Wpisy archiwalne w kategorii
WPN
Dystans całkowity: | 3260.89 km (w terenie 402.00 km; 12.33%) |
Czas w ruchu: | 189:18 |
Średnia prędkość: | 16.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.90 km/h |
Liczba aktywności: | 101 |
Średnio na aktywność: | 32.29 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
Żółtym szlakiem
Czwartek, 3 września 2015
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 38.53 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:13 | km/h: | 17.38 |
Wybrałam się na rower z Lotką. Pojechałam po nią, wypiłyśmy kawkę, dopompowałyśmy jej dętkę i ruszyłyśmy w stronę Grajzerówki. Dziś postanowiłyśmy pojechać do Puszczykowa żółtym szlakiem. Prowadził nas przez las i pole w kierunku Łęczycy.
Po drodze widać było efekty tegorocznego lata i towarzyszących mu burz:
A tym szlakiem się kierowałyśmy:
Wkrótce jednak go opuściłyśmy, w Łęczycy skręcał w stronę przeciwną do naszej planowanej. Poza tym był jakoś słabo oznaczony.
Pojechałyśmy do Puszczykowa, chwila przerwy na rynku i ruszyłyśmy w stronę domu. Przez Jeziory, Jarosławiec i Rosnówko dojechałyśmy do Chomęcic. Lotka wstąpiła do mnie, dostała obiad, obejrzałyśmy Paranienormalnych i odprowadziłam ją do Rosnowa.
Dzięki za przejażdżkę!
Puszczykowo z Michałem
Piątek, 21 sierpnia 2015
Kategoria 1. 1-30km, transport, WPN, z Michałem
km: | 23.81 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:15 | km/h: | 19.05 |
Na szybko po południu do Puszczykowa, do sklepu rowerowego.
Ludwikowo
Czwartek, 6 sierpnia 2015
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 34.12 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:03 | km/h: | 16.65 |
Krótka przejażdżka pod wieczór. Lotka przyjechała do mnie i ruszyłyśmy w kierunku Konarzewa bez celu, na bieżąco ustalałyśmy trasę. Z Konarzewa pojechałyśmy polną drogą do Stęszewa, momentami było trochę piaszczyście, ale nieźle. Ze Stęszewa wyjechałyśmy w kierunku Witobla i przez Łódź dotarłyśmy do Górki, gdzie zrobiłyśmy przerwę:
Ruszyłyśmy dalej i zjechałyśmy do j. Skrzynka szlakiem czerwonym, którym dawno nie jechałyśmy. Wieczór był bardzo ciepły, a tam było wręcz duszno. Koło j. Kociołek zapadła decyzja o podjeździe do Ludwikowa. Lotka zsiadła z roweru, żeby podprowadzić, ja podjechałam. Było lepiej niż myślałam - podjazd jakoś tak szybko się skończył.
Na górze uzupełnienie zapasów wody, obmycie twarzy i ochłoda Ludwiczanką:
Po chwili pogawędki z miejscowymi kuracjuszami i naradzie, którą drogą mamy wrócić, podjęłyśmy decyzję i zjechałyśmy tą drogą, którą podjechałyśmy. Koło Kociołka podjechałyśmy w stronę jeziora Góreckiego i zrobiłyśmy przerwę w tradycyjnym już miejscu:
Dalej pojechałyśmy wzdłuż jeziora, do Grajzerówki i prosto do Szreniawy. Chwilę pogadałyśmy, pożegnałam się i pojechałam do domu. :)
Z ciocią i Miłoszem
Środa, 29 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami
km: | 18.68 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:35 | km/h: | 11.80 |
Obiecałam Miłoszowi przejażdżkę i w końcu udało się pojechać. Dołączyła do nas ciocia. Miło tak kilka dni po wyprawie pojechać sobie na luzie, bez pośpiechu. Młody nalegał, żeby jechać nad jezioro Jarosławieckie. Czemu nie! :)
Pojechaliśmy z Chomęcic polną drogą do Rosnówka:
Za Rosnówkiem znów kolejne przewrócone drzewo:
Przy plaży zrobiliśmy sobie krótką przerwę, zjedliśmy coś słodkiego i napiliśmy się. Było chłodnawo, kilka osób siedziało nad jeziorkiem, ale nikt się nie kąpał. Po chwili ruszyliśmy dalej, już w stronę domu drugą stroną jeziora.
Wracając przez Rosnówko odbiliśmy w las, przejechaliśmy koło stadniny koni, kilka nawet się pasło tuż obok nas. :)
Wróciliśmy przez las na Wypalanki i do domu.
