 sierpnia 2015
km:15.33km teren:0.00
czas:00:45km/h:20.44
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem


Po nieudanej próbie zakupu bidonu rano, spróbowałam jeszcze raz popołudniu. Michał jechał do mnie po pracy i spotkaliśmy się pod sklepem. Zrobiłam zakupy, posiedzieliśmy chwilę bo było strasznie gorąco i pojechaliśmy do mnie. :)

Z ciocią i Miłoszem

Środa, 29 lipca 2015
km:18.68km teren:0.00
czas:01:35km/h:11.80
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami

Obiecałam Miłoszowi przejażdżkę i w końcu udało się pojechać. Dołączyła do nas ciocia. Miło tak kilka dni po wyprawie pojechać sobie na luzie, bez pośpiechu. Młody nalegał, żeby jechać nad jezioro Jarosławieckie. Czemu nie! :)
Pojechaliśmy z Chomęcic polną drogą do Rosnówka:

Miłosz i ciocia w Rosnówku

Za Rosnówkiem znów kolejne przewrócone drzewo:

Powalone drzewko

Przy plaży zrobiliśmy sobie krótką przerwę, zjedliśmy coś słodkiego i napiliśmy się. Było chłodnawo, kilka osób siedziało nad jeziorkiem, ale nikt się nie kąpał. Po chwili ruszyliśmy dalej, już w stronę domu drugą stroną jeziora.

Wzdłuż jeziora Jarosławieckiego

Wracając przez Rosnówko odbiliśmy w las, przejechaliśmy koło stadniny koni, kilka nawet się pasło tuż obok nas. :)

Konie przy stadninie w Rosnówku

Wróciliśmy przez las na Wypalanki i do domu.
Dzięki za wspólną wycieczkę, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku gdzieś razem pojedziemy. :)


Powrót do domu po wyprawie

Niedziela, 26 lipca 2015
km:21.42km teren:0.00
czas:01:17km/h:16.69
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami

Michał zabrał moje sakwy, ja wiozłam tylko worek, więc było cudownie lekko. Rower niemalże sam się rozpędzał. :)
Dotarliśmy do mnie, przywitali nas rodzice i Nela:

Przywitała nas Nela

Licznik wskazał 855 kilometrów, tyle przejechałam od wyjścia z domu przed wyprawą.

855,01 km - całkowity dystans wyprawy

Potem poszliśmy do domu, bo mama czekała na nas z pysznym obiadkiem. Czekało na nas też imieninowe ciasto i odwiedziny gości.

Wyprawa Nysa Odra - dzień 11. Wielki powrót

Sobota, 25 lipca 2015
km:13.32km teren:0.00
czas:01:03km/h:12.69
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami

Nadszedł już dzień powrotu do domu. Rano złożyliśmy namiot, ogarnęliśmy się i wszystko zapakowaliśmy do sakw.

Ostatnie chwile na polu namiotowym


Opuściliśmy pole namiotowe i skierowaliśmy się z stronę promu.

Jedziemy na dworzec

Przepłynęliśmy na drugą stronę, ponieważ chcieliśmy na dworcu kupić bilety na pociąg. Michał dzielnie stał w kolejce, a ja siedziałam na zewnątrz i pilnowałam rowerów. Spędziliśmy tam około godziny - kolejka była bardzo długa, otwarta tylko jedna kasa, a pani w okienku sobie nie radziła.

