thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

WPN

Dystans całkowity:3260.89 km (w terenie 402.00 km; 12.33%)
Czas w ruchu:189:18
Średnia prędkość:16.98 km/h
Maksymalna prędkość:53.90 km/h
Liczba aktywności:101
Średnio na aktywność:32.29 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Żółtym szlakiem

Czwartek, 3 września 2015
km:38.53km teren:0.00
czas:02:13km/h:17.38
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Wybrałam się na rower z Lotką. Pojechałam po nią, wypiłyśmy kawkę, dopompowałyśmy jej dętkę i ruszyłyśmy w stronę Grajzerówki. Dziś postanowiłyśmy pojechać do Puszczykowa żółtym szlakiem. Prowadził nas przez las i pole w kierunku Łęczycy.
Po drodze widać było efekty tegorocznego lata i towarzyszących mu burz:

Efekty tego lat

Efekty lata c.d

A tym szlakiem się kierowałyśmy:

Tym szlakiem się kierowałyśmy

Wkrótce jednak go opuściłyśmy, w Łęczycy skręcał w stronę przeciwną do naszej planowanej. Poza tym był jakoś słabo oznaczony.
Pojechałyśmy do Puszczykowa, chwila przerwy na rynku i ruszyłyśmy w stronę domu. Przez Jeziory, Jarosławiec i Rosnówko dojechałyśmy do Chomęcic. Lotka wstąpiła do mnie, dostała obiad, obejrzałyśmy Paranienormalnych i odprowadziłam ją do Rosnowa.

Dzięki za przejażdżkę!

Puszczykowo z Michałem

Piątek, 21 sierpnia 2015
km:23.81km teren:0.00
czas:01:15km/h:19.05
Kategoria 1. 1-30km, transport, WPN, z Michałem

Na szybko po południu do Puszczykowa, do sklepu rowerowego.

Ludwikowo

Czwartek, 6 sierpnia 2015
km:34.12km teren:0.00
czas:02:03km/h:16.65
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami

Krótka przejażdżka pod wieczór. Lotka przyjechała do mnie i ruszyłyśmy w kierunku Konarzewa bez celu, na bieżąco ustalałyśmy trasę. Z Konarzewa pojechałyśmy polną drogą do Stęszewa, momentami było trochę piaszczyście, ale nieźle. Ze Stęszewa wyjechałyśmy w kierunku Witobla i przez Łódź dotarłyśmy do Górki, gdzie zrobiłyśmy przerwę:

Mała przerwa w Górce

Ruszyłyśmy dalej i zjechałyśmy do j. Skrzynka szlakiem czerwonym, którym dawno nie jechałyśmy. Wieczór był bardzo ciepły, a tam było wręcz duszno. Koło j. Kociołek zapadła decyzja o podjeździe do Ludwikowa. Lotka zsiadła z roweru, żeby podprowadzić, ja podjechałam. Było lepiej niż myślałam - podjazd jakoś tak szybko się skończył.

Na górze uzupełnienie zapasów wody, obmycie twarzy i ochłoda Ludwiczanką:

Ludwikowo

Po chwili pogawędki z miejscowymi kuracjuszami i naradzie, którą drogą mamy wrócić, podjęłyśmy decyzję i zjechałyśmy tą drogą, którą podjechałyśmy. Koło Kociołka podjechałyśmy w stronę jeziora Góreckiego i zrobiłyśmy przerwę w tradycyjnym już miejscu:

Tradycyjna fotka

Dalej pojechałyśmy wzdłuż jeziora, do Grajzerówki i prosto do Szreniawy. Chwilę pogadałyśmy, pożegnałam się i pojechałam do domu. :)

Z ciocią i Miłoszem

Środa, 29 lipca 2015
km:18.68km teren:0.00
czas:01:35km/h:11.80
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami

Obiecałam Miłoszowi przejażdżkę i w końcu udało się pojechać. Dołączyła do nas ciocia. Miło tak kilka dni po wyprawie pojechać sobie na luzie, bez pośpiechu. Młody nalegał, żeby jechać nad jezioro Jarosławieckie. Czemu nie! :)
Pojechaliśmy z Chomęcic polną drogą do Rosnówka:

Miłosz i ciocia w Rosnówku

Za Rosnówkiem znów kolejne przewrócone drzewo:

Powalone drzewko

Przy plaży zrobiliśmy sobie krótką przerwę, zjedliśmy coś słodkiego i napiliśmy się. Było chłodnawo, kilka osób siedziało nad jeziorkiem, ale nikt się nie kąpał. Po chwili ruszyliśmy dalej, już w stronę domu drugą stroną jeziora.

