thewheel

rowerOWOblog rowerowy

animalek z miasta Chomęcice k/Poznania
km:12285.43
km teren:439.70
czas:29d 01h 24m
pr. średnia:17.19 km/h
podjazdy:0 m

Moje rowery

Znajomi

Szukaj

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy animalek.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

z Michałem

Dystans całkowity:6527.09 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:376:57
Średnia prędkość:16.77 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Liczba aktywności:145
Średnio na aktywność:45.01 km i 2h 41m
Więcej statystyk

Do Głuchowa

Niedziela, 11 października 2015
km:8.68km teren:0.00
czas:00:31km/h:16.79
Kategoria ze zdjęciami, z Michałem, transport, na luzie, 1. 1-30km

Marta z Pawłem proponowali wyjście na rower. Byłam świeżo po chorobie więc niechętnie, ale zgodziłam się na naprawdę krótką wycieczkę.
W końcu oni zrezygnowali, ale zaprosili nas do siebie. Mogliśmy pojechać samochodem, ale postanowiliśmy ubrać się ciepło i przejechać się rowerami. W końcu zbliżała się połowa października, a ja nie byłam jeszcze na rowerze.

Pod słońce

Urozmaiciliśmy trochę trasę jadąc przez Chomęcice do szkoły i przez pole do Głuchowa. W połowie drogi zatrzymałam się, żeby zdjąć jedną z bluz, bo ubrałam się jednak za ciepło. :P

Trzeba było zdjąć jedną warstwę, bo za gorąco było

Między Chomęciami, a Głuchowem

Wracaliśmy do mnie już po ciemku. Wycieczka bardzo krótka, ale dobrze, że przynajmniej wyszliśmy na rower :)

Popołudniowo z Michałem i Lotką

Środa, 23 września 2015
km:43.13km teren:0.00
czas:02:07km/h:20.38
Kategoria 2. 30-50km, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Najpierw pojechałam do Auchan, gdzie spotkałam się z Michałem, popilnowałam mu rower, a on poszedł do środka oddać aparat na gwarancję. Później podjechaliśmy na chwilę do Decathlonu, Michał kupił portki, ja weszłam dodać wcześniejszy paragon na kartę klienta.
Wróciliśmy do domu szybko zjeść obiadek i ogarnąć się. Byliśmy umówieni na rower z Lotką. Przyjechała do nas, ubraliśmy się i pojechaliśmy. Najpierw w stronę Komornik, a po drodze spotkaliśmy moją mamę na rowerze wracającą z pracy. :) Dojechaliśmy do Lubonia i rozstaliśmy się przy szkole. Michał pojechał w kierunku Poznania, a my Łęczycy.
Jechałyśmy najpierw ścieżką rowerową, za przejazdem pojechałyśmy do Wir, tam chwila przerwy, ubrałyśmy chusty na głowy i ruszyłyśmy.
Zaczęło padać, ale nie rozpadało się. :) Przez  Komorniki i Grajzerówką dojechałyśmy do Szreniawy. Cały czas kropiło mniej lub bardziej i bałam się, że zmoknę.
Po drodze rozmawiałyśmy o blogu i w Szreniawie zorientowałam się, że dziś nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Więc zrobiłam - super hiper giga jakość: :D

Po ciemku przez Szreniawę

Rozstałyśmy się, nie zatrzymywałyśmy się ani na chwilę, tylko pojechałam prosto do domu, żeby nie zmoknąć.

Na Stary Rynek

Środa, 16 września 2015
km:40.64km teren:0.00
czas:02:09km/h:18.90
Kategoria 2. 30-50km, z Michałem, ze zdjęciami

Michał chciał oddać książeczkę PTTK do podbicia, więc pojechałam z nim na Stary Rynek:

PTTK Poznań Stary Rynek

On poszedł załatwić sprawę, a ja poczekałam za nim. Tuż obok spotkaliśmy rowerowego kolegę, który tym razem popijał piwko. Pojechaliśmy dalej, po drodze wstąpiłam coś sprawdzić w Salonie Posnania, a kawałek dalej zatrzymaliśmy się przy lodziarni.
Postawiliśmy na sorbet jagodowy - pychotka! :P

Sorbet jagodowy - pychota

Dalej wstąpiliśmy do Cykloturu odebrać zamówienie i do Decathlonu, gdzie Michał kupił sobie polar. A dalej to już prosto do mnie :)

Do Puszczykowa na lody

Niedziela, 13 września 2015
km:26.79km teren:0.00
czas:01:27km/h:18.48
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Michałem, ze zdjęciami

W niedzielne popołudnie postanowiliśmy wybrać się rowerami na lody do Puszczykowa. Trzeba było wykorzystać piękny, słoneczny, aczkolwiek trochę wietrzny dzień, bo być może to już jeden z ostatnich takich w tym roku. Okaże się... :)
Michał i ja pojechaliśmy najpierw do Lotki, dać jej smar do łańcucha i wypić kawę przy okazji. Na rower nie mogła jechać, bo wybierała się niebawem na kabaret. 
Kiedy wypiliśmy kawę, dojechał do nas tata i już w trójkę ruszyliśmy do Puszczykowa:

Za Szreniawą

Najpierw w stronę jeziora Jarosławieckiego:

Tata przed jeziorem Jarosławieckim

Chwila przerwy nad jeziorem

Po chwili przerwy nad jeziorem, pojechaliśmy dalej do Grajzerówki i przez las dojechaliśmy do celu:

Lodziarnia w Puszczykowie

Jak przystało na ciepłe, niedzielne popołudnie chętnych na lody mnóstwo. Wprowadziliśmy rowery, usiadłam na ławce, a tata z Michałem poszli po lody - włoskie. Zanim przyszli zdążyłam się porządnie wynudzić, taka była kolejka. Zjedliśmy lody, posiedzieliśmy chwilę i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Wracamy :P

Zdecydowaliśmy się jechać przez las żółtym szlakiem, najpierw pod górkę, później naprawdę fajnym terenem :)

Powrót żółtym szlakiem

Wyjechaliśmy na Grajzerówce i pojechaliśmy w stronę Szreniawy. Tata skręcił koło wieży, my pojechaliśmy w dół i musieliśmy chwilę za nim czekać. Końcowy etap był wariacki, bo wyprzedziłam tatę z górki i pod górę przed Rosnowem jechałam cały czas prawie 40 km/h, od Rosnowa do domu już pod 30 km/h. Dojechaliśmy do domu bardzo zmęczeni, ale za to z ogromnym apetytem na obiad, który już na nas czekał. :)

Poligon

Sobota, 22 sierpnia 2015
km:83.18km teren:0.00
czas:04:43km/h:17.64
Kategoria 3. 50-100km, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Pomysł na tę wycieczkę narodził się w naszych głowach, gdy jadąc w czerwcu Pierścieniem dookoła Poznania, leżeliśmy na pięknej polanie w Glinnie. Z jednej strony chciałyśmy z Lotką obejrzeć czołgi na poligonie, ale z drugiej strony szkoda było czasu. Postanowiliśmy wtedy, że przejedziemy się na poligon kiedyś. I tak ten dzień nadszedł pewnej pięknej soboty w sierpniu. Umówiliśmy się w Kiekrzu, Michał miał przyjechać od swojej strony, ja z Lotką od nas. Pokazał mi na mapce trasę, więc byłam spokojna o dojazd. My spotkałyśmy się w Rosnowie i ruszyłyśmy razem przez Komorniki, Plewiska, Skórzewo, Wysogotowo, Przeźmierowo i Baranowo, aż do Kiekrza. Tam się trochę pogubiłyśmy, bo nie mogłyśmy odnaleźć ścieżki z trasy od Michała. Przez to byłyśmy spóźnione i Michał na nas nie czekał, tylko wyjechał w naszą stronę.
Gdy wyjechałyśmy w końcu na dobrą drogę jechałyśmy wzdłuż jeziora i jechało się bardzo przyjemnie. Do czasu, aż nadjechał Michał. :P Posprzeczaliśmy się o to, że do kitu trasę mi pokazał. On jednak obstawał przy swoim, że pokazał tylko punkt zbiórki na mapie, a trasa sama się wyznaczyła, ale wcale nie miałyśmy nią jechać. Ehh... Zrozumieć faceta :P
Po kilkunastominutowym fochu dotarliśmy do sklepu i zatrzymaliśmy się na małe zakupy.

Pierwsza przerwa w Kiekrzu

Zjedliśmy lody, batoniki i od razu było lepiej. W dobrych humorach pojechaliśmy dalej. Przypominaliśmy sobie trasę z czerwca i wspominaliśmy tamten wyjazd. Przejazd przez poligon bardzo przyjemny, zatrzymaliśmy się na chwilę przy ruinach kościoła w Chojnicy i pojechaliśmy dalej w kierunku czołgów:

Już na poligonie

Najpierw zwiedziliśmy tramwaj:

W starym tramwaju na poligonie

Fot. Dorota Florczak

Później czołg:

Lotkiewicz i jej czołg

Fot. Dorota Florczak

A to my:

My 3

Tam trochę posiedzieliśmy i zrobiliśmy dłuższą przerwę, m.in. na jedzonko.

Musztra

Pojechaliśmy dalej, ale było nam mało atrakcji i zjechaliśmy w boczną drogę. Obejrzeliśmy kilka kolejnych starych czołgów i pojeździliśmy takimi drogami:

Mega fajna zabawa

Po drodze dla czołgów

Sprawiało nam to ogromną frajdę! Następnym punktem naszej wycieczki było stare kasyno oficerskie.

W dawnym kasynie wojskowym

Kasyno wojskowe

Pojechaliśmy dalej, zrobiliśmy przerwę przy Biedronce i uzupełniliśmy zapasy picia. Dalej to już droga powrotna do domu. Wracaliśmy prawie tą samą trasą, z kilkoma krótkimi postojami. W Skórzewie Lotka już marudziła, ale ostatecznie pobiła tego dnia swój dzienny rekord przejechanych kilometrów.

Dziękuję Wam za wspólny wyjazd! :) Lotka, czekam na Twój opis :)

Puszczykowo z Michałem

Piątek, 21 sierpnia 2015
km:23.81km teren:0.00
czas:01:15km/h:19.05
Kategoria 1. 1-30km, transport, WPN, z Michałem

Na szybko po południu do Puszczykowa, do sklepu rowerowego.

Z Michałem na miejsce zbiórki

Piątek, 14 sierpnia 2015
km:50.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria 3. 50-100km, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami

Pojechałam do Michała, zjedliśmy obiad i zaczęliśmy się szykować do wyjazdu na miejsce zbiórki. Michał razem z TCT Poznań wybierali się na podbój Ustki. Michał zapakował wszystko co potrzebne podczas wyjazdu, a ja zabrałam turystyczny prysznic, żeby dać go Marcie i Gumisiowi, którzy za kilka dni mieli jechać na wyprawę i chcieli go pożyczyć. Wyjechaliśmy od Michała w stronę ronda Obornickiego, gdzie miała być zbiórka.



Na miejscu trochę czekaliśmy przy McDonaldzie na jednego uczestnika, wypiliśmy z Michałem shake'a, trochę pogadaliśmy i gdy już wszyscy byli na miejscu, chłopacy zaczęli przygotowywać się do wyjazdu:

Zbiórka przy rondzie Obornickim

Zjawiło się czterech śmiałków:

Chłopacy gotowi na podbój Ustki

Po serii pamiątkowych zdjęć wsiedli na rowery i odjechali. Ja ruszyłam w stronę domu, by spotkać się z Lotką. W Plewiskach poczekałam na nią na przystanku autobusowym, gdy przyjechała pojechałyśmy polną drogą w kierunku Głuchowa. Nie chciało mi się jechać daleko, więc z Głuchowa pojechałyśmy jeszcze przez Konarzewo i do domu.
Za to później razem z nią, siostrą i jej chłopakiem pojechaliśmy samochodem nad jezioro na wieczorną kąpiel i oglądanie spadających gwiazd. :)

Decathlon po raz drugi

Piątek, 7 sierpnia 2015
km:15.33km teren:0.00
czas:00:45km/h:20.44
Kategoria 1. 1-30km, transport, z Michałem


Po nieudanej próbie zakupu bidonu rano, spróbowałam jeszcze raz popołudniu. Michał jechał do mnie po pracy i spotkaliśmy się pod sklepem. Zrobiłam zakupy, posiedzieliśmy chwilę bo było strasznie gorąco i pojechaliśmy do mnie. :)

Wyprawa wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry

Piątek, 7 sierpnia 2015
km:0.00km teren:0.00
czas:km/h:
Kategoria Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami

Tym razem w dwuosobowym składzie założyliśmy sobie przejechanie szlaku wzdłuż Nysy Łużyckiej i Odry. Najpierw pojechaliśmy pociągiem z Poznania do Szklarskiej Poręby, stamtąd już rowerami w poszukiwaniu źródła Nysy Łużyckiej i początku szlaku, który prowadził nas przez Czechy i Niemcy. Celem wyprawy było Świnoujście - z gór nad morze (na plażę :P)

Bywało ciężko, zwłaszcza w górach i niekiedy cały dzień pod wiatr, ale daliśmy radę! 
Podsumowując: od wyjścia do powrotu z domu przejechałam 855 kilometrów. Mogliśmy oglądać wiele wspaniałych widoków, doświadczyć jazdy po górach, po zmroku, poznać kilku przewspaniałych ludzi, spać w ogrodzie u Niemców i rozmawiać z niemieckim "bosem wsi" xD

Zakończenie wyprawy

Mam nadzieję, że to nie ostatnia wyprawa w moim życiu, oby takich więcej! :)

Zapraszam do przeczytania szczegółowego opisu:

Dzień 1. Zaczynamy > > >
Dzień 2. Z gór w dół > > > 
 Dzień 3. Dzik jest dziki > > >
Dzień 4. Rozpływamy się > > >
Dzień 5. Znienawidzone miasto > > >
Dzień 6. Wiatr w oczy > > >
Dzień 7. Nasz wróg deszcz > > >
Dzień 8. Boss > > >
Dzień 9. Nieplanowany finisz > > >
Dzień 10. Świnoujście > > >
Dzień 11. Wielki powrót > > >

A także do obejrzenia filmiku:




Powrót do domu po wyprawie

Niedziela, 26 lipca 2015
km:21.42km teren:0.00
czas:01:17km/h:16.69
Kategoria 1. 1-30km, na luzie, Szlak Odra-Nysa 2015, z Michałem, z sakwami, ze zdjęciami

Michał zabrał moje sakwy, ja wiozłam tylko worek, więc było cudownie lekko. Rower niemalże sam się rozpędzał. :)
Dotarliśmy do mnie, przywitali nas rodzice i Nela:

Przywitała nas Nela

Licznik wskazał 855 kilometrów, tyle przejechałam od wyjścia z domu przed wyprawą.

855,01 km - całkowity dystans wyprawy

Potem poszliśmy do domu, bo mama czekała na nas z pysznym obiadkiem. Czekało na nas też imieninowe ciasto i odwiedziny gości.