Widok z promu w Świnoujściu

Kiedy już odczekaliśmy swoje i mieliśmy bilety dla nas, a także na rowery, wróciliśmy na Uznam. Przy promie kupiliśmy 3 takie same kartki i pojechaliśmy na pocztę. Wypisałam kartki, Michał kupił znaczki i wrzuciliśmy je do skrzynki. Wysłaliśmy je do ludzi, którzy nas gościli podczas tej wyprawy - do Sękowic, Gubina oraz do Letschin. Mamy nadzieję, że wszystkie dotarły do adresatów. :)

Kartki z pozdrowieniami do osób, które nas gościły

Mieliśmy mało czasu, więc musieliśmy zrezygnować z wizyty na plaży. I tak nie wykąpalibyśmy się, bo było zimno, a my na granicy choroby. Pojechaliśmy więc zjeść pyszne gofry:

Pyszne gofry z owocami

Najedzeni i zadowoleni po raz trzeci tego dnia przepłynęliśmy promem i udaliśmy się na dworzec. Pociąg już stał, więc zapakowaliśmy rowery i zajęliśmy miejsca. Jak widać na zdjęciu poniżej, rowerów było sporo:

Rowerki załadowane i miejsca zajęte

Ruszyliśmy i podróż mijała spokojnie i dobrze.

Widok z okna na Szczecin

Podróż mijała dobrze

Gdy byliśmy już w Wielkopolsce, pogoda znacznie się zepsuła, później zaczęło lać. Obawialiśmy się jazdy przez Poznań w deszczu.

Coraz bliżej domu, coraz gorsza pogoda

Ale pogoda okazała się dla nas łaskawa i Poznań powitał nas słońcem:

Dworzec Główny w Poznaniu

Przypomniał mi się powrót z wyprawy rok wcześniej, wtedy też padało gdy dojeżdżaliśmy do Poznania, ale przestało gdy wysiedliśmy.

Wspólne zdjęcie na koniec

Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie na koniec i ruszyliśmy przez miasto do Michała.

Droga do domu przez Poznań

W Parku Tysiąclecia przyglądaliśmy się zniszczeniom spowodowanym przez wichury:

Zniszczenia w Poznaniu

Niesamowita, straszna i niszcząca siła. Mamy szczęście, że nic takiego nas nie spotkało na wyprawie.
Pojechaliśmy do dziadków Michała po klucze i po chwili rozmowy z jego dziadkiem pojechaliśmy do niego. Nadszedł czas na gorącą kąpiel, dużą porcję witamin i cieplutką kołderkę w wyrku. Tego brakowało! :)

< < <  dzień 10.

Wyprawa Nysa Odra - dzień 10. Świnoujście

Piątek, 24 lipca 2015
km:16.08km teren:0.00
czas:01:15km/h:12.86
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami

Obudziliśmy się około 16:30, ale daliśmy sobie pół godzinki, żeby jeszcze trochę sobie poleżeć. 

Nasz popołudniowy poranek

Później się umyliśmy, ubraliśmy i ogarnęliśmy nasz namiotowy bajzel. Planowaliśmy pojechać "na miasto" więc musieliśmy uprzedzić właścicielkę pola, że wychodzimy i uregulujemy płatność po powrocie. Musieliśmy wyjąć pieniądze z bankomatu. Trochę się zmartwiła, że nie wrócimy, ale wytłumaczyłam jej, że zabieramy jedną małą sakwę, a reszta + namiot zostają i nie porzucilibyśmy tego. :) Uspokoiła się a my mogliśmy wyjechać.

Ruszamy na miasto

Pierwszym odwiedzonym przez nas obiektem była apteka. Zdążyliśmy dojechać tam trochę przed 19:00, czyli przed zamknięciem. Kupiliśmy witaminę C, od razu rozpuściliśmy w butelce z wodą i wypiliśmy.
Później pojechaliśmy poszukać smażalni, w której można usiąść blisko rowerów.

Rybka w Świnoujściu

Rybka była bardzo dobra, frytki także, a porcja surówki spora. :) Najedliśmy się do syta, więc na gofry nie było już miejsca. Co za dużo to nie zdrowo. Niestety pogoda nas nie rozpieszczała, zrobiło się zimno. Porzuciliśmy plany, aby jeszcze 2 dni zostać nad morzem i zdecydowaliśmy, że następnego dnia wrócimy do domu. Pojechaliśmy do Ahlbecku, aby w niemieckim sklepie oddać butelki. Po drodze zrobiliśmy sobie zdjęcie na granicy:

Granica polsko-niemiecka

Nadmorska droga w Ahlbecku

W samym Ahlbecku odbiliśmy z głównej nadmorskiej drogi, która była bardzo zatłoczona.

