thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

WPN

Dystans całkowity:3260.89 km (w terenie 402.00 km; 12.33%)
Czas w ruchu:189:18
Średnia prędkość:16.98 km/h
Maksymalna prędkość:53.90 km/h
Liczba aktywności:101
Średnio na aktywność:32.29 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Po raz pierwszy po chorobie...

Sobota, 7 marca 2015
km:21.30km teren:0.00
czas:01:16km/h:16.81
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
W końcu zdrowie jako tako pozwoliło mi wyjść na rower. Piękna pogodna sobota, więc jak tylko Lotka dała znać, że możemy jechać zaczęłam się ogarniać. Oczywiście znów dylemat: Co założyć, żeby nie było za zimno, ale i za ciepło... :D
Przed samym wyjściem przypomniało mi się, że muszę zamontować licznik, wymierzyć koło i ustawić. 
Wyjechałam z domu i prędkość od razu 27-28 km/h. Myślałam że źle ten licznik ustawiłam, bo jak takie tempo po chorobie, ale licznik dobrze był ustawiony tylko mknęłam z wiatrem :)
Dojechałam do Szreniawy, a tam Lotka chciała dopompować koło z cienkim wentylem samochodową pompką :P Trzeba było jechać do mnie bo tata kupił przejściówkę ostatnio. Do mnie już pod wiatr, więc gdy dojechałyśmy po szklaneczce wody i pompowanie:

Pompujemy pompujemy :)

W domu jeszcze zdjęłam jedną warstwę, jednak było trochę za ciepło.
Wyjechałyśmy w stronę Wypalanek bez pomysłu co dalej, więc jechałyśmy przed siebie i dojechałyśmy nad jezioro Chomęcickie:

Nad jeziorem Chomęcickim

J. Chomęcickie

Po chwili przerwy ruszyłyśmy dalej przez las, dojechałyśmy do grobów. Dalej nieznaną nam do tej pory drogą przez las dotarłyśmy do Rosnówka, przejechałyśmy przez kładkę i polną drogą wróciłyśmy do Chomęcic. Lotka wpadła na chwilę, a potem pojechała do domu.
Dzięki za wycieczkę! Krótką, ale zawsze coś na rozruszanie :)

Do Komornik, potem z Lotką

Czwartek, 12 lutego 2015
km:23.43km teren:0.00
czas:01:30km/h:15.62
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Lotką
Musiałam pojechać do Komornik ogarnąć kilka rzeczy, a że słonko niemalże wiosennie przyświecało, transportem został rower. Z powodów technicznych musiałam pojechać mamy rowerem :)
Do Komornik pojechałam przez Szreniawę i Grajzerówką. Droga powrotna również Grajzerówką i wjechałam do Lotki. :) Wzięła rower i ruszyłyśmy "spacerowym" tempem nad Jarochę. Spadł mi łańcuch, więc pięknie ubrudziłam sobie rączki. :P Dalej pojechałyśmy przez las do Grajzerówki i w stronę Szreniawy naprawdę rekreacyjnym tempem. W Szreniawie Lotka skręciła do domu, a ja pomknęłam do swojego. :)
Dzięki za przejażdżkę, krótka bo krótka, ale rozkręcimy się! :)

Nadwarciańsko

Sobota, 7 lutego 2015
km:39.44km teren:0.00
czas:02:21km/h:16.78
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
Dziś kolejna wycieczka z Michałem. Umówiliśmy się w połowie drogi, żeby nie musiał znowu po mnie przyjeżdżać. "Połowa" jakoś tak wypadła w Luboniu, a jak już tam byliśmy to padło nie inaczej jak na Nadwarciański Szlak Rowerowy. 
Do Lubonia dojechałam w miarę szybko, ale że późno wyjechałam z domu to Michał musiał czekać na mnie w umówionym miejscu. Ruszyliśmy szlakiem w kierunku Puszczykowa. Pierwszy raz jechałam w tę stronę, zawsze na odwrót.
Jechało się bardzo przyjemnie, choć od samego początku Michał narzekał na marznące stopy i dłonie, ja później też. :(

Jedziemy jedziemy :)

W pewnym momencie Michał chciał zrobić mi zdjęcie, ja zahamowałam i wtedy się przewrócił. Na szczęście nikomu nic się nie stało. ;) Ja za to dostałam ataku śmiechu, co zostało uwiecznione na zdjęciu:

Fot. Michał Szroleta

W końcu ruszyliśmy dalej, kilka osób spacerowało, ktoś nawet jechał na rowerze, oczywiście nas wyprzedził. Szlak o tej porze roku też wygląda pięknie. 