Dzięki za wspólną wycieczkę, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku gdzieś razem pojedziemy. :)
Rowerowe zakupy po raz drugi
Sobota, 4 lipca 2015
Kategoria 1. 1-30km, WPN
km: | 24.44 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:27 | km/h: | 16.85 |
Dzień wcześniej byłam z Michałem w Puszczykowie po ciuchy rowerowe. Tata oglądając je stwierdził, że też takie sobie kupi. Zaproponowałam, żeby pojechać w sobotę od rana - oczywiście rowerem. :)
Rowerowe zakupy
Piątek, 3 lipca 2015
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 31.68 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:36 | km/h: | 19.80 |
Michał już od wiosny wybierał się do Puszczykowa po ciuchy rowerowe. Ciągle coś wypadało, nie było czasu, ale w końcu się udało. Umówiliśmy się w Łęczycy. Michał jechał prosto z pracy, ja z domu, ale tam też zawsze dużo roboty. Wyjechałam trochę później, więc musiał chwilę na mnie poczekać. Stamtąd już razem pojechaliśmy do Puszczykowa, spiesząc się, żeby zdążyć przed zamknięciem sklepu.
Kupiliśmy co trzeba, zostawiliśmy także spodenki do przeszycia. ;) Pojechaliśmy jeszcze do Biedronki na lody frugo, coś do jedzenia i picia. Spędziliśmy tam prawie godzinę. Powrót również przez Łęczycę, gdzie się rozstaliśmy. Ja w Wirach odbiłam na polną drogę prowadzącą prosto do Szreniawy:
Ze Szreniawy już prosto do domu. :)
Na szybko do WPNu
Czwartek, 2 lipca 2015
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 34.72 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:56 | km/h: | 17.96 |
Udało nam się z Lotką umówić na rower. Michał też się dołączył. Przyjechał do mnie, zjadł obiad, ogarnęliśmy się i po 18 wyjechaliśmy do Szreniawy. Lotka akurat schodziła na dół, wzięła rower i ruszyliśmy w stronę jeziora Jarosławieckiego. Pojechaliśmy w lewo wzdłuż jeziora, przy takiej pogodzie dużo ludzi się kąpało. Chętnie wskoczyłoby się do jeziorka. :) Dalej w kierunku Trzebawia i Górki, dojechaliśmy do czerwonego szlaku wzdłuż jeziora Góreckiego. Jak ja dawno tam nie byłam. :) Przerwę zrobiliśmy w standardowym miejscu.
Lotka czyściła sobie nóżki:
Michał opowiadał jej jak Mateusz na wyprawie naprawiał rozwalony bagażnik:
A ja zrobiłam zdjęcie, jak zawsze gdy tam jestem:
Ruszyliśmy dalej, przy dyrekcji WPN wisiał jakiś baner o proteście, ale nie przyglądaliśmy się, tylko Grajzerówką pomknęliśmy do Szreniawy, odprowadzić Lotkę do domu. Następnie ja odprowadziłam Michała do Komornik. Przy Lidlu zjedliśmy lody, pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę do domu.
Niedaleko
Środa, 17 czerwca 2015
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, WPN, z Miłoszem, ze zdjęciami
km: | 13.35 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:01 | km/h: | 13.14 |
Miłosz przyszedł do nas pobawić się z małymi kotkami. Zaproponowałam mu krótką przejażdżkę nad jezioro i się zgodził. Musiałam się przebrać, więc poszedł do domu też się uszykować, a ja miałam po niego podjechać.
Pojechałam, wyszedł Miłosz i powiedział, że jak wrócił to Sylwia zapytała czy chce jechać na rower. :D Tak więc pojechaliśmy we troje.
Spokojnym tempem na Wypalanki i do j. Chomęcickiego, gdzie zatrzymaliśmy się od strony lasu. Miłosz nalegał, żaeby pojechać jeszcze nad j. Jarosławieckie, Sylwia bardzo nie chciała. Ja też nie bardzo bo w domu czekał obiad, a byłam już głodna. :D Wymyśliłam, że możemy wydłużyć troszkę trasę i zamiast jechać prosto do Rosnówka, pojedziemy koło grobów.
Droga była taka sobie, ale jechało się przyjemnie.
Przy jeziorze nie zrobiłam zdjęć, za to zrobiłam je tutaj:
Przez las pojechaliśmy do Rosnówka, trochę pomyliłam drogę, ale i tak wyjechaliśmy mniej więcej tam gdzie wyjechać mieliśmy.
Później to już przez kładkę i polną drogą do Chomęcic.