Wzdłuż jeziora Jarosławieckiego

Wracając przez Rosnówko odbiliśmy w las, przejechaliśmy koło stadniny koni, kilka nawet się pasło tuż obok nas. :)

Konie przy stadninie w Rosnówku

Wróciliśmy przez las na Wypalanki i do domu.
Dzięki za wspólną wycieczkę, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku gdzieś razem pojedziemy. :)


Rowerowe zakupy po raz drugi

Sobota, 4 lipca 2015
km:24.44km teren:0.00
czas:01:27km/h:16.85
Kategoria 1. 1-30km, WPN

Dzień wcześniej byłam z Michałem w Puszczykowie po ciuchy rowerowe. Tata oglądając je stwierdził, że też takie sobie kupi. Zaproponowałam, żeby pojechać w sobotę od rana - oczywiście rowerem. :)


Rowerowe zakupy

Piątek, 3 lipca 2015
km:31.68km teren:0.00
czas:01:36km/h:19.80
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami


Michał już od wiosny wybierał się do Puszczykowa po ciuchy rowerowe. Ciągle coś wypadało, nie było czasu, ale w końcu się udało. Umówiliśmy się w Łęczycy. Michał jechał prosto z pracy, ja z domu, ale tam też zawsze dużo roboty. Wyjechałam trochę później, więc musiał chwilę na mnie poczekać. Stamtąd już razem pojechaliśmy do Puszczykowa, spiesząc się, żeby zdążyć przed zamknięciem sklepu. 
Kupiliśmy co trzeba, zostawiliśmy także spodenki do przeszycia. ;) Pojechaliśmy jeszcze do Biedronki na lody frugo, coś do jedzenia i picia. Spędziliśmy tam prawie godzinę. Powrót również przez Łęczycę, gdzie się rozstaliśmy. Ja w Wirach odbiłam na polną drogę prowadzącą prosto do Szreniawy:

Droga do Szreniawy

Przed Szreniawą

Ze Szreniawy już prosto do domu. :)


Na szybko do WPNu

Czwartek, 2 lipca 2015
km:34.72km teren:0.00
czas:01:56km/h:17.96
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Udało nam się z Lotką umówić na rower. Michał też się dołączył. Przyjechał do mnie, zjadł obiad, ogarnęliśmy się i po 18 wyjechaliśmy do Szreniawy. Lotka akurat schodziła na dół, wzięła rower i ruszyliśmy w stronę jeziora Jarosławieckiego. Pojechaliśmy w lewo wzdłuż jeziora, przy takiej pogodzie dużo ludzi się kąpało. Chętnie wskoczyłoby się do jeziorka. :) Dalej w kierunku Trzebawia i Górki, dojechaliśmy do czerwonego szlaku wzdłuż jeziora Góreckiego. Jak ja dawno tam nie byłam. :) Przerwę zrobiliśmy w standardowym miejscu. 
Lotka czyściła sobie nóżki:

Czyszczenie nóżek

Michał opowiadał jej jak Mateusz na wyprawie naprawiał rozwalony bagażnik:

Michał tłumaczy coś Lotce

A ja zrobiłam zdjęcie, jak zawsze gdy tam jestem:

Moje miejsce

Ruszyliśmy dalej, przy dyrekcji WPN wisiał jakiś baner o proteście, ale nie przyglądaliśmy się, tylko Grajzerówką pomknęliśmy do Szreniawy, odprowadzić Lotkę do domu. Następnie ja odprowadziłam Michała do Komornik. Przy Lidlu zjedliśmy lody, pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę do domu. 

Niedaleko

Środa, 17 czerwca 2015
km:13.35km teren:0.00
czas:01:01km/h:13.14
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami

Miłosz przyszedł do nas pobawić się z małymi kotkami. Zaproponowałam mu krótką przejażdżkę nad jezioro i się zgodził. Musiałam się przebrać, więc poszedł do domu też się uszykować, a ja miałam po niego podjechać. 
Pojechałam, wyszedł Miłosz i powiedział, że jak wrócił to Sylwia zapytała czy chce jechać na rower. :D Tak więc pojechaliśmy we troje. 
Spokojnym tempem na Wypalanki i do j. Chomęcickiego, gdzie zatrzymaliśmy się od strony lasu. Miłosz nalegał, żaeby pojechać jeszcze nad j. Jarosławieckie, Sylwia bardzo nie chciała. Ja też nie bardzo bo w domu czekał obiad, a byłam już głodna. :D Wymyśliłam, że możemy wydłużyć troszkę trasę i zamiast jechać prosto do Rosnówka, pojedziemy koło grobów. 
Droga była taka sobie, ale jechało się przyjemnie.

Przy jeziorze nie zrobiłam zdjęć, za to zrobiłam je tutaj:

Miłosz i jego rower

Sylwia :)

Przez las pojechaliśmy do Rosnówka, trochę pomyliłam drogę, ale i tak wyjechaliśmy mniej więcej tam gdzie wyjechać mieliśmy.
Później to już przez kładkę i polną drogą do Chomęcic.