Nadwarciański Szlak Rowerowy fot. Michał Szroleta

W Puszczykowie zrobiliśmy chwilę przerwy. Kilka łyków herbaty, trochę czekolady, rozgrzanie rąk i ruszyliśmy dalej.

Przerwa fot. Michał Szroleta

Wyjechaliśmy na asfalt, Michał zaczął pędzić i wtedy poczułam, że jestem zmęczona. Te kilka kilometrów Grajzerówką do Jezior było dla mnie straszne. Później jakoś tak troszkę lepiej. W Szreniawie chwila przerwy przy parkingu, dokończyliśmy czekoladę, herbatę i ruszyliśmy zmarznięci do domu. Jak wyjechaliśmy na asfalt koło muzeum to myślałam, że tych 4 kilometrów do Chomęcic nie dam rady przejechać, bo tak wiało. Masakra. Jakoś powoli udało się dojechać. :) Ale byłam wypompowana jak nigdy :P

W domu cieplutko, w końcu można było się ogrzać. Potem jeszcze wspólne robienie pizzy i pyszny obiadek.

Pizza :)

Oby więcej takich wyjazdów! No może trochę cieplejszych :)

Samotnie zimowo :)

Piątek, 6 lutego 2015
km:15.24km teren:0.00
czas:00:59km/h:15.50
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami
Pogoda całkiem spoko, mrozik, ale nic nie pada. Miałam jechać z Lotką, ale koniec końców mnie wystawiła, więc postanowiłam pojechać sama. Szybka decyzja, bo było już późno i lada chwila ciemno...
Ruszyłam z domu w stronę Głuchowa, wiało dosyć mocno i zimno mi się zrobiło. W Głuchowie skręciłam w polną drogę do Konarzewa i już było lepiej. A tak prezentowała się droga:

Droga z Głuchowa do Konarzewa


Był śnieg, ale nie było ślisko, więc jechało się całkiem przyjemnie. :) Dojechałam do Konarzewa i skierowałam się w stronę Glinek, a dalej Wypalanek. Zjechałam sobie do jeziora i tam zrobiłam chwilę przerwy. Kilka łyków ciepłej herbaty smakowało wyśmienicie :)

Nad jeziorem Chomęcickim

Rower i jezioro

W końcu ruszyłam dalej przez las do Rosnówka, robiło się szaro już. W lesie drogę przebiegły mi dwie sarny. 
W Rosnówku przejechałam przez kładkę i pojechałam polną drogą prosto do Chomęcic.

Kładka w Rosnówku

Samotne przejażdżki wcale nie są złe :)

Znów WPN :)

Niedziela, 1 lutego 2015
km:29.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
Dzisiaj na rower pojechałam z Lotką i Michałem. Co prawda dość późno, bo dopiero około 15 wyruszyłam z Michałem z domu. Pojechaliśmy do Szreniawy, Lotka wzięła rower i ruszyliśmy tradycyjnie w stronę j. Jarosławieckiego:

Droga nad Jarochę


Droga nad Jarochę

Za jeziorem skręciliśmy i koło parkingu poprowadziłyśmy Michała nieznaną mu dotąd drogą. Wyjechaliśmy w Jeziorach:

Siedziba WPN

Dalej zjazd do jeziora Góreckiego i oczywiście przerwa na zdjęcia, smarkanie itd. :P

Nad jeziorem Góreckim

Dalej jechaliśmy dookoła jeziora czerwonym szlakiem. Niesamowite błotko :D Ale dojechaliśmy do tarasu koło Wyspy Zamkowej. Z jednej strony widok na Pałac w Jeziorach:

Widok na Pałac w Jeziorach

Z drugiej na ruiny zamku:

Wyspa Zamkowa na j. Góreckim

Było też coś pożywnego, zawsze spoko fioletowa Goplana :)

Czekolaaada :)

Jezioro Góreckie

Jeszcze fotka jeziorka i ruszyliśmy dalej. Błotko, błotko i dojechaliśmy do Górki, dalej do Trzebawia. Lotkę opuściły siły, ale jechaliśmy przez Rosnówko do Szreniawy, gdzie się z nią rozstaliśmy i pojechaliśmy szybko do Chomęcic, bo już było ciemno i mroziło trochę za mocno.

