thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

1. 1-30km

Dystans całkowity:3215.18 km (w terenie 158.70 km; 4.94%)
Czas w ruchu:178:01
Średnia prędkość:17.67 km/h
Maksymalna prędkość:45.70 km/h
Liczba aktywności:177
Średnio na aktywność:18.16 km i 1h 01m
Więcej statystyk

Ósemka z Lotką

Piątek, 5 lutego 2016
km:17.01km teren:0.00
czas:01:03km/h:16.20
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką, ze zdjęciami

Kolejna krótka wycieczka z Lotką po okolicznych wioskach. Po 17:00 gdy już było prawie ciemno byłam gotowa do drogi:

Gotowa do drogi!

Spokojnym tempem dojechałam do Szreniawy. Musiałam chwilę na Lotkę poczekać, a gdy miała już wyciągnąć rower, stwierdziła, że musi trochę dopompować:

A Lotka niegotowa :P

Gdy już się ze wszystkim uporała, przez chwilę zastanawiałyśmy się gdzie pojechać i ruszyłyśmy. Zrobiłyśmy sobie małą ósemkę po okolicy. Komorniki - Rosnowo - Walerianowo - Rosnówko - Chomęcice. Lotka wjechała do mnie na herbatkę, trochę pogadałyśmy i samotnie pojechała do domu.
Kolejna krótka wycieczka, ale ponownie dziękuję! :)

Powrót pod wiatr

Sobota, 30 stycznia 2016
km:21.53km teren:0.00
czas:01:27km/h:14.85
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem, ze zdjęciami

Powrót od Michała pod wiatr. Jechało się naprawdę ciężko. Na Dębinie zrobiliśmy kilka zdjęć:

Staw na Dębinie

Michał :)

Rzuciła nam się w oczy nowa tablica, której wcześniej nie widzieliśmy. Zatrzymaliśmy się na moment, żeby przeczytać i zrobić fotkę:

Zespół schronów na Dębinie

Do domu dojechaliśmy bardzo wymęczeni jazdą. Mimo to fajnie, że trochę się rozruszaliśmy na rowerkach. :)

Szybko

Piątek, 29 stycznia 2016
km:21.52km teren:0.00
czas:00:58km/h:22.26
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem, ze zdjęciami

Postanowiłam pojechać rowerem do Michała, ubrałam się, uszykowałam wszystko i o 14:45 wyjechałam z domu. Troszkę kropiło, więc miałam nadzieję, że przestanie i nie zacznie bardziej padać. W razie czego zabrałam pelerynkę przeciwdeszczową, ale wolałam jej nie wyciągać. Już od rana obawiałam się wiatru, ale okazał się być sprzyjający, czasem tylko zawiewał od boku. Choć raz takie szczęście! :)
Jechałam przez Rosnowo, Komorniki i Luboń. Do Poznania dojechałam bardzo szybko:

Poznań - miasto doznań?

W mieście już nie jechało się tak szybko. Zjechałam do stawów na dębinie, zrobiłam smark-pauzę i przy okazji zrobiłam fotkę:

Stawek na Dębinie

Gdy stałam na światłach przy Malcie, ulicą przede mną śmignął mi Michał. Okazało się, że gonił mnie wracając z pracy. Razem dojechaliśmy do niego. :)

Jutro powrót, mam nadzieję, że wiatr się obróci i znów będzie sprzymierzeńcem! :)

Rower zamiast autobusu

Wtorek, 26 stycznia 2016
km:11.10km teren:0.00
czas:00:38km/h:17.53
Kategoria 1. 1-30km, transport, ze zdjęciami

Musiałam pojechać do Komornik do ośrodka zdrowia i do banku. Do wyboru miałam jazdę autobusem, albo rowerem. Wybrałam to drugie. Ubrałam się ciepło, ale o jedną (dość grubą) warstwę mniej niż podczas mroźnych wyjazdów w zeszłym tygodniu. Jechało się bardzo przyjemnie. Postanowiłam jechać przez Szreniawę i wzdłuż torów do Grajzerówki. W Szreniawie nie jechałam przez osiedle, tylko przy torach, obawiając się wielu dziur i błota, ale chyba nie było lepiej, droga wyglądała tak:

Droga taka dziurawa

Spojrzałam wstecz i zrobiłam zdjęcie dworca:

Dworzec PKP w Szreniawie

Szybko dojechałam do Komornik, w ośrodku ogarnęłam co trzeba i pojechałam do banku, który niestety był zamknięty. Droga powrotna upłynęła szybko i przyjemnie. W zasadzie nie lubię takiej pogody, wszędzie błoto, kałuże... tzw. "zgnilizna" :P Ale świeciło słońce i było znacznie cieplej, niż podczas moich poprzednich przejażdżek, więc mogłam oddychać komfortowo.
Dojechałam do domu zmęczona, ale zadowolona, bo dziś przejażdżka trochę szybsza niż ostatnie. :)

Sobotnio, śnieżnie i z niespodzinką

Sobota, 23 stycznia 2016
km:10.47km teren:0.00
czas:00:46km/h:13.66
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami

Michał jechał do mnie i powiedział, że jeśli chcę, mam się uszykować i pójdziemy na krótką przejażdżkę. Wysłał mi link do śledzenia jego pozycji i gdy się zbliżał, czekałam na niego na dworze. Rowerek też już był przygotowany:

Rower gotowy do drogi :)

Po chwili nadjechał Michał:

Michał nadjeżdża

Poszedł szybko do domu zostawić sakwę i zdjąć jedną parę skarpet. Gdy już był gotowy, wyjechaliśmy wśród padającego śniegu. Pojechaliśmy w stronę Rosnowa, dalej przez Walerianowo do Rosnówka. 
Śnieg przestał padać, a my ostrożnie zjechaliśmy z górki i dojechaliśmy do kładki, przed którą zeszliśmy z rowerów, bojąc się, że będzie ślisko. Zrobiłam kilka fotek i podprowadziliśmy rowery pod górkę.

Kładka w Rosnówku

Gdy wsiadłam na rower okazało się, że wydarzyło się niemożliwe - przebita dętka w przednim kole. Jak pech, to pech :P Chyba nikt na śniegu nie przebija dętki, tylko Anna jest tak zdolna. :D
Nastąpiło szybkie pompowanie i ruszyliśmy, zanim zejdzie powietrze. Dojechaliśmy do grzybka i tam pompowania część druga:

Pompowanie dętki

Wyjechaliśmy na drogę z Wypalanek do Trzebawia, która jest uczęszczana przez samochody i lód był na niej niesamowity. Po bokach nie było ślisko, więc jechałam bez problemu. Michał na początku biegł. :P

Michał biegnie z rowerem

Plaża nad jeziorem Chomęcickim

Dotarliśmy do plaży nad jeziorem Chomęcickim, bo chcieliśmy zobaczyć przerębel, w którym kąpał się ostatnio Mateusz, brat Gumisia
Był już cały zamarznięty.

Mateuszowy przerębel

Lód na tafli jeziora

Po chwili przerwy i trzecim pompowaniu, tym razem przez Michała, pojechaliśmy do domu. W Chomęcicach pompowałam po raz czwarty, wyjechaliśmy na asfalt i szybko dotarliśmy do domu. 

Dziękuję Kochanie z tę krótką (choć pechową) przejażdżkę! :)

Zimowo nad jezioro Jarosławieckie

Piątek, 22 stycznia 2016
km:16.64km teren:0.00
czas:01:09km/h:14.47
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
Umówiłam się na szybki rower z Lotką, miałyśmy jechać jak najwcześniej, żeby złapać choć resztki słońca. Wyjechałam o 15:30, wcześniej niż we wtorek i było to widać po pozycji słońca na niebie:

Jeszcze trochę do zachodu słońca

Dojechałam do Szreniawy i wiedząc, że Lotka jest niegotowa zatrzymałam się jeszcze na moment, żeby zrobić kolejne zdjęcie:

Szreniawa - DK5

Za Lotką musiałam niestety czekać, weszłam na chwilę do niej, ale było mi za gorąco, więc wyszłam i czekałam na klatce. Pomogłam jej wystawić rower z piwnicy, gdy ona wróciła do domu po licznik. Gdy w końcu wyjechałyśmy ze Szreniawy, słońce już zachodziło:

Słońce już zachodzi

Lotka i jej rower

Jechałyśmy uważnie, ale raz lekko straciłam równowagę i prawie wjechałam w moją towarzyszkę. Później ona prawie się przewróciła na lodzie przed wjazdem na plażę nad jeziorem Jarosławieckim.
Tam zrobiłyśmy chwilę przerwy:

Lotka sprawdza wytrzymałość lodu na j. Jarosławieckim

Nie zabawiłyśmy tam długo, nie pora na długie przerwy, żeby było ciepło, trzeba jechać. Przy wyjeździe z plaży musiałyśmy podprowadzić rowery pod górkę, połączenie kamieni z lodem nie było sprzyjające. Wyjechałyśmy na drogę z płyt w stronę Grajzerówki, tam lodowo-śnieżne koleiny sprawiły, że co chwilę były poślizgi i zeskakiwanie z roweru w biegu :P Było zabawnie i na szczęście nic nam się nie stało. Samą Grajzerowką jechało się bardzo dobrze, nawierzchnia była sucha, a kierowcy bardzo uważni. Dojechałyśmy do Szreniawy:

Już prawie ciemno

Było już prawie ciemno, ale oświetlenie działało bez zarzutu. Odcinek pod lasem musiałyśmy przejechać powoli, bo było ślisko, więc zrobiło mi się chłodno. Pożegnałam się z Lotką i szybko ruszyłam do domu, żeby się rozgrzać.

Dzięki za kolejną, krótką, ale bardzo miłą wycieczkę!