Dzięki Wam za krótki wspólny wypad! Kiedy to Jarosławieckie? :)
Pierścień - dzień 3
Sobota, 6 czerwca 2015
Kategoria 3. 50-100km, WPN, z Lotką, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami, Pierścień dookoła Poznania
km: | 56.56 | km teren: | 0.00 |
czas: | 03:36 | km/h: | 15.71 |
Obudziliśmy się wyspani, ale stwierdziłam z Michałem, że karimaty są zdecydowanie niewygodne. Namiot był mokry od rosy, dlatego wyjęliśmy wszystkie rzeczy, przenieśliśmy go na środek polany i zaczęliśmy szykować śniadanie.
Cudownie smakuje śniadanie na świeżym powietrzu, o ile nikt w nim nie przeszkodzi. Poprzedniego dnia rozbijając się, nie sprawdziliśmy na mapie gdzie jesteśmy. Podjechało do nas dwóch panów terenowym samochodem i poinformowali nas, że to jest Rogaliński Park Krajobrazowy i nie można w tym miejscu biwakować. Zauważyli namiot wystawiony na środek polany. Na szczęście wokół nas było czysto, już się prawie spakowaliśmy i po naszym zapewnieniu, że w przyszłości będziemy bardziej uważni, odjechali. :)
Zwinęliśmy namiot, przyszedł czas odjazdu. Do domu już blisko. Wśród pięknych starych dębów dojechaliśmy do Rogalinka.
Mniej i bardziej znanymi drogami dojechaliśmy do Mosiny, zgubiliśmy szlak, trochę pokrążyliśmy, ale dojechaliśmy do podjazdu na Osową Górę. Powoli, dzielnie walczyliśmy. :)
Droga była już nam doskonale znana. Długi, piaszczysty zjazd, przejazd w pobliżu jeziora Góreckiego, przez Górkę, Łódź, do Stęszewa. Przy Żabce zrobiliśmy postój, zjedliśmy lody, dokupiliśmy wodę, a Lotka z Michałem dokończyli czipsy. :)
Jadąc dalej przez miejscowość Wielka Wieś zastanawialiśmy się jak odmienia się tę nazwę. Jadę do... Wielkiej Wsi? :P Może prof. Miodek by pomógł :D
Za Mirosławkami już było widać Tomice:
A z Tomic to już żabi skok do Żarnowca czyli naszej mety, tzn. mety na szlaku, bo jeszcze trzeba było wrócić do domu.
Przy źródełku był czas na obmycie się chłodną, czystą wodą, zdjęcia i radość z przejechania szlaku. Michał zrobił to już kilkakrotnie, ale pierwszy raz rozkładając to na kilka dni. Zarówno dla niego, jak i dla Doroty, była to pierwsza wyprawa ze spaniem w namiocie. Tym bardziej się cieszę, że im się spodobało.
Po powrocie do domu mama zrobiła nam ostatnie pamiątkowe zdjęcie, Lotka pojechała do domu, a my do domu poszliśmy, wykąpać się, najeść i próbować ochłodzić.
Dziękuję Wam za wspólny trip i mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy! :)
<<< dzień 1 <<< dzień 2
WPN z Martą, Lotką i Gumisiem
Piątek, 8 maja 2015
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Gumisiem, z Lotką, ze zdjęciami
km: | 45.55 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:34 | km/h: | 17.75 |
Początkowo Marta z Pawłem mieli przyjechać do mnie wcześniej na kawę, a później mieliśmy zgarnąć Lotkę i pojechać gdzieś razem. Wyszło jednak inaczej. Najpierw pojechałam po Dorotę do Szreniawy, dalej Grajzerówką i przez las dotarłyśmy do Puszczykowa. Koło lodziarni czekali na nas Marta i Paweł. Z Puszczykowa jechaliśmy żółtym szlakiem. Wiedziałam, że taki istnieje, ale nie jechałam nim nigdy, a jest bardzo przyjemny. Wyjechaliśmy na Grajzerówkę koło parkingu przy Jarosławcu. Pojechaliśmy dalej do Jezior, zjechaliśmy do j. Góreckiego i w etatowym już miejscu zrobiliśmy przerwę.
Ruszyliśmy dalej i odcinkiem pierścienia dotarliśmy do Górki.
W Łodzi zjechaliśmy ze szlaku i pojechaliśmy do Trzebawia, gdzie zrobiliśmy przerwę przed domem Marty cioci, którą poszła na chwilę odwiedzić.
Dalej pojechaliśmy w stronę Stęszewa i skierowaliśmy się na Wypalanki.
W Chomęcicach się rozdzieliliśmy, Marta z Gumisiem pojechali do Głuchowa, a ja z Lotką w swoją stronę.
Dzięki za wspólną wycieczkę! :)