Dzięki Wam za wspólną i mam nadzieję udaną wycieczkę! Przynajmniej ja tak uważam :)

W końcu WPN

Sobota, 31 stycznia 2015
km:24.00km teren:0.00
czas:01:31km/h:15.82
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami, z Michałem
Umówiłam się z Michałem na rower, nie mieliśmy zbyt dużo czasu więc zgodnie padło na Jezioro Góreckie. :)
Michał przyjechał po mnie, szybko się przebrałam i ruszyliśmy z wiatrem w stronę Szreniawy, dalej polną drogą aż do j. Jarosławieckiego.
Przy plaży zrobiliśmy chwilę przerwy, kilka zdjęć:

Jezioro Jarosławieckie lekko zamarznięte


Jak widać całe jezioro pokryte cienką warstwą lodu.

Nad j. Jarosławieckim

Ruszyliśmy dalej w kierunku Jezior i zaczął padać śnieg. :P Modliłam się, żeby deszcz nie zaczął padać.
Za siedzibą WPNu zjechaliśmy w dół do jeziora Góreckiego, oczywiście na "plaży" musiałam zrobić zdjęcie, z tego samego miejsca co zwykle. Tam też zrobiliśmy przerwę, były zdjęcia i nawet czekolada się znalazła. :)



Zabawa samowyzwalaczem w telefonie:

Jezioro Góreckie

Ruszyliśmy w drogę powrotną, znów wyszło słońce.

Nad j. Góreckim

No i jeszcze moment na kilka zdjęć:

Jezioro Góreckie

W tle widać Wyspę Zamkową:

Z przodu Michał, a w tle widać Wyspę Zamkową

To my :)

I nasze pojazdy: :)

Nasze piękne maszyny :)

W końcu ruszyliśmy dalej, słonko świeciło, ale jechało się dość ciężko, bo ciągle wiało. Zadowolona z wycieczki wróciłam do domu. Zmęczona też trochę, bo jednak kondycja nie ta :P Michał poczęstował się kompotem i pomknął do siebie na swojej białej strzale. :)

Pierwszy raz w tym roku

Środa, 28 stycznia 2015
km:17.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Michałem

Jakoś tak wyszło, że dopiero teraz Michał namówił mnie na rower. Przyjechał po pracy, już było ciemno, ale dałam się wyciągnąć na krótką przejażdżkę. Zamontował mi lampkę, którą po 2 kilometrach oddałam, bo ciągle się przesuwała :P
Pojechaliśmy z Chomęcic na Wypalanki, lasem do Rosnówka, a w Rosnówku dookoła jeziora, żeby na kładce nie wpaść do wody :)
Z Rosnówka do Walerianowa, Rosnowa i polną drogą do Głuchowa. Wjechaliśmy do Gumisia, bo Michał chciał obejrzeć jego garnki na wyprawę. Z krótkiej wizyty zrobiło się chyba z 2,5h. Po 21 wyjechaliśmy, Michał odprowadził mnie do domu i sam pojechał do siebie :)

Krótko bo krótko, bez zdjęć, ale pierwszy wyjazd w tym roku zaliczony. :)

Szybko i niedaleko

Wtorek, 9 grudnia 2014
km:20.21km teren:0.00
czas:00:57km/h:21.28
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami
Słońce tak pięknie świeciło, więc mimo niskiej temperatury postanowiłam na szybko się przejechać przed obiadem. Ruszyłam po 14 z domu w kierunku Szreniawy. Początkowo było chłodno i zastanawiałam się czy nie ubrałam się za cienko, ale po kilometrze było już cieplej, a po dwóch idealnie. 