Pierwszy raz w tym roku! :)

Wtorek, 19 stycznia 2016
km:12.37km teren:0.00
czas:00:45km/h:16.49
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
Długo ubolewałam nad tym, że nie jeżdżę na rowerze. W październiku i listopadzie prawie wcale, brakowało czasu przez przygotowywania do grudniowego ślubu siostry. A w połowie grudnia miałam chore oko i nie mogłam go narażać na wychłodzenie. Doszło do tego, że w ostatnim miesiącu zeszłego roku ani razu nie byłam na rowerze.
W zeszłym tygodniu dopadło mnie przeziębienie i swoje musiałam w łóżku odleżeć...

I w końcu dziś udało się wyjść na krótką przejażdżkę. Ubrana w kilka warstw, przed 16:00 wyjechałam po Lotkę, było około -5 stopni, co odczuwała moja twarz. Nie lubię zakrywać się chustą, bo irytuje mnie, gdy od oddechu robi się mokra.

Wyjeżdżam z Chomęcic

Wyjechałam z Chomęcic zatrzymując się dosłownie na moment, żeby zrobić fotkę, dopóki było jasno i coś było widać. W Rosnowie zatrzymałam się na moment, bo Lotka dzwoniła. Zrobiłam też zdjęcie zachodu słońca:

Zachód słońca w Rosnowie

Na wjeździe do Szreniawy zobaczyłam Dorotę, która po mnie wyjechała. Pojechałyśmy przez Grajzerówkę do Komornik, tam spotkałyśmy się z Michałem, który do mnie jechał i w trójkę udaliśmy się przez Głuchowo do Chomęcic. Michałowi zrobiło się zimno, bo jadąc z nami zmniejszył tempo. Dojechaliśmy do mnie i uraczyliśmy się ciepłą kawką. Trochę pogadaliśmy o planach na krótką wyprawę w tym roku i Lotka samotnie udała się do domu.

Lotka gotowa do odjazdu

Dzięki, za krótką przejażdżkę. Późno, ale rok w końcu rozpoczęty! :)

Z Michałem do Decathlonu

Sobota, 14 listopada 2015
km:15.29km teren:0.00
czas:00:50km/h:18.34
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem

Wieczorową porą

Czwartek, 12 listopada 2015
km:24.76km teren:0.00
czas:01:34km/h:15.81
Kategoria 1. 1-30km, z Lotką, ze zdjęciami

Miałam trochę czasu, więc napisałam smsa do Lotki czy jest chętna na rower. Chętna była, ale siedziała dłużej w pracy więc wyszło, że możemy jechać, ale już po ciemku. Ubrałam się, uszykowałam i ok. 18:30 wyjechałam. Poczekałam trochę za Lotką, bo szukała kamizelki odblaskowej i pojechałyśmy w stronę Komornik. Tam popełniliśmy błąd - pojechałyśmy nieoświetlonym chodnikiem wzdłuż głównej drogi. Zaraz potem poczułam szybki spadek ciśnienia w tylnym kole. Diagnoza była tylko jedna, czyli laczek. :D O ile dobrze pamiętam 6 w tym roku, a trzeci w ciągu miesiąca. Chyba muszę zainwestować w opony z kauczukiem, o których wspominał Michał. ;) Stację naprawy zrobiłyśmy w świetle lamp koło Biedronki.

Ile razy jeszcze... ?

Zmieniłyśmy dętkę, szczęśliwie ją wzięłam i nie trzeba było kleić. Dobrze, że poradziłam sobie ze zdjęciem i założeniem tylnego koła. :) Pojechałyśmy dalej, nowym asfaltem do ronda i ulicą Kolumba do Głuchowa. Po chwili zastanowienia pojechałyśmy przez pole do Konarzewa, a dalej do Chomęcic. Odbiłyśmy w polną drogę do Rosnówka i asfaltem przez Walerianowo do Rosnowa. Zatrzymałyśmy się na chwilę na przystanku, ale było zimno, więc pożegnałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Chwilkę po 21 dojechałam do domu i wskoczyłam prosto do wanny, żeby się wygrzać. :) Dzięki za przejażdżkę. :)

Do Konarzewa na cmentarz

Wtorek, 3 listopada 2015
km:9.17km teren:0.00
czas:00:34km/h:16.19
Kategoria 1. 1-30km, z Michałem

Zaproponowałam Michałowi, że pójdziemy na krótki rower jak do mnie przyjedzie. Miałam czekać ubrana i gotowa. Prawie dalam radę. :) Proponowałam wyjazd na groby w lesie i zapalenie znicza naszym zasłużonym rodakom, ale było już szaro, zaraz ciemno i słabo byłoby pojechać w las. Zdecydowaliśmy się pojechać na cmentarz do Konarzewa.
Wyjechaliśmy i po kilkudziesięciu metrach zawróciliśmy do domu, bo trochę mi przewiewało i jednak założyłam kurtkę. Pojechaliśmy najprostszą drogą, gdy dojechaliśmy robiło się szaro. Obeszliśmy cmentarz odwiedzając groby moich krewnych, zrobiło nam się chłodno, więc szybko musieliśmy ruszyć. Było już ciemno, więc pojechaliśmy prosto do domu.

Dziękuję Kochanie za krótką, wspólną przejażdżkę :)