Dzięki Wam za krótki wspólny wypad! Kiedy to Jarosławieckie? :)

Pierścień - dzień 3

Sobota, 6 czerwca 2015
km:56.56km teren:0.00
czas:03:36km/h:15.71
Kategoria 3. 50-100km, WPN, z Lotką, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami, Pierścień dookoła Poznania

Obudziliśmy się wyspani, ale stwierdziłam z Michałem, że karimaty są zdecydowanie niewygodne. Namiot był mokry od rosy, dlatego wyjęliśmy wszystkie rzeczy, przenieśliśmy go na środek polany i zaczęliśmy szykować śniadanie.

Namiocik się suszy


Szykowanie śniadania

Wspólne śniadanko

Cudownie smakuje śniadanie na świeżym powietrzu, o ile nikt w nim nie przeszkodzi. Poprzedniego dnia rozbijając się, nie sprawdziliśmy na mapie gdzie jesteśmy. Podjechało do nas dwóch panów terenowym samochodem i poinformowali nas, że to jest Rogaliński Park Krajobrazowy i nie można w tym miejscu biwakować. Zauważyli namiot wystawiony na środek polany. Na szczęście wokół nas było czysto, już się prawie spakowaliśmy i po naszym zapewnieniu, że w przyszłości będziemy bardziej uważni, odjechali. :)

Wyjazd z miejsca noclegu :)

Ciężkie podejście

Zwinęliśmy namiot, przyszedł czas odjazdu. Do domu już blisko. Wśród pięknych starych dębów dojechaliśmy do Rogalinka.

Przed Rogalinkiem

Mniej i bardziej znanymi drogami dojechaliśmy do Mosiny, zgubiliśmy szlak, trochę pokrążyliśmy, ale dojechaliśmy do podjazdu na Osową Górę. Powoli, dzielnie walczyliśmy. :)

Podjazd w Mosinie

Droga była już nam doskonale znana. Długi, piaszczysty zjazd, przejazd w pobliżu jeziora Góreckiego, przez Górkę, Łódź, do Stęszewa. Przy Żabce zrobiliśmy postój, zjedliśmy lody, dokupiliśmy wodę, a Lotka z Michałem dokończyli czipsy. :)

Przerwa przy Żabce w Stęszewie

Jadąc dalej przez miejscowość Wielka Wieś zastanawialiśmy się jak odmienia się tę nazwę. Jadę do... Wielkiej Wsi? :P Może prof. Miodek by pomógł :D
Za Mirosławkami już było widać Tomice:

Przed Tomicami

A z Tomic to już żabi skok do Żarnowca czyli naszej mety, tzn. mety na szlaku, bo jeszcze trzeba było wrócić do domu.
Przy źródełku był czas na obmycie się chłodną, czystą wodą, zdjęcia i radość z przejechania szlaku. Michał zrobił to już kilkakrotnie, ale pierwszy raz rozkładając to na kilka dni. Zarówno dla niego, jak i dla Doroty, była to pierwsza wyprawa ze spaniem w namiocie. Tym bardziej się cieszę, że im się spodobało.

Żarnowiec - miejsce startu i mety

Po powrocie do domu mama zrobiła nam ostatnie pamiątkowe zdjęcie, Lotka pojechała do domu, a my do domu poszliśmy, wykąpać się, najeść i próbować ochłodzić.

Koniec :) Udało się :)

Dziękuję Wam za wspólny trip i mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy! :)

<<< dzień 1      <<< dzień 2

WPN z Martą, Lotką i Gumisiem

Piątek, 8 maja 2015
km:45.55km teren:0.00
czas:02:34km/h:17.75
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Gumisiem, z Lotką, ze zdjęciami

Początkowo Marta z Pawłem mieli przyjechać do mnie wcześniej na kawę, a później mieliśmy zgarnąć Lotkę i pojechać gdzieś razem. Wyszło jednak inaczej. Najpierw pojechałam po Dorotę do Szreniawy, dalej Grajzerówką i przez las dotarłyśmy do Puszczykowa. Koło lodziarni czekali na nas Marta i Paweł. Z Puszczykowa jechaliśmy żółtym szlakiem. Wiedziałam, że taki istnieje, ale nie jechałam nim nigdy, a jest bardzo przyjemny. Wyjechaliśmy na Grajzerówkę koło parkingu przy Jarosławcu. Pojechaliśmy dalej do Jezior, zjechaliśmy do j. Góreckiego i w etatowym już miejscu zrobiliśmy przerwę.

Etatowe miejsce :)

Przerwa :)

Ruszyliśmy dalej i odcinkiem pierścienia dotarliśmy do Górki.

Lotkiewicz :)

Dojeżdżamy do Górki :)

W Łodzi zjechaliśmy ze szlaku i pojechaliśmy do Trzebawia, gdzie zrobiliśmy przerwę przed domem Marty cioci, którą poszła na chwilę odwiedzić.

Wyjazd z Trzebawia

Dalej pojechaliśmy w stronę Stęszewa i skierowaliśmy się na Wypalanki.

Przed Wypalankami

Marta

W Chomęcicach się rozdzieliliśmy, Marta z Gumisiem pojechali do Głuchowa, a ja z Lotką w swoją stronę.

Dzięki za wspólną wycieczkę! :)