Taaakie wielkie koła :P


W Szreniawie biało

W Szreniawie wjechałam na grajzerówkę i jechałam z nią całkiem dobrym tempem jak na mnie, aż do Jezior. Przy siedzibie WPNu skręciłam, dojechałam do j. Jarosławieckiego i pojechałam wzdłuż niego do Rosnówka.
Pogoda na prawdę była wspaniała. :)

Okolice jeziora Jarosławieckiego

Potem już przejazd w Rosnówku przez kładkę. Kładka biała, jezioro zmarznięte na wierzchu, ale to przecież grudzień. :P

Kładka w Rosnówku

Dalej już prosto do Chomęcic, lekko nie było, bo rolnik orząc pole trochę drogę "rozrył". :P 
Dotarłam do domu zmęczona i głodna, ale nie ma co się dziwić. Wycieczka niby krótka, ale w takim tempie i o tej porze roku jak najbardziej jestem z niej zadowolona. :)

Z tatą!!! W końcu :)

Niedziela, 7 grudnia 2014
km:17.70km teren:0.00
czas:00:54km/h:19.66
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami
Mój tata w końcu kupił sobie rower, przymierzał się do tego od pewnego czasu i w końcu Kross Level R8 w poniedziałek zjawił się w naszym domu. Nie było kiedy go wypróbować, ale dzisiaj się udało. W sumie tak spontanicznie po obiedzie. Oczywiście problem z cyklu "W co mam się ubrać". W końcu wyjechaliśmy z domu. Cel: nie za daleko i tak na godzinkę. Było już dość późno, no i tata dawno nie jeździł. Na początku ruszył ostro, że było co robić, ale potem już jechałam spokojnie swoim tempem i było akurat. Pojechaliśmy przez Wypalanki do Rosnówka dalej do jeziora Jarosławieckiego i zatrzymaliśmy się na plaży.

Tata nad j. Jarosławieckim

Jarosławiec w grudniu

Fotki, smarkanie i można ruszać dalej. Momentalnie zrobiło się ciemno. Przez Rosnówko powrót do domu. W Chomęcicach jak wyjechaliśmy na asfalt tata poleciał do przodu zanim ja zdążyłam pozmieniać przełożenia, jednak zaraz go wycięłam i pod domem na niego czekałam. :P

Jestem mega zadowolona, że w końcu pojechałam gdzieś z tatą i mam nadzieję na więcej. Oby do wiosny. :)

Mikołajkowo z Michałem

Sobota, 6 grudnia 2014
km:28.88km teren:0.00
czas:01:36km/h:18.05
Kategoria 1. 1-30km, WPN, ze zdjęciami, z Michałem
Ostatnio trochę chorowałam, więc nie było opcji, żeby wyjść na rower. Tym bardziej, że ostatnio trochę na minusie było :P
Miałam pojechać z Michałem na rower w sobotę lub niedzielę, jeśli pogoda będzie w porządku. Początkowo zrezygnowałam z sobotniej przejażdżki, ale w końcu się zdecydowałam. Na dworze tak na prawdę nie było tak źle jak to wyglądało zza okna. 
Michał przyjechał o 12, byłam już gotowa, Magda też, bo jechała z nami kawałek na Wypalanki. 
Nie chciałam jechać za daleko, smarkałam co 5 minut, więc co to za jazda :P
Pojechaliśmy przez Wypalanki, Rosnówko, okolice Jarosławca do Jezior, obowiązkowo zjazd do jeziora Góreckiego i chyba już tradycyjnie fotka na "plaży":

Nad jeziorem Góreckim


Wiem, jestem monotematyczna i ciągle to powtarzam, ale uwielbiam to miejsce o każdej porze. Jak będzie śnieg to chyba będę musiała tam pójść pieszo zrobić zdjęcie. :D
Po przydługawej przerwie ruszyliśmy dalej, żeby nie zmarznąć za bardzo. Pierścieniem jechaliśmy do Łodzi, tam kierunek Trzebaw i Wypalanki, a następnie Chomęcice. Koło domu proponowałam Michałowi herbatkę, ale zrezygnował i pojechał do domu. 
Dzięki za wyciągnięcie mnie z domu! :)