Uliczka w Ahlbecku

Dojechaliśmy do netto, w którym Michał wydał resztę euro, zostały nam 3 centy. :D Kupiliśmy dużo żelków, takich jak te, którymi zajadaliśmy się całą drogę. Gdy zbliżała się godzina 21:00 pojechaliśmy na plażę, żeby obejrzeć zachód słońca. Niestety w tamtej okolicy nie jest widoczny zachód nad morzem, tylko nad lądem, ale i tak było pięknie. :)

Zachód słońca
Wspólne zdjęcie na plaży

Na plaży zrobiliśmy kilka zdjęć i filmików, a potem udaliśmy się w drogę powrotną.
Zaraz po powrocie na pole namiotowe Michał poszedł zapłacić za nasz pobyt. Pole nie było idealne, wszędzie leżały jakieś graty, jeden z nich (paletę) wykorzystaliśmy jako stoliko-ławeczkę:

Wieczór na polu namiotowym

Zaletami tego miejsca było to, że było małe i na uboczu, w spokojnym miejscu.
Zagotowaliśmy wodę na herbatę, wykorzystując nasz palnik, choć mogliśmy skorzystać z kuchni, ale tak było przyjemniej i nie musieliśmy nigdzie chodzić. 
Po wypiciu herbatki poszliśmy spać.

Dzień ledwo się zaczął, a już się skończył. :)

< < < Dzień 9.        Dzień 11. > > >

Do Michała przed wyprawą

Wtorek, 14 lipca 2015
km:21.97km teren:0.00
czas:01:07km/h:19.67
Kategoria 1. 1-30km, transport, z sakwami, ze zdjęciami

Przed wyprawą spałam u Michała, bo od niego jest bliżej na dworzec PKP. Zapakowałam więc wszystkie tobołki na rower, pożegnałam się z mamą, zrobiła mi zdjęcie na pamiątkę i pojechałam.

Ostatnie zdjęcie przed wyjazdem z domu :)

U Michała przepakowaliśmy sakwy i worki. Po sprawdzeniu czy wszystko co potrzebne jest załatwione i spakowane, poszliśmy spać. :)

Rowerowe zakupy po raz drugi

Sobota, 4 lipca 2015
km:24.44km teren:0.00
czas:01:27km/h:16.85
Kategoria 1. 1-30km, WPN

Dzień wcześniej byłam z Michałem w Puszczykowie po ciuchy rowerowe. Tata oglądając je stwierdził, że też takie sobie kupi. Zaproponowałam, żeby pojechać w sobotę od rana - oczywiście rowerem. :)


Po 22:00

Środa, 1 lipca 2015
km:11.01km teren:0.00
czas:00:35km/h:18.87
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem

Michał był u mnie i postanowiłam go kawałek odprowadzić. Po 22 wskoczyłam w ciuchy na rower i pojechaliśmy. Początkowo było zimno, później już cieplutko. Pożegnaliśmy się przy rondzie Orła Białego, Michał pojechał w stronę Plewisk, a ja pierwszy raz pojechałam ulicą Kolumba. Jechałam sobie spokojną i pustą drogą. Przez Głuchowo wróciłam do domu.
Fajna taka wieczorna przejażdżka. :)

Od Michała

Niedziela, 28 czerwca 2015
km:22.63km teren:0.00
czas:01:20km/h:16.97
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem, ze zdjęciami


Michał 3



Pole z makami

Do Michała

Sobota, 27 czerwca 2015
km:22.55km teren:0.00
czas:01:14km/h:18.28
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem