Przedpołudniowa pętelka
Sobota, 11 marca 2017
Kategoria 1. 1-30km
km: | 21.64 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:59 | km/h: | 22.01 |
Krótka, samotna i nieplanowana przejażdżka w sobotni poranek. Nie miałam za dużo czasu, a prognozy też nie były dobre. Jednak wyszło słońce i skusiło mnie do wyjazdu.
Po raz kolejny w ostatnim czasie ześwirował mi licznik, mam nadzieję, że to przez słabą baterię i wystarczy ją wymienić,zamiast kupować nowy licznik. Włączyłam Endomondo dla pewności i pojechałam. Za Chomęcicami króciutki postój na zdjęcie budowy węzła na esce, totalny syf na drodze. Słyszałam plotki, że mają ją zamknąć na jakiś czas. Ciekawe, co wtedy z autobusem...

Kolejny krótki postój w Konarzewie, żeby zdjąć kurtkę, a za kilkaset metrów kolejny, żeby zdjąć bluzę i założyć jednak kurtkę, bo wiatr był dość przeszywający. Nienawidzę tego w takiej pogodzie, nigdy nie wiem jak się ubrać.
Dalsza jazda to już zabawa z wiatrem, który się ze mną przekomarzał i wiał ciągle prosto w nos. Przejechałam przez Dopiewiec, Palędzie, Gołuski i dalej w kierunku Głuchowa. Wyprzedził mnie sapiący rowerzysta ze słowami: Nie mogłem dogonić i za nim jechałam aż do Głuchowa, gdzie odbiłam na Komorniki. Jeszcze krótka przerwa na smarkanie, przejazd przez Komorniki i przez Rosnowo powrót do Chomęcic.
Fajnie było, mimo wiatru, udało mi wykorzystać słoneczne chwile. :)
Uzarzewo
Niedziela, 5 marca 2017
Kategoria 3. 50-100km, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 76.20 | km teren: | 0.00 |
czas: | 04:08 | km/h: | 18.44 |
W sobotę było przepięknie i ciepło, ale nie było czasu na rower, dlatego chciałam dobrze wykorzystać niedzielę. Od rana było pochmurno i mokro, w dodatku wiało, ale dość szybko się wypogodziło. Ruszyłam w drogę do Michała, licząc się z tym, że zajmie mi to sporo czasu z powodu kiepskiej kondycji. Jednak wiatr bardzo mi pomógł i dojechałam do Michała w rekordowym czasie.
Później razem poszliśmy się przejechać, miało być krótko i kulturalnie (nie po błocie), wyszło lekko inaczej. Michał był przewodnikiem, ja nie znałam drogi, poza nielicznymi fragmentami trasy. Jechaliśmy przez Antoninek, Swarzędz, później wzdłuż jeziora Swarzędzkiego.

Początkowo ścieżka była niezła, później było gorzej, wjechaliśmy w błoto i koleiny. Na deser była górka, pod którą prowadzenie roweru było męczące. Wyobraziłam sobie jakim koszmarem byłoby prowadzenie tam roweru obładowanego sakwami.

Dotarliśmy do Uzarzewa i zrobiliśmy przerwę przy kościele św. Michała Archanioła. Postaliśmy tam chwilę, zjedliśmy czekoladę i jechaliśmy dalej bo wiało niesamowicie.

Walcząc z mocnym wiatrem dotarliśmy do domu na obiad, który po przejażdżce smakował wspaniale. Byłam już wystarczająco zmęczona, nie miałam ochoty znów się ubierać i wychodzić na rower. Jednak pod wieczór trzeba było wrócić do domu. Było już znacznie zimniej, ale wiatr przynajmniej był słabszy. Michał odprowadził mnie do Lubonia, a dalej jechałam już sama.
Fajny dzień, duży dystans jak dla mnie na ten czas, pogoda nieidealna, ale przynajmniej utrzymało się bez deszczu. :)
Krótka przejażdżka z Lotką
Wtorek, 28 lutego 2017
Kategoria z Lotką, 1. 1-30km
km: | 15.10 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:55 | km/h: | 16.48 |
Miało padać, a nie padało, więc umówiłyśmy się z Lotką na krótką przejażdżkę. Po powrocie do domu szybko zjadłam obiad i założyłam te same ciuchy co wczoraj. Dodatkowo na wierzch założyłam cienką kurtkę, bo wczoraj jak wracałam to zachodziło słońce, a dzisiaj zachodziło jak wyjeżdżałam, więc było chłodniej.
Trasa: Chomęcice - Głuchowo - Komorniki - Szreniawa - Rosnowo
Zdjęć nie ma bo było ciemno. :P
Randka z WPN
Poniedziałek, 27 lutego 2017
Kategoria ze zdjęciami, WPN, 1. 1-30km
km: | 23.86 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:23 | km/h: | 17.25 |
Prognozy pogody były dobre, więc napisałam do Lotki pytanie czy chce wyjść na rower, ale miała inne plany. Postanowiłam wyjść sama i wykorzystać przecudowną pogodę. Spontanicznie zaproponowałam też wyjazd Gumisiowi, ale i on nie mógł. Powiedział jednak, że może spotkam Martę, bo jeździ gdzieś w okolicy. Jesienią kupiła szosę i myślę, że to na niej dzisiaj śmigała. Ja też chciałam jechać dziś raczej asfaltowymi drogami, bo nie chciałam się upaprać błotem jak podczas poprzedniej przejażdżki, ale serce porwało mnie w inne miejsce...
Wyjechałam z domu przed 16:00, było cudownie, ciepło, słonecznie, tylko trochę wietrznie. Zaraz za Chomęcicami pierwsza fotka, pokazująca w jakim stanie jest droga po zimie.

W Szreniawie pojechałam drogą przy lesie i było takie błoto, że od razu zjechałam na bok i jechałam polem po trawie. Dotarłam do mojego ukochanego - WPN-u. :)

Jeszcze jest szaro, buro i brakuje zieleni, ale już niedługo będzie przepięknie, w sumie to już jest. :) Przejechałam Grajzerówkę i w Jeziorach śmignęłam w kierunku jeziora Góreckiego, spotkałam znajomą, więc chwilę porozmawiałyśmy, potem trochę wolnej jazdy po błotku i zjechałam w dół do jeziora. Pojechałam w moje ukochane miejsce i tradycyjnie już pstryknęłam zdjęcie siedząc tam gdzie zawsze, czyli na stoliku.

Wracałam tą samą ścieżką wzdłuż jeziora i też zrobiłam zdjęcie, na jeziorze jeszcze jest lód. Ale w powietrzu czuć już bardziej wiosnę.

Później przez las podjechałam do jeziora Jarosławieckiego, po drodze oczywiście zatrzymując się by robić zdjęcia, tak było pięknie.

Z Jarosławca pojechałam do Rosnówka, z ulgą wyjechałam na asfalt i przez Walerianowo pojechałam do domu.
Podsumowując, fajna wycieczka, pogoda piękna, w ogóle pięknie, tylko kondycja mizerna. Zdjęć zrobiłam więcej niż kilometrów. :P
Co do zdjęć, to w nowym szablonie bloga mogę wstawiać je duże i nie wiem czy telefonowa jakość da radę. :)
Wyprawa na wschód Polski
Piątek, 17 lutego 2017
Kategoria ze zdjęciami, z sakwami, z Michałem, Wschód 2016
km: | 0.00 | km teren: | 0.00 |
czas: | min/km: |
Rok wcześniej była wyprawa na zachód, więc tym razem postanowiliśmy pojechać na wschód. Jak wielu rowerowych podróżników w naszym kraju postanowiliśmy na własne oczy zobaczyć wielki i sławny szlak Green Velo. Ciężko było znaleźć połączenie Poznań - Elbląg, więc wyjechaliśmy rowerami z domu i uważamy, że był to dobry pomysł.
Wyprawa trwała 12 dni, przejechaliśmy prawie 1000 km, przeżyliśmy wiele wspaniałych, czasem ciężkich chwil. Spaliśmy na dziko, ale częściej u gospodarzy, co potwierdziło nam, że w Polsce można spotkać wielu wspaniałych i gościnnych ludzi.
Co do Green Velo, choć na początku trochę się "obraziliśmy" na szlak, to później spodobało nam się na tyle, że planujemy kontynuować trasę na następnej wyprawie.

Opis powstaje, zapraszam do zapoznania się:
Dzień 1. Rozkręcamy się >>>
Dzień 2. Piękne drogi >>>
Dzień 3. Dziwne nazwy miejscowości >>>
Dzień 4. Niepewna pogoda >>>
Dzień 5. Depresja >>>
Dzień 6. Brrr, jak zimno >>>
Dzień 7. Zamek z monety >>>
Dzień 8. Trafiliśmy do raju? >>>
Dzień 9. Asfalt w dziurach >>>
Dzień 10. Niemoc >>>
A oto filmik z wyprawy:
Wyprawa trwała 12 dni, przejechaliśmy prawie 1000 km, przeżyliśmy wiele wspaniałych, czasem ciężkich chwil. Spaliśmy na dziko, ale częściej u gospodarzy, co potwierdziło nam, że w Polsce można spotkać wielu wspaniałych i gościnnych ludzi.
Co do Green Velo, choć na początku trochę się "obraziliśmy" na szlak, to później spodobało nam się na tyle, że planujemy kontynuować trasę na następnej wyprawie.

Opis powstaje, zapraszam do zapoznania się:
Dzień 1. Rozkręcamy się >>>
Dzień 2. Piękne drogi >>>
Dzień 3. Dziwne nazwy miejscowości >>>
Dzień 4. Niepewna pogoda >>>
Dzień 5. Depresja >>>
Dzień 6. Brrr, jak zimno >>>
Dzień 7. Zamek z monety >>>
Dzień 8. Trafiliśmy do raju? >>>
Dzień 9. Asfalt w dziurach >>>
Dzień 10. Niemoc >>>
A oto filmik z wyprawy:
Późne rozpoczęcie roku
Sobota, 28 stycznia 2017
Kategoria ze zdjęciami, z Lotką, WPN, 1. 1-30km
km: | 12.58 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:48 | km/h: | 15.73 |
Sobotnia krótka przejażdżka z Lotką, otwierająca ten rok. Żałuję, że dopiero pod koniec stycznia udało się wyjść na rower, jednak cieszę się, że mimo mrozu ruszyłyśmy się z domu.
Droga ze Szreniawy do Rosnówka była śliska i musiałyśmy bardzo uważać, żeby się nie przewrócić, z kolei z Rosnówka do Chomęcic było błotko, które "załatwiło" nasze kurtki, rowery, a nawet moje włosy. :P
Mimo wszystko bardzo pozytywnie. Dzięki za krótki wypad! Oby cały rok był lepszy niż styczeń. :)

Wieczorna przejażdżka do sklepów
Wtorek, 13 września 2016
Kategoria z Michałem, z Lotką, transport, 1. 1-30km
km: | 17.23 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:51 | km/h: | 20.27 |
Popołudniowo-wieczorna przejażdżka do Leroy'a i Auchan. Michał robił zakupy, a my pilnowałyśmy rowerów i siedząc na fotelach ogrodowych przed sklepem miałyśmy okazję chwilę pogadać. :) Później odprowadziłyśmy Michała do Lubonia i każdy udał się w swoją stronę :)
Do Komornik
Niedziela, 4 września 2016
Kategoria ze zdjęciami, transport, 1. 1-30km
km: | 11.15 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:36 | km/h: | 18.58 |
Samotnie do Komornik na Mszę i w drodze powrotnej do Szreniawy oddać Lotce pożyczoną bluzę.
Po drodze takie cuda reklamujące dożynki w gminie:

Nad jeziorko
Sobota, 3 września 2016
Kategoria 1. 1-30km, WPN, z Lotką, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 14.77 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:54 | km/h: | 16.41 |
WPN
Piątek, 2 września 2016
Kategoria 2. 30-50km, WPN, z Gumisiem, z Michałem, ze zdjęciami
km: | 39.92 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:19 | km/h: | 17.23 |
Udało się! :) Poszliśmy na rower z Gumisiem i Martą. :) Przejażdżka była niedługa, ale przyjemna, dodatkową atrakcją była kąpiel w jeziorze.
Tego dnia pojechałam do Decathlonu, gdzie spotkałam się z Michałem. On poszedł przymierzać kąpielówki, a ja czekałam, pilnując rowerów. Wracaliśmy w pośpiechu, żeby zdążyć zjeść obiad i wyjechać na czas.
Okazało się, że i tak musieliśmy czekać. :P Pojechaliśmy przez Rosnówko do Trzebawia, gdzie Marta wstąpiła do cioci załatwić jakąś sprawę - my grzecznie czekaliśmy:

Później pojechaliśmy nad jezioro Jarosławieckie i zażyliśmy kąpieli przy ostatnich promieniach słońca chowających się za drzewami. Było całkiem przyjemnie. Gdy ruszyliśmy, w lesie było już szarawo, więc musiałam zdjąć okulary, bo nie wzięłam białych szkieł na zmianę. Tak się przyzwyczaiłam do okularów, że ciężko mi się jeździ teraz bez nich, cały czas mrużę oczy, a i tak łapię jakieś robaki itd. Przez las, żółtym szlakiem dojechaliśmy do Wir. Gumiś zrobił sobie zdjęcie roweru przy tabliczce WPN-u i pojechaliśmy polną drogą w stronę Szreniawy.

Na koniec pojechaliśmy do mnie na kawę/herbatę. Po pogaduchach, Marta i Paweł, już w kompletnej ciemności pojechali do domu.
Dzięki za wycieczkę, oby ich było więcej. :)